Obraz artykułu Entombed A.D.: Nie będziemy żyć wiecznie, ale nie poddajemy się

Entombed A.D.: Nie będziemy żyć wiecznie, ale nie poddajemy się

W 2014 roku Entombed przestało istnieć, ale w jego miejscu natychmiast pojawiło się Entombed A.D. - zespół działający w niemal identycznym składzie i wciąż wyznaczający standardy w death metalu. Niedawno, przy okazji trasy promującej tegoroczne "Bowels of Earth", grupa ponownie odwiedziła Polskę i na tę okazję zmieniłem kilka zdań z jego założycielem.

Jarosław Kowal: Który dzień na trasie jest najgorszy - pierwszy czy ostatni?
Lars Göran Petrov: Obydwa są najgorsze. Na samym początku masz ochotę od razu wrócić do domu, a jak tylko wrócisz do domu, masz ochotę znowu wyjechać w trasę. A wszystko pomiędzy to czyste szaleństwo i dobrze spędzony czas.

 

Gdzie lepiej spędzacie czas - na festiwalach czy na trasach klubowych?
W klubach na pewno jest znacznie intymniej, może też trochę bardziej intensywnie. Na klubowych koncertach łatwiej jest złapać dobry kontakt z publicznością, stoi się z nią niemal twarzą w twarz. Z drugiej strony, uwielbiamy festiwale, poznawanie tych wszystkich ludzi, tych wszystkich zespołów... Chyba po prostu przystosowujemy się do każdej sytuacji i wchodzimy w nie z pełnym zaangażowaniem.

Dużym festiwalom powoli zaczyna brakować headlinerów, będą konieczne zmiany i wprowadzenie na przykład większej liczby małych scen zamiast tworzenia jednej potężnej?
Stara gwardia starzeje się coraz szybciej, ale myślę, że pojawią się nowe wielkie zespoły. Tak będzie wyglądać ewolucja rock'n'rolla, to konieczny i naturalny rozwój wydarzeń. Nie da się zatrzymać upływu czasu i my też nie będziemy żyć wiecznie, ale dopóki znajdą się sceny, na których będziemy mogli występować, nie poddamy się.

 

W ostatnich latach na niemetalowych festiwalach najczęściej można usłyszeć black metal, dlaczego death nie ma aż takiej siły rażenia?
Tego nie wiem, ale zarówno black metal, jak i wszystkie inne podgatunki heavy metalu potrafią się przystosować do bardzo różnych, często zaskakujących sytuacji. Na pewno bardzo ciekawe jest wplatanie metalu w programy festiwali, gdzie dominują inne gatunki albo pokazywanie go w nietypowych miejscach.

 

Zdarza się, że młodsi muzycy szukają u was wskazówek?
Tak, ale zawsze mówimy mniej więcej to samo - jeżeli grasz w nowym, młodym, pełnym wigoru zespole, po prostu rób to na całego. Zajmuj się muzyką, którą kochasz i nie licz na szybki sukces. Nie można poddawać się po pierwszej porażce, niektóre rzeczy po prostu wymagają czasu. To banalne, ale najważniejsze to robić muzykę, którą naprawdę się czuje i nie podążać za trendami.

 

Po trzech albumach wydanych jako Entombed A.D. spotykacie się jeszcze z rozczarowaniem z powodu "A.D." na końcu nazwy?
Jesteśmy tą samą bandą kumpli, co wcześniej i najzwyklej w świecie zajmujemy się swoją ulubioną muzyką. Dopóki będziemy mogli to robić na zadowalającym nas poziomie, nie będzie dla nas żadnej presji. Zawsze znajdą się setki różnych osób z setką różnych opinii, nie da się wszystkich uszczęśliwić.

W zeszłym roku "Wolverine Blues" obchodziło ćwierćwiecze, jak do tego doszło, że na alternatywnej oładce znalazł się Wolverine z komiksów Marvela? Dzisiaj pewnie trzeba by zapłacić setki tysięcy dolarów za licencję.
To był pomysł wytwórni, ale po tylu latach nie pamiętam już, jak do tego doszło. W każdym razie całkiem nieźle to wyszło i nawet po latach ciekawie wygląda.

 

"Wolverine Blues" nadal jest w waszej setliście, ale nie gracie niczego z "Uprising", bardziej rockowego albumu.
Tak, "Wolverine Blues" to dobry kawałek i dobry album, często gramy ten materiał, a publiczność go uwielbia. Obecnie przy tworzeniu setlisty skupiamy się przede wszystkim na wyborze bardziej death metalowych utworów, te rzeczy pasują nam najbardziej. Coś trzeba wybrać, bo gdybyśmy mieli grać choćby fragmenty z całej naszej dysgrafii, koncert trwałby z tydzień. Nie wykluczone jednak, że kiedyś sięgniemy po kawałki z "Uprising".

 

Z góry przyjmujecie proporcje starych utworów do nowych przy tworzeniu setlisty?
Nie ma żadnej sztywnej zasady, staramy się po prostu jak najszerzej zahaczyć i o jedno, i o drugie. Od tych bardziej chwytliwych kawałków, po te najszybsze. "Bowels of Earth" ukazał się niedawno, więc na razie chcemy skupić się na nim i ograć go na żywo.

 

W Polsce byliście już wielokrotnie - macie jakieś dobre albo złe wspomnienia?
Wyłącznie dobre, zwłaszcza te, w których pojawia się Żubrówka. Metalowa scena jest w Polsce niesamowita, uwielbiamy waszą publiczność, mamy też wielu przyjaciół w polskich zespołach. Czasami nawet przylatujemy na koncerty do Polski jako fani, po prostu spędzić trochę czasu na koncertach. No i używamy pieców Labogi, więc jesteśmy naprawdę mocno związani z Polską, ale najbardziej z Żubrówką.


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce