Obraz artykułu Joulie Fox: Mieszkanie za granicą niesamowicie otwiera głowę

Joulie Fox: Mieszkanie za granicą niesamowicie otwiera głowę

Przed wyjazdem do Londynu miała w Polsce zespół, a nawet pracowała przy jednym z festiwali, ale szczegółów nie chce zdradzać. Zostawiła przeszłość za sobą i koncentruje się na tym, co nadejdzie. Jak dotąd poznaliśmy tylko jeden z jej solowych utworów, drugi ukaże się już niebawem, a cały set usłyszymy podczas Soundrive Festival 2019.

Jarosław Kowal: W listopadzie opublikowałaś pierwszy i jak na razie jedyny utwór. Na ile "Wild Heart" reprezentuje twoją twórczość? Mniej więcej tak brzmią pozostałe kawałki?
Joulie Fox: Wiem, że minęło trochę czasu od udostępnienia mojego pierwszego kawałka, napisałam kilku utworów, które chciałam wydać, ale ostatecznie poddawałam się w trakcie prac nad nimi. Nie chciałam nastawiać się tak, że koniecznie muszę coś wydać. W kwietniu zupełnie spontanicznie zaczęłam pracować nad kolejnym kawałkiem, a w maju zrobiliśmy do niego teledysk. Jeżeli chodzi natomiast o klimat i o to, czy "Wild Heart" wyznacza kierunek, w którym chcę podążać, to na pewno jest to spójne z tym, co wydam w przyszłości, aczkolwiek nie mam takiego podejścia, że wszystko musi do siebie koniecznie pasować. Nie chcę się w ten sposób ograniczać.

Nie jest też tak, że przez te osiem miesięcy zupełnie nic z muzyką nie robiłaś. Grałaś ze swoim zespołem, Chilè i na tyle spodobaliście się Portugal. The Man, że zaprosili was na NOS Alive.

Tak, to było dla nas duże wyróżnienie. W zeszłym roku ogłoszono konkurs na cover piosenki "Live in the Moment", w którym wzięliśmy udział. Dostaliśmy maila z informacją, że jesteśmy w finale, ale później wszystko ucichło. Dopiero w maju niespodziewanie przyszła wiadomość z zaproszeniem na festiwal. W każdym razie na pewno nie było tak, że przez te osiem miesięcy niczego z muzyką nie robiłam - pisałam zarówno dla zespołu, jak i dla siebie. Myślę, że łącznie napisałam około dziesięciu utworów.

 

Chilè zaczęło działalność całkiem niedawno, dlaczego tak szybko potrzebowałaś również solowego projektu? Te utwory nie pasowały do brzmienia zespołu?
Zawsze chciałam mieć zespół i zawsze moja działalność związana była tylko i wyłącznie z zespołami, a cały czas pisałam dużo utworów i czułam, że niektóre z nich są bardziej osobiste. "Wild Heart" powstało jeszcze wtedy, gdy mieszkałam w Polsce. Wiedziałam, że chcę wydać ten kawałek, ale zupełnie nie pasował klimatycznie do twórczości mojego zespołu. Tak szczerze, nigdy na poważnie nie myślałam o stworzeniu swojego solowego projektu, dlatego kawałek przeleżał kilka dobrych lat w szufladzie. Dopiero po przyjeździe do Londynu zaczęłam grać trochę własnych rzeczy i więcej komponować. Tak się zrodził pomysł działania w dwóch kierunkach i faktycznie jest tak, że kiedy piszą dla zespołu, to jest to w trochę innym klimacie, niż kiedy piszę dla siebie samej. Miałam po prostu dużo utworów, których nie chciałam zamykać w szufladzie.

 

Właściwie początkiem mojego solowego projektu jest historia z vlogiem Globstory. Kaja - jego autorka - szukała muzyki do swoich filmików. Wysłałam jej kilka kawałków zespołu, a w odpowiedzi dostałam wiadomość, że brzmią świetnie, ale nie jest to do końca klimat, który mógłby pasować do jej twórczości. Kaja zapytała, czy mam jeszcze jakieś inne utwory. Pomyślałam o tych kilku solowych rzeczach, które stworzyłam do szuflady i wysłałam bardzo surową demówkę "Wild Heart". Kaja oznajmiła, że to strzał w dziesiątkę do jej kolejnego odcinka. Poprosiłam o tydzień czasu, żeby usiąść do tego i okiełznać brzmienie. Po publikacji odcinka z moją muzyką, przez kilka miesięcy ludzie odzywali się do mnie, pytając, gdzie mogą znaleźć ten kawałek. W końcu pomyślałam, że to czas najwyższy, żeby coś z tym zrobić.

Wokalistka Joulie Fox stoi, trzyma w dłoni różowe balony.

A zmiana na występy solowe była trudna? W takich sytuacjach cała uwaga publiczności skupiona jest na tobie.

Kiedy grałam w Warszawie na otwarciu OpenCall Magazine naturalnie miałam pewne obawy, bo to faktycznie kompletnie inne doświadczenie, gdy gra się na scenie samemu. Na ten moment wygodnie jest mi robić wszystko samodzielnie - potrafię grać na instrumentach, produkuję, dużo ogarniam sama - ale miałam taką obawę, że w zespole cały ten stres i odpowiedzialność rozkładają się na kilka osób, a kiedy będę sama, presja może być większa. Wydaje mi się jednak, że dzięki występowaniu od wielu lat i skończeniu szkoły teatralnej scena jest dla mnie czymś bliskim i ostatecznie radzę sobie z nią całkiem nieźle. Trema jest, ale myślę, że potrafię ją okiełznać, szczególnie mocno pomaga mi w tym medytacja przed samym koncertem.

 

Wspomniałaś, że występujesz od wielu lat i tak się składa, że przed rozmową próbowałem znaleźć informacje o tym, co wcześniej robiłaś i nie udało się.

Miałam zespół już w Polsce, wydaliśmy album, ale nie lubię wiązać się z przeszłością. Teraz robię coś zupełnie innego. To trochę jak oglądanie starych zdjęć, kiedy zaczyna się porównywać i szybko pojawia się wniosek, że teraz jest zdecydowanie lepiej. Absolutnie nie wstydzę się tego, co robiłam, ale chcę to zostawić w przeszłości. Bardzo długo trwało moje dojrzewanie muzyczne i myślę, że teraz jest ten moment, kiedy dokładnie wiem, czego chcę. Znalazłam swój styl.

Tak to już jest, że jak ktoś jest znany w Polsce, to jest znany tylko w Polsce, ale jak jest znany na Wyspach, to jest znany na całym globie. Mieszkanie w Londynie pomaga czy może wręcz przeciwnie - jest tak duża konkurencja, że trudno się przebić?
Jak najbardziej pomaga, jestem pewna, że wielu osób, które obecnie znam osobiście nie poznałabym, mieszkając w Polsce. Jest to na pewno długa i żmudna droga, opuścić kraj i zacząć od zera, ale nie widzę siebie na obecny moment nigdzie indziej. Przede wszystkim mieszkanie za granicą niesamowicie otwiera głowę i tutaj jest trochę tak, że jakiego pomysłu na siebie byś nie miał, to dla ludzi nie ma rzeczy niemożliwych. Jest to również niewiarygodnie łatwiejsza droga, jeśli chodzi o inwestowanie w siebie jako niezależnego artystę. Scena w Londynie na pewno jest trudna, szczególnie dla obcokrajowców. Właściciel jednej z wytwórni powiedział nam, że jeżeli chcemy zrobić karierę w Anglii, to musimy być dwa razy lepsi od Anglików. Poziom jest naprawdę wysoki, nawet na showcase'owych występach, gdzie pojawiają się początkujące zespoły.

 

Mam też wrażenie, że w Anglii ludzie częściej chodzą na koncerty zespołów, których kompletnie nie znają, w Polsce to wciąż jest rzadkość.
Tak, to jest naprawdę super. Zdarzało się nam niejednokrotnie, że klub na naszych koncertach od początku do końca był pełen. Ludzie chodzą na koncerty, są ciekawi, a w dodatku duża część wydarzeń jest darmowa. Z drugiej strony mam wielu znajomych, którzy krążą po Londynie, szukają ciekawych koncertów i nie szkoda im zapłacić dziesięć funtów za bilet. Pracuję również dla agencji koncertowej w Londynie i czasami kiedy siedzę na bramce, ktoś zapyta, kto dzisiaj gra. Podaję nazwę, zupełnie nic im to nie mówi, ale i tak wchodzą, bo są po prostu ciekawi. Mam również trochę wspomnień związanych z pracą przy niezależnym festiwalu w Polsce i nie ma nawet porównania w tym, jak często ludzie chodzą na koncerty mniej znanych zespołów.

 

A co trzeba zrobić, żeby wystąpić w teledysku Ride?
Zapisać się do agencji aktorskiej [śmiech]. To był internetowy casting, last minute. Dostałam informację od agentki, że poszukiwana jest dziewczyna do teledysku, nagrałam krótką scenkę, a na drugi dzień przyszła wiadomość, że jestem zaproszona na plan zdjęciowy... Więc nic szczególnego nie zrobiłam [śmiech].

Planujesz zebrać solowe utwory i wydać jako album? Dzisiaj to format coraz bardziej archaiczny, na przykład Chance the Rapper dopiero teraz, po ośmiu latach działalności zebrał się na debiutancki album, ale ważniejszą rolę odgrywają chociażby playlisty.

W zeszłym roku miałam rozmowy z dwoma wytwórniami, ale ostatecznie nie zdecydowałam się na współpracę z żadną z nich. Nie byłam pewna warunków i tego, czy na tamtym etapie byłabym w stanie udźwignąć wyprodukowanie albumu, bo tak w końcu działają wytwórnie - zajmują się głównie wydawaniem longplayów. Po pierwszych rozmowach i pytaniach o plany na płytę wycofałam się, wiedziałam, że to jeszcze nie jest odpowiedni czas dla mnie. Czułam, że w moim przypadku najlepsze będzie skupienie się na wydawaniu singli, aż do momentu stworzenia spójnego materiału. Nie mówię nie, jeżeli chodzi o album, aczkolwiek nie lubię przypadkowych i nieprzemyślanych rzeczy. Dlatego daję sobie na to czas. Tak, jak mówisz jest wielu artystów, którzy swoje pierwsze płyty wydają dopiero po kilku latach działalności i myślę, że nie ma w tym niczego złego, a sam fizyczny album mimo odchodzenia do lamusa, traktowałabym jako posiadanie czegoś namacalnego, ściśle związanego z artystą. Mogę zdradzić, że mam plan jeszcze w tym roku wydać płytę winylową w limitowanej ilości. Nie będzie to typowy album, ale raczej gadżet kolekcjonerski i zaczątek tego, co chciałabym stworzyć w przyszłości.

 

Nie czujesz presji, żeby wydać tę muzykę jak najszybciej?
Jakieś pięć lat temu narzucałabym sobie ogromną presję, ale teraz mam takie podejście, że chcę robić tylko to, na co mam ochotę. Przykład to chociażby ten pierwszy singiel - ktoś mógłby powiedzieć, że po tak długiej przerwie wszyscy o mnie zapomną, ale nie chcę presji i robienia czegoś na siłę. Miałam straszną blokadę przez ostatnich kilka miesięcy i nie widziałam sensu w wydawaniu dla zasady, w dodatku czegoś, co uważałam za bardzo średnie. Dopiero teraz planuję wydanie drugiego singla, bo czuję, że coś się odblokowało. Byłam niedawno na wakacjach we Włoszech, gdzie zupełnie spontanicznie zrealizowaliśmy kolejny teledysk i chciałabym cały czas działać w ten sposób - na spokojnie.

Wokalistka Joulie Fox stoi, trzyma na rękach psa.

To, co trafi na album jest tym, co usłyszymy na Soundrive Festival?
Tak. Plan na ten winyl jest taki, że ma zawierać około sześciu utworów i wszystkie zagram na festiwalu. To będzie set elektroniczny, może nie w stu procentach taki, jak na płycie, bo granie na żywo musi się różnić, ale na pewno będzie to bliskie temu, co znajdzie się na nagraniach.

 

Joulie Fox wystąpi na Soundrive Festival 2019 w sobotę, 17 sierpnia. Na festiwalu usłyszycie także Tommy'ego Casha, Earthgang, Bass Astral x Iglo, Kero Kero Bonito, Let's Eat Grandma czy Hyukoh. Więcej informacji, w tym sprzedaż biletów, znajdziecie TUTAJ.


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce