Jarosław Kowal: Polski synthwave ma cechy szczególne, które odróżniają go od synthwave'u z innych krajów?
Tomasz Florkiewicz: Synthwave nie jest zbyt mocno zróżnicowany, wielu wykonawców na świecie brzmi bardzo podobnie. W Polsce z kolei część producentów próbuje odejść od tej sztampowości na rzecz nietypowych dla nurtu rozwiązań i łączenia wielu innych gatunków. Dlatego myślę, że polski synthwave to właśnie poszukiwanie odrębnego brzmienia i rzadko występujących w gatunku rozwiązań.
Twórcami synthwave'u często są osoby, które wcześniej były związane ze sceną metalową. Dlaczego te pozornie skrajnie różne gatunki tak dobrze ze sobą współgrają?
Synthwave mimo że jest muzyką elektroniczną, to jednak w swojej strukturze dość mocno różni się od typowej budowy klasycznej muzyki klubowej. Bliżej mu do struktury muzyki rockowej czy metalowej i stąd chyba większą łatwość przejścia z muzyki gitarowej do syntezatorowej. W dzisiejszych czasach muzyka metalowa i rockowa powoli zaczyna się nudzić i wiele osób szuka alternatywy dla tego, czego słucha na co dzień i jedną z takich alternatyw jest synthwave, bo chociaż jest mocno odmienny, to ma wiele elementów wspólnych.
Na najnowszych albumie korzystasz zresztą ze wsparcia gitarzysty, Atiana. To jeden z tych fanów metalu, którzy postanowili skręcić w kierunku syntezatorów?
[śmiech] Tak, trochę tak jest, choć grał wcześniej bardziej rockowe niż metalowe klimaty. W ogóle zanim zacząłem przygodę z muzyką syntezatorową, graliśmy razem w zespole. Z Atianem jest taka historia, że na początku naszego zainteresowania synthwavem postanowiliśmy w ramach zabawy robić osobno po jednym numerze w formie, jaką później nazwaliśmy "bitwą na synthy". Nakręcaliśmy się nawzajem na robienie tej muzy, a po kilku miesiącach wpadliśmy na pomysł, że można by było zagrać jakiś koncert Favorita ze wsparciem gitary i od tamtego czasu Atian występuje ze mną gościnnie na większości moich koncertów.
Sam też zaczynałeś od muzyki gitarowej?
Od nastoletnich lat grałem na gitarze i śpiewałem w zespołach metalowych i około-rockowych, potem zacząłem poszukiwania czegoś, co będzie dla mnie nowe i mniej mainstreamowe - padło na rock progresywny. W międzyczasie obejrzałem "Stranger Things" i mega zaciekawiony brzmieniami, które tam usłyszałem, zacząłem sprawdzać internet w poszukiwaniu podobnych klimatów. Natrafiłem na synthwave i wpadłem jak śliwka w kompot [śmiech]. Od tego czasu zacząłem robić synthwave równocześnie z graniem w zespole, ale ten wkrótce zawiesił działalność i poświęciłem się w pełni grze na syntezatorach.
"Stranger Things" to bardzo świeża rzecz, choć osadzona w latach 80. A te oryginalne wytwory - muzyczne, filmowe czy komiksowe - z tamtych czasów też miały na ciebie wpływ?
Oczywiście, że miały. Wychowałem się w latach 90., a w Polsce to był czas, kiedy kultura zachodnia z lat 80. nadal była w modzie i miała się dobrze. Mimowolnie wrosło to we mnie. W moim domu dużo słuchało się radia i muzy z kaset czy winyli, a w telewizji leciały klasyki filmów akcji czytane przez między innymi Tomasza Knapika. Co do komiksów, to jakoś nigdy nie było mi dane wkręcić się w ich czytanie, ale może jeszcze to do mnie dotrze, bo w końcu nigdy nie jest się na to za starym [śmiech].
Wydaje mi się, że trochę niesłusznie przylgnęła do synthwave'u łatka muzyki nostalgicznej, stworzonej dla ludzi rozpamiętujących niewinne dzieciństwo i "stare, dobre czasy". Może się mylę, że wydaje mi się, że tego, co nagrałeś na "Unity" nie dałoby się nagrać w 1984 roku? To mimo wszystko nowoczesna produkcja.
Jest w tym sporo prawdy. Oczywiście zdarzają się twórcy, którzy tworzą utwory w oparciu jedynie o sprzęt z tamtej epoki, ale jeśli przez te trzy dekady powstała tak olbrzymia ilość muzyki i tak mocno rozwinęła się technologia, to czemu z tego nie skorzystać? W moim procesie twórczym korzystam głównie ze współczesnych rozwiązań sprzętowych, ale nie jest to w pełni nowoczesne. Brzmienia w dużej mierze opieram o symulacje syntezatorów z tamtej epoki lub sample oryginalnych instrumentów, chociażby takich, jak sample klasycznych drum maszyn Roland TR-707 i LinnDrum. Staram się jednak korzystać z nich trochę inaczej niż zrobiliby to twórcy w latach 80. Bardzo duży wpływ na brzmienie "Unity" miała muzyka której słucham na co dzień, dzięki czemu powstał miks synthwave'u i wielu innych gatunków, chociażby metalu progresywnego, hard electro, nu-disco, funku i - co może się wydawać dziwne w tym zestawieniu - jazzu i muzyka folkowa. Oj dużo tego tam jest. Przede wszystkim staram się nie zamykać i robić to, co czuję a nie to, co dyktuje mi nurt w którym tworzę.
Popularność synthwave'u siłą rzeczy w końcu zacznie maleć, czy ta muzyka może przetrwać latami bez aktualnego trendu?
Myślę, że wielu twórców to czuje i już powoli część z nich zaczyna wplątać do gatunku nowocześniejsze elementy, przez co gatunek się rozwija i jeśli będzie szedł w tym kierunku, to ewoluuje na tyle, że będzie jeszcze przez wiele lat interesujący.
Myślisz, że na jakimś etapie stanie się częścią mainstreamu, a ty będziesz miał zlecenia na podkłady na przykład od Darii Zawiałow albo Natalii Nykiel?
Oj, mam wrażenie, że już powoli przedostaje się do polskiego mainstreamu, co mocno słychać w utworach wielu wykonawców - chociażby w mocno rozhajpowanym "Wszystko, czego dziś chcę" w wykonaniu Brodki czy mocno zahaczających o ejtisy aranżacjach The Dumplings. Dodatkowo mamy w tym roku koncert Perturbatora na Pol'and'Rock Festival, co świadczy o tym, że klimaty retro wyważają z buta drzwi polskiego mainstreamu. Co do tworzenia muzy razem z polskimi znanymi nazwiskami, mówię stanowcze: Czemu by nie?
Czy w Polsce istnieje scena synthwave'owa?
Tak, przede wszystkim kolektyw twórców działający pod nazwą Synth Runner. Gramy bardzo wiele koncertów i staramy się uczyć od siebie nawzajem. Ale nie jest to wyjątek. Często gramy też z innymi wykonawcami w różnych konfiguracjach, dzięki czemu scena jest różnorodna i interesującą dla słuchaczy.
Rozmawiałem wcześniej z Williamem Malcolmem, który wskazał właśnie ciebie jako osobę odpowiedzialną za zrzeszenie tego grona producentów. Faktycznie to był twój pomysł, żeby zespolić polski synthwave?
Moim pomysłem rzeczywiście było zrzeszenie ekipy Synth Runner, co było pewną odpowiedzią na brak tej muzyki w polskich klubach. Postanowiłem napisać do tych, o których wiedziałem, że grają koncerty, czyli do Nightrun'a, Jeremiaha Kane'a i Zombie Commando, z propozycją wspólnego występu. Po tym wydarzeniu, którego odbiór okazał się świetny, postanowiliśmy grać dalej w tym składzie. Jednak za zespolenie polskiego synthwave odpowiadają ludzie, którzy słuchają tej muzyki, chodzą na koncerty i budują fantastyczną społeczność wokół tego nurtu.
Materiał z "Unity" zagrasz między innymi na SzlamFeście, ale nie będzie to zwyczajny koncert, planujesz zabrać ze sobą perkusistę i gitarzystę.
Tak, będzie to coś innego niż dotychczas. Od dawna chodziło mi po głowie stworzenie okazjonalnego bandu, w którego skład wchodziłaby żywa perkusja. Wiem, wiem, że synthwave to przede wszystkim brzmienia maszyn perkusyjnych z lat 80., ale zasady są po to, żeby je łamać. W mojej muzyce staram się wplatać dużo funkowego groove'u, a co lepiej się klei z tymi klimatami niż żywe gary? Za perkusją zasiądzie mój brat, Kuba, z którym przez wiele lat grałem w kilku zespołach metalowych i rockowych, a na gitarze zagra Atian. Dla mnie będzie to poniekąd powrót do korzeni, bo zarówno z Kubą, jak i z Atianem graliśmy w zespole progrockowym Old Wisdom Lies.
To na którą atrakcję SzlamFestu czekasz najbardziej?
No oczywiste, że wrestling [śmiech].