Barbara Skrodzka: Wasze pseudonimu to Black Futures 001 albo Space i Black Futures 002 albo Vibes. Dlaczego akurat takie, a nie na przykład Hurricane i Fire?
Space: Jestem nazywany Space już od bardzo dawna, prawdopodobnie od czasu kiedy miałem trzynaście lat. Tak naprawdę nie wybrałem sobie tego "imienia" sam.
Vibes: Teraz żałuję, że nie nazywam się Hurricane [śmiech].
Wasz debiutancki album - "Never Not Nothing" - ukaże się 30 sierpnia.
S: Ten album jest jak podróż, deklaracja misji dla naszego ruchu i klubu. W naszym logo są trzy litery "N" od nazwy "Never Not Nothing" - te słowa reprezentują główne założenia nihilistów. Postanowiliśmy wziąć z tego pozytywne elementy, które wpływają na nasze życie, wyjść na zewnątrz i żyć w wolności. Uważamy siebie za pozytywnych nihilistów. Wszechświat jest tak ogromny, że mógłby być w sumie niczym. Nazwa albumu znaczy nic i wszystko jednocześnie. Obejmuje wszystko, nieskończoną nicość.
Pojawia się też wszystkowidzące oko Boga, bardzo często utożsamiane z masonerią.
S: To znak naszego klubu. Ludzi, którzy przynależą do czegoś. Nie ma to nic wspólnego z wolnomularstwem.
Myślicie, że masoni są wśród nas?
V: O tak, zdecydowanie!
Na waszych koncertach pojawiają się osoby w białych kombinezonach, mają flagi i noszą okulary przeciwsłoneczne. Jaka jest ich rola?
S: Zachęcają ludzi do większego zaangażowania i uczestnictwa w koncercie. Do ich zadań należy zebranie wszystkich razem, a anonimowość sprawia, że mogą lepiej dotrzeć do publiczności. Nie ważne, kim są i co robią, zachęcają innych, żeby byli sobą i czuli się bezpiecznie na naszych koncertach. Osoby w kombinezonach są z nami od naszego pierwszego koncertu.
Udostępniliście już kilka utworów z nadchodzącego albumu, między innymi "Karma Ya Dig!?", gdzie opowiadacie o waszych znajomych, którzy odeszli. Śpiewacie: Hi, my friend, I'll see you on the other side / Hi, my friend, I need you on the other side. Jak według was ta druga strona wygląda?
S: To ciekawe pytanie. Podoba mi się. Jak myślisz Vibes?
V: Pięknie... Wszystko jest po prostu piękne.
S: Czasami wydaje mi się, że jesteśmy już po tamtej stronie.
Myślicie, że jest tam muzyka?
S: Mam taką nadzieję, wiemy o tej drugiej stronie tak mało... W "Karma Ya Dig!?" chodzi o to, że druga strona istnieje w naszych umysłach, tam możemy spotkać ponownie tych, którzy odeszli. Kiedy kogoś tracisz, jego duch żyje we wspomnieniach innych ludzi i nawiedza ich cały czas. Druga strona jest tym, czym chcesz, żeby była. Dla mnie jest to zdecydowanie muzyka.
Jak jeszcze utwory znajdą się na albumie?
S: Na przykład "Tunnel Vision" - piosenka o miłości do istnienia. Wyznanie absolutnej obsesji i poświęcenia muzyce, sztuce, naturze, postępowi i bliskim. Wyrażenie ciągłej, destrukcyjnej woli tworzenia. Frustrująca dychotomia między istnieniem człowieka w 2019 roku a bitwą, by nie zniszczyć wszystkiego, co się wokół dzieje. Uważam, że obydwa pochłaniają w równym stopniu i w tym samym czasie zarówno nadzieję, jak i rozpacz.
V: "Tunnel Vision" to także hołd. Dźwiękowy totem obsesji radykałów przesuwających granice polityki, buntu, altruizmu, bezpieczeństwa, nauki, designu... Pionierów wyrywających nas z zastoju, z naszej obecnej normy w poszukiwaniu łagodniejszej przyszłości. Często może się wydawać, że jesteś sam na skraju społeczeństwa, nieustannie płyniesz pod prąd współczesnemu stanowi hiperkapitalistycznej zombifikacji, walczysz o to, żeby istnieć w ramach naszej cywilizacji, ale nie jesteś sam. Nie przestawaj. Nadchodzi rewolucja. Dalej do Newtopii!
2018 rok był chyba dla was przełomowy?
S: Był to rok, w trakcie którego mogliśmy rozwinąć naszą koncepcję. Pierwszy rok, podczas którego mogliśmy pokazać się światu jako Black Futures - zacząć grać koncerty, tworzyć nową rodzinę i odwiedzać ją w różnych zakątkach Ziemi, gromadzić wszystkich razem. Na każdy koncert jedziemy z takim samym przekonaniem i nastawieniem. Zawsze czujemy napięcie, bo pozwala to nam na lepsze połączenie się i interakcję z publicznością. Każda z tych osób jest dla nas przyjacielem, dlatego staramy się, by dobrze spędzili czas z nami. Był to rok, który dał nam wiele radości.
Co było przed 2018 rokiem?
V: Nic. Były inne zespoły, ale to nie było Black Futures.