Barbara Skrodzka: Ciężko jest być liderką zespołu?
Oksana Bryzgalova: Przede wszystkim powiedziałbym, że bycie liderką w zespole nie jest pracą, tylko wyborem, który możesz podjąć lub nie. Bierzesz pod uwagę wszelką odpowiedzialność i ryzyko. Jeśli coś pójdzie nie tak, jesteś tą, którą zawiodła, ale jednocześnie, jeśli wszystko pójdzie dobrze, jesteś na szczycie. W zespole biorę na siebie te obowiązki, próbuję znaleźć najlepsze sposoby na promocję, szukam właściwego kierunku, żeby Braii było słyszane i kochane przez naszą publiczność. I oczywiście piszę piosenki, samodzielnie lub z zespołem.
Jak często miewasz sny związane z muzyką?
Ufam moim snom. Pomagają mi usłyszeć to, co się we mnie dzieje i dają odpowiedzi na niektóre pytania. Kiedyś usłyszałem we śnie piosenkę "On the Bottom". Uważam, że ważną rolą w życiu jest przechodzenie przez to, co mnie najbardziej przeraża, przebijanie się przez mur strachu i powątpiewania w siebie, ryzykowanie, przegrywanie i wygrywanie. Nie boję się być niemiła i nie boję się robić rzeczy, których inni by nie zaakceptowali. Dotyczy to zarówno mojego życia wewnętrznego i osobistego, jak i muzyki.
Czy post-punk jest popularnym gatunkiem na Ukrainie?
Nie wydaje mi się. Znaleźliśmy naszą niszę, choć nasza muzyka nie jest po prostu post-punkiem. Jest bardziej skomplikowana. Trochę indie, trochę coldwave…
Punk często odnosi się do polityki i władzy, jak jest z wami?
Punk to muzyka protestu, ale protestuję raczej przeciwko własnym obawom, lenistwu, także przeciwko głupocie i ślepocie ludzi. W moich utworach zawsze dzielę się własnymi historiami i doświadczeniami, uznając je za najlepszą terapię. Są to historie o miłości i nienawiści, zawodach i zwycięstwach. Najbardziej ekscytujące jest to, że post-punk powraca jako gatunek i ma ciekawsze kolory oraz kształty.
Wydaliście EP-kę, zamierzacie nagrać album długogrający?
Nasza debiutancka EP-ka - "City of Nothing" - została wydana wiosną ubiegłego roku. Jak dotąd przez cały 2019 rok zajmowaliśmy się tworzeniem, nagrywaniem i produkcją naszego pierwszego albumu. Jesteśmy aktualnie w trakcie prac nad nim i wydamy go we wrześniu. Nie mogę się doczekać, ponieważ będzie to płyta trochę inna niż EP-ka, choć wciąż zachowująca brzmienie Braii - vintage gitary, chrapliwy głos, atmosfera. Połowa albumu jest już skończona, druga połowa jest wciąż w wersjach demo. Pierwszy singiel - "Maybe" - i teledysk do niego zostały już opublikowane, a w połowie kwietnia wydamy drugi singiel.
Czy łatwo jest znaleźć brzmienie Braii?
Kiedy mówi się o brzmieniu Braii, ważne jest uwzględnienie jeszcze jednego, niezastąpionego członka zespołu - producenta Alexeya Krivisheiyeva, który pracował także nad brzmieniem naszej debiutanckiej EP-ki. Jest eksperymentatorem i profesjonalistą, dlatego stara się zachować nasze pomysły na utwory, ale czyni je bardziej interesującymi i charakterystycznymi. W oceanie wielu innych indie zespołów jest to bardzo ważne.
Jak powstaje wasza muzyka?
Zawsze jest inaczej, w zależności od ludzi, z którymi pracujemy. Może zacząć się od mojej piosenki napisanej na gitarze, a później zostaje zaaranżowana przez cały zespół. Uwielbiam, gdy muzyka wynika z tekstów napisanych w tym samym czasie. Takie utwory są bardziej kompletne. "City of Nothing" zostało nagrana w ciągu tygodnia - to był wspaniały czas, który poświęciliśmy muzyce i rozmowom przy winie, co wzmocniło więź między nami.
O jakim mieście śpiewasz w utworze "City of Nothing"?
"City of Nothing" to miasto, w którym straciłam miłość mojego życia. Śpiewam o tym uczuciu, kiedy wszystkie rzeczy, które kiedyś z kimś dzieliłaś nie mają już sensu. Chcesz wtedy wymazać pamięć, żeby nie czuć tego bólu. To czas, kiedy nie widzisz żadnej nadziei i perspektywy. Jest tylko pustka i ciemność.
Braii wystąpi w Polsce na pięciu koncertach - 26 marca w Warszawie, 27 marca w Łodzi, 28 marca w Krakowie, 29 marca we Wrocławiu i 30 marca w Bydgoszczy.