Obraz artykułu Seafret: Jesteśmy Banksym

Seafret: Jesteśmy Banksym

Seafret odwiedza Polskę regularnie. Tym razem Harry i Jack przyjechali do Poznania, Warszawy i Krakowa, za każdym razem zapełniając kluby po same brzegi. Skąd tak duże zainteresowanie zespołem? Wiele osób dowiedziało się o nich pocztą pantoflową od znajomych, którzy już wcześniej widzieli ich koncerty. W ten sposób krąg zainteresowanych powiększył się, a fani Seafret rosną w siłę. W końcu i mi udało się wybrać na koncert, a przy okazji porozmawiać z zespołem.

Barbara Skrodzka: Co sprawia, że polscy fani są wam tak bardzo oddani?

Harry Draper: To miłe, nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale kocham to. Polska jest jednym z naszych ulubionych miejsc na świecie do grania koncertów. To zasługa atmosfery, jaką robi publiczność. Są bardzo dobrymi słuchaczami i zachowują ciszę pomiędzy piosenkami, każdy cieszy się, że tu jest

 

Jack Sedman: Polscy fani są świetni. W innych krajach publiczność jest bardziej powściągliwa, jeśli chodzi o reakcje na piosenki. Nie znaczy to, że im się nie podoba. Na koniec występu jest tak samo, jak w Polsce, czy gdziekolwiek indziej, ale nie są w stanie zatracić się równie mocno. W Polsce wszyscy dobrze się bawią i pokazują swoją wdzięczność zespołowi, co sprawia, że tak wiele z nich lubi tutaj grać.

To prawda, wiele zespołów tak twierdzi.

HD: Ważną rzeczą podczas grania jest interakcja z publicznością. Jeśli dają ci dużo, to ty też chcesz dać im jeszcze więcej. Jeśli wszyscy są bardzo cicho, to ty też będziesz powściągliwy. Jako artysta nie możesz być nerwowy, gdy ludzie stoją i patrzą na ciebie obojętnie.

 

JS: Takie zachowanie jest trochę stresujące. Super jest wchodzić na scenę, gdy każdy szaleje, bo daje ci to zastrzyk adrenaliny, której potrzebujesz. Gdy grasz piąty koncert z rzędu i jesteś już zmęczony, wtedy wychodzisz na scenę i bum!

 

HD: Czasami gdy wychodzisz na scenę, ludzie w ogóle nie okazują zainteresowania i nawet klaskanie jest dla nich dużym wysiłkiem. Jaki to był kraj, gdzie tak było?

 

JS: Lepiej tego nie zdradzać.

 

Jedziecie też do Rosji, na Białoruś i Ukrainę. Byliście tam już wcześniej?

JS: Graliśmy kilka małych koncertów w Rosji - w Moskwie i Sankt Petersburgu oraz na festiwalu.

 

HD: Oni też są świetną publicznością.

 

JS: Im dalej na wschód, tym jest naprawdę lepiej.

 

HD: Ciekaw jestem, jak byłoby w Chinach.

Członkowie sespołu "Seafret"

Widziałam na waszym Instagramie, że sporo ludzi zaprasza was do Brazylii.

JS: Otrzymujemy takie wiadomości cały czas. Pod każdym ze zdjęć jest dziesięć-dwanaście komentarzy z prośbami, żebyśmy przyjechali do Brazylii. Mam nadzieję, że pojedziemy tam w najbliższej przyszłości.

 

Wydaliście ostatnio EP-kę "Monsters". Bardzo zaintrygowała mnie okładka, na której znajduje się kobieta trzymająca płonącą parasolkę.

HD: Nie będę kłamał - znaleźliśmy to zdjęcie. Należy do fotografa z Kijowa. Właściwie to Jack je znalazł.

 

JS: Widziałem to zdjęcie już bardzo dawno temu. Jak tylko zobaczyłem prace tego fotografa, od razu się zakochałem. Wygooglowałem, kim on jest i jak się nazywa - to Oleg Oprisco. Robi świetne zdjęcia aparatem za dziesięć dolarów. Pomyślałem, że napiszę do niego maila i zapytałem, czy mogę użyć jego zdjęcia jako okładki naszej EP-ki. Zgodził się i pomyślał, że zapłacimy mu bardzo dużo pieniędzy. Zapytał, jaki mamy budżet, a odpowiedziałem, że nie mamy żadnego. Opowiedziałem o naszym zespole i o tym, że płacimy za wszystko sami. W końcu napisał, że uwielbia Seafret i jest naszym fanem, więc możemy użyć tego zdjęcia i zrobić z nim cokolwiek chcemy.

 

HD: Więc zrobiliśmy tapetę na ścianę, ręczniki, deskę sedesową, skarpety [śmiech].

 

Nagrywaliście w Szkocji z Rossem Hamiltonem, jak długo zajęło wam zarejestrowanie całości?

HD: "Monsters" zrobiliśmy w jeden dzień. Ross zmiksował nam też kilka piosenek na pierwszy album ["Tell Me it's Real" - przyp. red.]. Za każdym razem gdy nam coś odsyłał, brzmiało to świetnie, więc pomyśleliśmy, że pojedziemy do niego i zobaczymy, jak będzie w studiu. Byliśmy tam trzy dni, napisaliśmy i nagraliśmy "Bad Blood" i "Monsters". Ross jest częścią zespołu, jeśli chodzi o produkcję.

 

JS: Kiedy po raz pierwszy pojechaliśmy spotkać się z nim w Szkocji, był w trakcie nagrań. Staliśmy na zewnątrz studia, zadzwoniłem do niego i usłyszałem jego szkocki. Kiedy odłożyłem telefon, wyobraziłem go sobie jako wielkiego, leniwego gościa siedzącego na fotelu... Wtedy pojawił się Ross z blond quiffem na głowie.

 

HD: Wyglądał, jakby grał w zespole bardziej niż my. Pomyślałem: Kim do diabła jest ten koleś?

Czyli wybraliście Szkocję z powodu Rossa.

HD: Tak, w głównej mierze dzięki niemu. Pochodzimy na północy Anglii, więc łatwo było tam dotrzeć.

 

JS: Ross nie ma u siebie dużej ilości sprzętu. Ma fortepian i kilka gitar, my wzięliśmy do tego nasze gitary, więc w pewien sposób byliśmy ograniczeni, co sprawiało, że musieliśmy wydobyć więcej z tego, co było dostępne. Czasem nadmiar dostępnych środków może spowodować przestój, chcesz wtedy wypróbować wszystkie te rzeczy.

 

HD: W ten sposób stajesz się bardziej kreatywny. W "Heartless" i "Monsters" słychać dźwięki nagrane na bębnie z rezonującymi strunami, który został zarejestrowany na korytarzu. To są tego typu rzeczy, których nie zrobisz w dużym studiu, bo nie uzyskasz tego pogłosu.

 

Zamierzacie pracować z Rossem nad waszym drugim albumem?

HD: Tak. Większość będzie zrobiona przez Rossa.

 

Zaczęliście pracować już nad piosenkami?

HD: Mamy już coś, kwestia tego, kiedy wejdziemy do studia. Myślę, że płyta będzie gotowa w przyszłym roku.

 

Mam nadzieję, że zajmie wam to mniej czasu niż wydanie debiutanckiego albumu.

JS: Przeszliśmy przez burzę z wytwórnią płytową. Musieliśmy zdecydować, którą drogą pójdziemy. Ostatecznie zrezygnowaliśmy z dotychczasowo wydawcy i musieliśmy podjąć decyzję, czy podpisujemy umowę z kolejnym. Po podpisaniu kontrakt wiesz, że nawet jeśli nie masz pieniędzy, to możesz wejść do studia, kiedy tylko chcesz. Druga droga to zaufanie sobie i zbudowanie wszystkiego naturalnie, tak jak my to robimy. Wytwórnie płytowe są podstępne.

 

HD: Teraz pracujemy z wytwórnią Kobalt. Są świetni, a my mamy pełną kontrolę nad tym, co robimy - od oprawy graficznej przez miks piosenek po wybór tego, co znajdzie się na EP-ce. W poprzednim wydawnictwie niby też mieliśmy kontrolę, ale nie była to kontrola w pełni. Zawsze był ktoś, kto mówił: Zrób to, nie rób tego.

 

JS: Albo gdy mówisz, że masz pomysł na oprawę graficzną, odpowiadają ci, że mają zespół projektantów od tego, co sprawia, że czujesz się, jakbyś był nie wystarczająco dobry. Przeszliśmy przez to wszystko i teraz już tak nie jest.

 

HD: Możemy robić z naszą muzyką, co chcemy i jeśli będzie beznadziejna, to będzie to tylko nasza wina i nikogo innego. Podoba mi się to i tak powinno być.

 

JS: Jeśli będzie beznadziejna, to mamy wielki rachunek do spłacenia, bo włożyliśmy w to dwa tysiące funtów i jeżeli będziemy robić beznadziejną muzykę, to nigdy ich nie odzyskamy, więc w zasadzie mamy przejebane.

Członkowie sespołu "Seafret" zdjęcie portretowe.

Nowa EP-ka jest świetna! Od razu pokochałam "Monsters", jest trochę bardziej mroczna niż "Tell Me it's Real", a piosenki brzmią jakbyście mieli złamane serca.

HD: Zerwałem z Jackiem.

 

JS: Harry zostawił mnie.

 

HD: Jack nie mógł sobie z tym poradzić, zamknął się w pokoju na miesiące, prawie rok.

 

JS: Cała EP-ka jest o tym, jak ja i Harry rozstaliśmy się.

 

Jamie Campbell Bower kiedyś powiedział mi, że aby napisać dobrą piosenkę, musisz mieć złamane serce albo kupić sobie starego psa i pozwolić mu umrzeć.

JS: To bardzo dobry pomysł! [śmiech] Znacznie łatwiejszy.

 

HD: Mam dwa psy i dwa koty.

 

JS: Możesz kochać je przez jakiś czas...

 

HD: Nie nie będę kochał ich tylko przez chwilę, nie chcę żeby umarły.

 

JS: Mogą umrzeć naturalnie, a później napiszesz piosenki i wydasz album.

 

HD: To byłoby okropne. Może złotą rybkę? Moim pierwszym zwierzątkiem była złota rybka.

 

JS: Dlaczego nie kupisz starego psa?

 

HD: Ostatnio szukałem psa w schronisku dla zwierząt, ale nie starego. Mam szczeniaka, był bardzo przestraszony, bo było tam wiele złych psów.

Zapewne słyszeliście o tym, że Banksy zamontował niszczarkę w swoim obrazie. Co o tym myślicie?

HD: To było niesamowite!

 

JS: Jemu nie chodzi o pieniądze, robi graffiti z pewnego powodu. Można je znaleźć na ulicy. Stoi za nimi przesłanie. On jest geniuszem. Wiesz kim on jest?

 

HD: Nie, nikt nie wie kim jest.

 

JS: Ja wiem.

 

HD: To Jack, Jack jest Banksy'm!

 

JS: Rzecz w tym, że to naprawdę mogę być ja.

 

HD: Bo nikt nie wie kim on jest.

 

JS: To może być także Barbara. Banksy ma niesamowity talent.

 

Zrobilibyście coś podobnego z waszą muzyką?

JS: Zniszczyć płytę? Rozwaliłem kilka nagrań. To nie jest już takie cool jeśli masz wersję digital.

 

HD: Możesz nagrać piosenkę, może to być następny singiel, zaangażować wydawcę, dać im do posłuchania, a później polać parafiną stół do miksowania.

 

JS: To sztuka czy wandalizm?

 

HD: Prawdopodobnie wandalizm i skończyłbym w więzieniu.

 

Kogo polecilibyście do przesłuchania?

HD: Słyszałaś o gościu, który nazywa się Gaz Coombes? Był w Supergrass, jest niesamowity. Wydał niedawno bardzo dobry album.

Członkowie sespołu "Seafret" siedzą, jeden patrzy w dół, drugi w obiektyw.

Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce