Obraz artykułu Better Person: W Berlinie można żyć z muzyki, w Polsce nie

Better Person: W Berlinie można żyć z muzyki, w Polsce nie

Better Person, czyli Adam Byczkowski był jednym z reprezentantów Polski (a może jednak Niemiec?) na Reeperbahn Festival w Hamburgu. Ma na swoim koncie współpracę z takimi artystami jak Olivier Heim i Sean Nicholas Savage, w 2016 roku ukazała się jego pierwsza EP-ka - "It's Only You", a w ubiegłym roku zasilił skład festiwalu Soundrive.

Barbara Skrodzka: To twój pierwszy raz na Reeperbahn Festival, ale wcześniej grałeś na Eurosonic, SXSW, więc wiesz, jak funkcjonują takie imprezy.

Better Person: Tak i dlatego wiele lat opierałem się przed tym. Nie cierpię takich miejsc, czuję się w nich niedobrze. Moja agencja publicystyczna organizowała showcase, a ja dopiero co podpisałem z nimi umowę i po prostu wypadało przyjechać. Nie mogłem wywinąć się z tego.

 

Wiadomo, zawsze lepiej grać przed swoją publicznością niż leciwymi ludźmi z branży.

Właśnie ta branżowość mnie trochę dobija.

 

Mimo wszystko to dobre miejsce, by zostać zauważonym i by któryś z bookerów wybrał cię na jakiś duży festiwal.

Ciężko jest mi w to uwierzyć. Nie słyszałem, żeby coś takiego się komuś przydarzyło. 

Rozmawiałam z wieloma zespołami, które tu kiedyś grały i większość z nich potwierdza, że w jakimś stopniu tego typu festiwale pomagają im.

Z mojego doświadczenia - grając na showcase'ach można załatwić sobie granie na jakimś innym showcasie.

 

To też. W jednym z artykułów opisujących twoją muzykę padło stwierdzenie, że jest to kiczowaty pop lat 80., ale na poważnie. Jak ty to odbierasz?

Na pewno jest to na poważnie, ale rzadko słucham muzyki z lat 80. Myślę, że to wyszło dlatego, bo robię muzykę na syntezatorze. Początkowo był pomysł, żeby inspirować się czymś, co uchodzi na przykład za wieśniackie i z kamienną twarzą to zaprezentować.

 

Lata 80. wracają i wiele nowych, młodych zespołów inspiruje się nimi.

Bardzo łatwo jest robić taką muzykę w domu. Wystarczy podłączyć klawisz do komputera, zrobić bit, nagrać akordy i śpiewać.

 

Dlaczego przeprowadziłeś się do Berlina?

Głównym powodem było to, że bardzo chciałem wyjechać z Polski. Podobało mi się w Berlinie, chciałem tam zamieszkać i dlatego też wyprowadziłem się. Jest mi tam o wiele łatwiej, nie tylko z tego względu, że mam lepszy kontakt ze światem, jeśli można to tak ująć, ale też o wiele łatwiej jest utrzymać się w Berlinie nie pracując. Wbrew pozorom o wiele taniej jest żyć w Berlinie. Można tam bardzo tanio jeść i płacić mało za mieszkanie. Przez ostatni rok byłem w stanie żyć tylko z muzyki, czego nie byłem w stanie robić w Polsce.  

Adam Byczkowski zdjęcie portretowe.

Wydałeś EP-kę i co dalej?

Właściwie przez cały 2017 rok byłem w trasie. Odpowiadałem: "Tak" na wszystkie propozycje koncertowe, więc cały rok nie było mnie w domu. Na początku tego roku musiałem trochę odsapnąć, bo  byłem dość mocno przeciążony. Nad muzyką pracuję przez cały czas. Teraz też się nad tym skupiam w stu procentach, ale idzie powoli. Spędziłem na początku roku parę miesięcy w Montrealu, gdzie mieszkała moja dziewczyna. Tam, korzystając ze studia jej zespołu, nagrałem i skończyłem wiele piosenek, ale jak wróciłem do Berlina, to zorientowałem się, że nie jestem z nich do końca zadowolony, więc zaczynam znowu, właściwie od zera. W tej chwili jestem na piosence numer cztery, z nowej płyty.

 

Kiedy będzie można jej posłuchać?

Tego nie wiem. Naciski są, żeby zrobić płytę, ale ja z wielką chęcią trzymałbym się formy EP-ki. Znacznie trudniej zyskać atencję EP-ką, ponieważ nie są one do końca na poważnie traktowane, ale mam nadzieję, że uda się zrobić coś pomiędzy EP-ką a  mini albumem. Sam nie lubię długich płyt ani długich koncertów. Wydaje mi się, że bardziej skondensowana, konkretna wypowiedź jest lepsza. Często jest też tak, że na dłuższych płytach połowę przewijam.

 

Gdzie masz więcej fanów - w Polsce czy za granicą?

Zdecydowanie poza granicami Polski. Polskę traktuję jak każdy inny kraj. Nie skupiam się też na tym, żeby specjalnie jakoś mocniej cisnąć w Polsce niż gdziekolwiek indziej. Najwięcej ludzi przychodzi na moje koncerty w Paryżu, co jest dziwne. We Francji sprzedaliśmy najwięcej płyt, czasami wyprzedaję tam nawet koncerty.   

 

Patrząc na polskie zespoły, odnoszę wrażenie, że boją się być pewnymi siebie nie tylko jeśli chodzi o zachowanie na scenie, które by już przekraczało jakieś polskie normy, ale nawet jeśli chodzi o ubiór. Dla wielu zespołów z zagranicy jest to jedna z ważniejszych rzeczy.

Też to zauważyłem, ale nie wiem, skąd się to bierze. Wydaje mi się, że jest w Polsce jakiś etos jeszcze od lat 90., że dobry muzyk nie skupia się na takich przyziemnych sprawach, jak okładka albo ubiór czy prezencja sceniczna. Mi na tym zależy. Co do pewności siebie, to znam dużo polskich muzyków, którzy są pewni siebie. Może nawet za bardzo.

 

Takich, którzy "gwiazdorzą".

Wydaje mi się, że jest na polskiej scenie muzycznej strasznie dużo oceniania i napinki na siebie.

 

Swojego Instagrama nie prowadzisz regularnie, zdjęcia pojawiają się od czasu do czasu. Nie masz ciśnienia na to?

Nie za bardzo, po prostu zapominam o tym. Mój manager musi mi przypominać, żebym wrzucił post. A w kwestii osobisto-towarzyskiej, przez długi czas wrzucałem bardzo dużo chwil, szczególnie w zeszłym roku, kiedy byłem na wielu koncertach. Teraz zepsuł mi się telefon i cały ekran miga, także nie mogę już z niego korzystać, ale może zacznę znowu wrzucać... Jestem teraz w przejściowym momencie - nie gram za dużo koncertów, ani nic też nie wydałem od roku, więc stoję sobie w cieniu.   

Kiedy opublikujesz singiel promujący nowe wydawnictwo?

Na razie sytuacja jest taka, że po EP-ce i po koncertach, dostaliśmy parę propozycji od różnych wytwórni, które czekają na nagrania. Chciałbym może do końca przyszłego miesiąca złożyć trochę tych nagrań, żeby je wysłać. Wszystko zależy od tego, kiedy znajdziemy kogoś, kto by to wydał. Myślę, że najprędzej w przyszłym roku. 

 

Piosenki, które znajdą się na płycie będą w języku angielskim czy polskim?

Ciężko mi powiedzieć. To zależy od tego, jak się będę czuł w danym momencie. Myślę, że raczej po angielsku.

 

Planujesz jakieś koncerty w Polsce?

Wydaje mi się, że za miesiąc lub dwa gram na festiwalu filmowym pod Wrocławiem, ale myślę, że do końca roku nie będzie za dużo koncertów. Od początku przyszłego roku na pewno coś się pojawi.

 

Kogo warto sprawdzić z muzyków, jakich poznałeś w Berlinie?

Na pewno mogę polecić moich polskich kolegów. Jeden nazywa się Karolini i jest to Karol Kadłucki, który wypuścił dwie piosenki na kompilacji Mansions and Millions - labelu, w którym jestem także ja. Druga osoba to mój przyjaciel - Dawid Szczęsny, który kiedyś grał w duecie Niwea, a teraz występuje jako Normal Echo. Niedawno wydał płytę po polsku, ale jakoś się to nie odbiło szerszym echem.

 

Zdziwiło mnie to, że na stronie festiwalu zostałeś oznaczony jako niemiecki artysta.

Mnie też to dziwi. Nie wiem, o co w tym chodzi. Kiedy gram koncerty w innych państwach niż Niemcy, czy Polska, zawsze w nawiasie napisane jest Niemcy.

 

Dobrze się z tym czujesz? Czy może wolałbyś, żeby to była Polska?

Nie myślałem o tym za bardzo, ale chyba wolałbym, żeby to była Polska… No bo Niemcy?

 

Nie umiesz mówić po niemiecku.

Nie. 


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce