Nie mogło być zresztą inaczej, skoro w składzie znaleźli się muzycy Deception, Hell United, MasseMord czy Odrazy i właśnie z głosem dwóch ostatnich, Stawroginem miałem okazję zamienić kilka słów o Polsce, o sztucznych podziałach, no i trochę też o muzyce.
Jarosław Kowal: Zacznijmy od tego, czym pierwszy utwór, jaki wypuściliście do sieci natychmiast przyciąga uwagę, czyli tytułu. "Istne gówno duszą cuchnie" - trudno przejść obok tego obojętnie, ale jeżeli zgłębić się w tekst, to bynajmniej nie jest on humorystyczny, a - o ile dobrze go odczytałem - wręcz polityczny. Możecie przybliżyć, czym jest owe "gówno", od którego zalatuje duszą?
Stawrogin: Nie ma nic politycznego w ludzkiej naturze, odwrotnie sprawa ma się już inaczej. Do politykowania nam daleko, a tekst to projekcja umysłu człowieka, który - jak to zgrabnie określił kilka lat temu kolega - modli się słowem "koniec". Kontekst jest polski, temat uniwersalny. Mamy w naturze przedziwną pychę, która każe nam wierzyć, że czasy ostateczne przypadają akurat na okres naszej rezydencji na Ziemi. Z drugiej strony mitologizujemy krew i wystarczy nam bardzo niedługi okres czasu od tragicznych wydarzeń, by uznać, że wojna to całkiem fajna zabawa, na którą każdy chłopak idzie z wypiętą piersią i ze wzwodem na myśl, że oto już za chwilę będzie mógł wylać z siebie cnoty jak z cebra. Mamy też stronę trzecią - tych, co siedzą w swoich zasuszonych lepiankach, słuchają osobliwej muzyki - kto wie, może nawet ją tworzą - brandzlują się nihilizmem i wielką negacją człowieka. Stron jest więcej, każdej chuj w dupę. Niech im na złość świat ma się jak najlepiej. Nasz bohater Koniec inscenizuje, bo jest głupcem. Po ostatniej nucie utworu zasypia ze zwiędłym chujem w łapie i łzą w oku. Wiem, co mówię.
Na początku "Zamarzło" pada z kolei cytat z "Anhelli" Juliusza Słowackiego, poematu pochylającego się nad tematem polskiej emigracji i pesymistycznej wizji walki o polską niepodległość. Dostrzegacie w tym związki z aktualną sytuacją?
Cytat nie pojawia się jako aluzja do kondycji polskiej niepodległości - coś z nią nie tak? - czy emigracji - całość tekstu to sprawa osobista.
W innym miejscu pojawia się jeszcze jedno odniesienie do polskiej literatury. Na początku "Cieni wzbijanych palcami" w całości cytujecie "Ciemny krąg" Władysława Broniewskiego - poety, ale także żołnierza Legionów Polskich. To postać ciekawa, bo z jednej strony socjalista, z drugiej patriota, którego "Bagnet na broń" często pojawia się na ustach przedstawicieli skrajnej prawicy. Dlaczego sięgnęliście akurat po jego wiersz?
Strasznie odkleiły się nam obecnie terminy od ich znaczeń, bo czy socjalista nie może być jednocześnie patriotą? Oczywiście, że nie może! - ryknął naród i poniósł bagnety. Ot, nomenklatura momentu. My natomiast po Broniewskiego sięgnęliśmy przez wzgląd na fakt, że jest spadkobiercą tradycji romantycznej, a wspomniany wiersz jaki jest, każdy widzi. Dla zespołu grającego metal, a posługującego się w tekstach językiem polskim nie może być rzeczy bardziej tendencyjnej niż wierszowane diabelstwo; z tym większą przyjemnością romantyczny kręgosłup wyrwaliśmy w autorskim fragmencie tekstu, a samego diabła zaprosiliśmy po wielkim chlaniu na talony do McDonald's.
Od kilku lat - zwłaszcza na południu Polski - coraz bardziej nasila się działalność black metalowych zespołów wykonujących utwory w języku polskim. Dla kontrastu u mnie, na Pomorzu właściwie wcale takich nie ma. Śląsk ma w sobie coś szczególnego, co prowokuje do przyjmowania takiej stylistyki?
Totenmesse nie jest ze Śląska, a z Małopolski. Jako południowiec mogę natomiast mówić wyłącznie za siebie - myślę po polsku, więc śpiewam po polsku. Nie macie na północy takich zespołów, natomiast bardzo często kończycie zdania słowem "wtedy". Kapitalna sprawa wtedy.
To raczej nie w Trójmieście, ale nawiązujecie do polskiej literatury, wykonujecie utwory w języku polskim, a przewrotnie nazwa zespołu pochodzi od niemieckiego "msza żałobna". Dlaczego zwrot w tym kierunku?
Stanisław Przybyszewski napisał poemat Totenmesse, w którym pojawia się taki oto fragment: Na początku była chuć. Myślę, że to wyczerpuje temat.
Nie będę dłużej kluczyć wokół sedna i zapytam wprost - czy bliżej wam do lewej strony sceny politycznej, czy do prawej? Czy może ten podział jest dzisiaj uwydatniany z taką zaciekłością tylko po to, żeby segregować ludzi, a tak naprawdę wcale nie trzeba stawać po żadnej ze stron?
Jesteśmy w połowie wywiadu, a my jeszcze nie o muzyce? Podszedłeś mnie jednak sprytnie, świetna wolta z językiem niemieckim pytanie wcześniej. Jak oczywiście jasno wynika z udzielonych przeze mnie dotychczas odpowiedzi, jesteśmy nazistami. Krew mamy czystą, a próby kończymy defiladami w salce do marszowych werbli, które serwuje nam bębniarz o germańskim imieniu Konrad. Zupełnie poważnie jednak, ludzie zawsze się segregowali i będą to robić. Bez szuflad moglibyśmy się przecież nie pozabijać.
Myślę, że to się jednak wszystko z muzyką łączy, a pytam o to między innymi dlatego, bo black metal bardzo często zostaje wciągany w przeróżne gierki polityczne. Chyba w żadnym innym gatunku nie funkcjonuje tak wiele zespołów, którym z jakichś powodów - najczęściej światopoglądowych, choć nierzadko wydumanych - odwoływano koncerty. To kwestia stereotypu, powielania legend o palonych kościołach, czy może faktycznie znacie tak radykalne osoby na tej scenie?
Nic tak nie przerazi mieszczan, jak skondensowana w jednym punkcie nawałnica nieakceptowalnych społecznie i ekstremalnych treści oraz symboli. Black metal z zasady miał przerażać, ale uwaga - to wciąż tylko muzyka. Twórcy zaczęli odwoływać się ponadto do tradycji i kultury lokalnej, a to okazało się wzmacniać lęki - gdzie kończy się hołd dla miejsca, w którym wzrastasz, a zaczyna Blut und Boden? Tu pies pogrzebany, bo na nikim już nie robi wrażenia historia o palonych kościołach i antychrześcijański sznyt. Przypominam, że żyjemy w czasach, gdy Behemoth wypuszcza utwór "God=Dog", a połowa komentujących podejrzliwie pyta, czy członkowie zespołu nie mają czasem antypatii do zwierząt. Poza ekstremalną estetyką, w przytłaczającej większości przypadków nie da się odnaleźć w ramach gatunku jakiegoś spójnego i sensownego komunikatu, nie mówiąc o ideologii. Nie ma się więc, o co się gniewać na rozmaitych aktywistów odwołujących koncerty, szczególnie jeśli w wieku pacholęcym dumnie salutowało się z kolegami do obiektywu aparatu. Idiotów i tak przesieje dobór naturalny - mam nadzieję, że po każdej stronie każdej możliwej barykady oraz z pożytkiem dla muzyki.
Żyjemy w czasach, gdy Behemoth wypuszcza utwór "God=Dog", a połowa komentujących podejrzliwie pyta, czy członkowie zespołu nie mają czasem antypatii do zwierząt
Wbrew wszelkim stereotypom, na debiutanckim albumie obok autorskich utworów umieściliście także swoją wersję "21st Century Schizoid Man" z repertuaru King Crimson. Tyle, że u was jest to człowiek z XX wieku, nie XXI, a sam utwór ma dwie minuty, nie siedem. Dla wielu prawdopodobnie to będzie największym szarganiem świętości w waszym wykonaniu. Z premedytacją poszliście pod włos?
Od pewnego czasu uważałem, że tekst oryginału świetnie sprawdziłby się w prostym i agresywnym numerze. Taki też przygotowałem, a następnie wykorzystaliśmy go w Totenmesse. Nie ma mowy o szarganiu świętości - to hołd, nie policzek.
Ze dwadzieścia lat temu "prawdziwemu" słuchaczowi metalu nie przystawało sięgać po tak odległą stylistycznie muzykę. Mało tego, często prowadzone były wojny o wyższość black metalu nad death metalem i na odwrót. Dzisiaj takie postawy chyba całkowicie odchodzą w zapomnienie. Furia grała na Open'erze, Pitchfork zachwala Mgłę... Wy też nie mielibyście nic przeciwko zaistnieniu w tak nie-metalowych środowiskach?
Nie mielibyśmy, nic w tym złego. Sceniczne sentymenty nigdy mnie nie uwierały - dobra muzyka jest dobra i tu chyba należy zakończyć.
To czego jeszcze słuchacie, za co ortodoksyjni zwolennicy metalu mogliby się na was obrazić?
Ostatnio bawię się z Maanam, Aosoth, Murcof, Beastcraft oraz z ostatnim Emptiness.
Premierę "Tego" zaplanowaliście na 2 listopada, ale na tę chwilę nie ma jeszcze żadnej informacji o promującej ją trasie koncertowej - pojedziecie w Polskę?
Zespół jest po to, żeby grać koncerty. Odpowiadając jednak precyzyjnie na twoje pytanie - nie wiem.
Premiera albumu "To" zaplanowana jest na 2 listopada. Ukaże się w wersji cyfrowej, a także na CD i LP, wydawcą jest Pagan Records.