Obraz artykułu Makris: Dlaczego Nergal nie może wisieć na krzyżu?

Makris: Dlaczego Nergal nie może wisieć na krzyżu?

"I Loved You At Your Darkest" Behemoth ukaże się 5 października, ale nie będzie to po prostu kolejna premiera albumu. Towarzyszyć jej będzie wyjątkowa wystawa fotografii/obrazów Sylwii Makris oraz rzeźb Tomasza Górnickiego zatytułowana Thou Art Darkest. Prace obydwu artystów nawiązują dialog ze sztuką sakralną i twórczością klasycznych mistrzów malarstwa, ale o tym opowie już sama współautorka.

Jarosław Kowal: Kto kogo namówił do współpracy?

Sylwia Makris: Nergal zobaczył mój ostatni projekt - Old Masters - gdzie interpretowałam stare dzieła malarskie we współpracy z modelami o bardzo współczesnych i jednocześnie nietypowych twarzach. Napisał później do mnie i zaproponował podejście do tematu nowej płyty Behemotha. Udało się nam spotkać w Berlinie, wstępnie o tym rozmawialiśmy i tak to się zaczęło.

 

A czyja była koncepcja tej sesji?

Adam chciał, żebyśmy poszli w takim kierunku i dlatego też zwrócił się do mnie, bo zdjęcia czy obrazy z mojej ostatniej sesji bardzo mu się podobały. Chciał w tym kierunku iść. Po spotkaniu w Berlinie wróciłam do Monachium i od razu poszłam do biblioteki. Szukałam materiałów "manualnie", nie w internecie. Przeglądałam albumy w poszukiwaniu motywów, które pasowałyby do tej sesji. Były bardzo różne, niektóre Adam zaakceptował, inne nie, a później zaczęła się praca nad budowaniem tych scen, dobieraniem strojów, które zrobiła dla nas Kasia Konieczka. Dariusz Szermanowicz z Grupy 13 przygotował wszystkie rzeczy, które potrzebowałam do zdjęć i tak doszliśmy do tego, co udało się stworzyć.

Fotografia Sylwi Makris. Mężczyzna wiszący na krzyżu.

Mieliście dużo okazji, żeby bezpośrednio omówić szczegóły sesji czy większość uzgadnialiście przez internet?

Wszystko przez internet. Nie było nawet szans, żebyśmy wszyscy mogli się spotkać. Ja jestem nieustannie między Berlinem a Monachium, a złapać Adama to niemal cud. Akceptowanie tych motywów, opisy tego, co jest potrzebne - to wszystko odbywało się przez internet. Oprócz Melanie Gaydos, która przyleciała do nas z Nowego Jorku, zaprosiliśmy jeszcze kilku aktorów i modeli, których wyszukiwał Darek Szermanowicz i jego ludzie, i to też odbywało się online. Ciągle się zastanawiam, jak kiedyś ludzie to robili - to musiał być obłęd. Dobrze, że możemy dzisiaj zajmować się tym wszystkim przez internet.

 

Behemoth chociaż nie jest najbardziej obrazoburczym zespołem w historii muzyki, to w Polsce wyrósł na wyjątkowo medialny, przez wiele środowisk napiętnowany. Nie miałaś obaw, że po nawiązaniu tej współpracy także na ciebie posypią się gromy?

Wiem, jak sytuacja w Polsce wygląda i oczywiście wiedziałam, w co wchodzę, ale absolutnie mnie to nie przerażało. Nie wiem, jakie będą konsekwencje - zobaczymy. Długo już żyję poza granicami kraju i nie jest to dla mnie nic przerażającego. Może jestem naiwna, może nie wiem, co mnie spotka, ale obaw nie miałam absolutnie żadnych.

 

Jedno zdjęcie pojawiło się jakiś czas temu, a razem z nim kilka głosów oburzenia, ale chyba nic ponadto?

Może to też będzie naiwne z mojej strony, ale ja naprawdę nie wiem, jak to w ogóle może kogoś obrażać. Wydaje mi się, że stworzyliśmy coś na naprawdę wysokim poziomie estetycznym. Zdarzyło się, że ktoś pod zdjęciem brzydko się o mnie wyraził, ale jestem przygotowana na to, że coś takiego może się wydarzyć. Nie sądzę jednak, żeby mogło mnie to jakoś bardzo dotknąć. Takie mamy czasy, że każdy może napisać i powiedzieć to, co chce.

Fotografia Sylwi Makris.

To jest o tyle zaskakujące, że na tych zdjęciach nie ma właściwie żadnej profanacji symboli religijnych. Te sceny mają zresztą źródła historyczne, czy więc problemem jest tylko to, że w sesji wziął udział Nergal?

Najlepsze w tym wszystkim jest właśnie to, że my tych historii nie wymyśliliśmy. Po prostu zinterpretowaliśmy je i pokazaliśmy na nowo, a jedynym "mocniejszym" akcentem może być to, że jest tutaj Adam... Ale w końcu wszyscy jesteśmy dziećmi Boga i wszyscy możemy być też Chrystusami.

 

Marek Koterski nakręcił nawet taki film.

No właśnie [śmiech]. To jest bardzo ciekawe, bo jeżeli pójdzie się do bardzo starych kościołów, to można natknąć się na wiekowe malowidła i nie mogę zrozumieć, czy tym wszystkim ludziom wydaje się, że pozował do nich sam Jezus? To przecież był jakiś człowiek, a gdyby zaczerpnąć trochę więcej wiedzy i zagłębić się w historię sztuki, to szybko się okaże, że do takich obrazów nie pozowali nigdy święci ludzie, ale na ogół między innymi panie, które zajmowały się najstarszym zawodem świata. Tylko one mogły wtedy pozować, żadna szanująca się kobieta nie podjęłaby takiego zadania. Dlaczego więc Adam nie może wisieć na krzyżu?

 

Z perspektywy osoby, która mieszka w Monachium masz wrażenie, że rzeczywiście jest aż taka przepaść między Polską a krajami z zachodniej Europy? Taka działalność mogłaby wzbudzić kontrowersje w Niemczech?

Była ostatnio taka historia z Sophią Thomallą, byłą partnerką Tilla Lindemanna - wokalisty Rammstein. Niedawno opublikowała zdjęcia, na którym wisiała na krzyżu i oczywiście pojawiły się reakcje brukowców, były jakieś komentarze, ale to była informacja jak tysiące innych. Nic wielkiego. Chyba jest tutaj większa tolerancja albo może po prostu ludzie zajmują się bardziej własnym życiem... To, co widzę w Polsce jest naprawdę dziwne i nie wiem, dlaczego taka działalność wywołuje skandale. Nie rozumiem tego. Ostatnio widziałam inne zdjęcie i sama pomyślałam, że jest raczej średnie - na krzyżu wisiał mężczyzna przebrany za różowego prosiaka. Do tego naprawdę można by się przyczepić, ale dlaczego do estetycznych, ciekawych rzeczy?

Obraz Sylwi Makris. Mężczyzna z koroną na tronie.

Jak do tego doszło, że efektem współpracy nie jest jedynie oprawą graficzna albumu, ale także samodzielna wystawa?

Kiedy spotkałam się z Adamem w Berlinie, powiedziałam mu, że już wiem, jak to będzie wyglądało i jaki potencjał będą miały te zdjęcia. Powiedziałam, że byłoby szkoda pokazywać je tylko w booklecie i dobrze byłoby zrobić z tego coś większego. Kiedy Adam zobaczył już te zdjęcia i porozmawiał z Tomkiem Górnickim, który robił rzeźby do tego projektu, zadzwonił i powiedział: Dobra, robimy z tego wystawę, już zacząłem to organizować i tak to wyszło. To rzeczywiście jest materiał na wystawę, bo chociaż są to zdjęcia, to po wydrukowaniu jeszcze nakładam na nie werniksy, dodaję różne efekty, dlatego warto zobaczyć je na żywo, bo nie mają już kompletnie nic wspólnego ze zdjęciami.

 

Teraz wystawa w Gdańsku, ale za chwilę kolejne i to nie tylko w Polsce.

Z Gdańska jedziemy do Berlina, później do Londynu, stamtąd do Warszawy, dwa tygodnie przerwy i lecimy do Nowego Jorku, a później do Los Angeles. Co jeszcze się wydarzy? Nie wiem, na razie skupiamy się na tych miejscach.

 

Dla ciebie Behemoth to przede wszystkim temat cyklu fotografii czy może sama też słuchasz takiej muzyki?

Jak najbardziej słucham takiej muzyki. Rock i metal to mój świat i wydaje mi się, że Adam nie bez powodu wybiera ludzi, z którymi chce współpracować. Nie musieliśmy dużo dyskutować o tym, co chcemy zrobić, wszyscy wychodzimy z jednego świata i to bardzo ułatwia wspólne działanie.


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce