Obraz artykułu Mastodon po raz pierwszy w Trójmieście

Mastodon po raz pierwszy w Trójmieście

Upłynął zaledwie miesiąc od pamiętnego koncertu Gojiry w B90 do kolejnego wydarzenia gromadzącego tłumy słuchaczy w gdańskim klubie. Jeśli chodzi o liczbę przybyłych, to rekordy nie padły (tym razem obyło się bez błagalnych próśb o odsprzedanie biletu na wyprzedany koncert), ale grający we wtorkowy wieczór Mastodon i tak przyciągnął ogromne rzesze fanów. Ci, którzy koncert Gojiry ogłosili największym wydarzeniem 2017 roku musieli przeanalizować swoją ocenę po obejrzeniu występu amerykańskich wyjadaczy metalu.

Zaczęło się nieco spokojniej i mniej widowiskowo, toteż część widzów postanowiła nie zawracać sobie głowy zespołem sprowadzonym do roli supportu. Ci, którzy zdecydowali się zostać, nie mogą być rozczarowani. Proghma-C dała kameralny, mocno naładowany emocjami występ, co niekoniecznie mogło odpowiadać gustom fanów nastawionych na szaleństwo pod sceną. Nie zabrakło jednak fanów, których priorytetem był właśnie ten punkt programu. Proghma-C nie próbuje bić rekordów w ilości muzycznych wydawnictw i biorąc pod uwagę okrojoną dyskografię, można by niesłusznie ocenić, że grupa niewiele ma do zaoferowania. Wystarczy jednak jeden występ, by przekonać się o pokładach niesztampowych pomysłów, energii i emocjonalnego ładunku, jakie drzemią w zespole i szukają ujścia w muzyce. Osobiście byłam ich koncertem absolutnie oczarowana i uważam go za jednej z mocniejszych punktów wieczoru.

Zdjęcie z koncertu w B90. Mastodon. Gitarzysta.

Kolejna zaplanowana na ten dzień niespodzianka, norweska kapela Wolves Like Us, okazała się być kompletnym niewypałem. Właściwie nic się nie zgrywało - zespół można byłoby podzielić na dwie zupełnie niepasujące do siebie pary, z których jednej zabrakło energii już na początku występu, a druga usilnie starała się to zrekompensować skakaniem po scenie i nieudolnym wydzieraniem się do mikrofonu. Wymuszoną żywiołowością muzycy na próżno starali się rozkręcić zebraną pod sceną publikę. Ta, znana ze swojej gościnności, grzecznie potupała, pokiwała głowami i poklaskała, gdzie należało, ale pozostała niewzruszona i nieprzekonana. Osiem wygranych utworów zamieniło się w niemożliwą do rozdzielenia, monotonną muzyczną papkę, która większy poklask i zainteresowanie wzbudziłaby na pokazie talentów w liceum. Zwykle nawet w miernych występach staram się odnaleźć jakieś pozytywy; w tym wypadku będzie to przekonanie się na własnej skórze, że Wolves Like Us w jakiejkolwiek formie będę w przyszłości omijać szerokim łukiem.

Zdjęcie z koncertu w B90. Mastodon. Gitarzysta i wokalista.

Do momentu pojawienia się na scenie trzeciego i najbardziej wyczekiwanego zespołu, tłum zebrany przed sceną zdążył powiększyć się kilkukrotnie. Dynamiczne otwarcie koncertu utworem "Sultan's Curse" z wydanego trzy miesiące wcześniej krążka "Emperor of Sand" można było potraktować jako intencję muzyków, by właśnie najnowsze wydawnictwo dominowało w setliście. Zresztą, nagrywając tak udany i cieszący się powodzeniem album, Mastodon raczej nie musiał obawiać się negatywnych reakcji w związku z jego faworyzowaniem podczas koncertu. Kawałki z innych płyt (poza "Blood Mountain") zostały potraktowane nieco po macoszemu, choć zespół starał się włączyć przynajmniej po jednym utworze z każdego poprzedniego wydawnictwa.

Zdjęcie z koncertu w B90. Mastodon. Perkusista za perkusją.

Nie był to pierwszy koncert Mastodonu w Polsce, ale z pewnością zostanie uplasowany na wysokich miejscach w osobistych rankingach fanów kapeli. Muzycy stanęli na wysokości zadania zarówno pod kątem wykonania (co w połączeniu z dobrym nagłośnieniem, pozwalało się cieszyć zarówno świetnymi solówkami i zmiatającymi z nóg wyczynami Branna Dailora na perkusji), jak i stworzenia odpowiedniej, niepowtarzalnej atmosfery. Wydawało się, że tym razem publiczność jest na tyle porwana i zaaferowana tym, co się dzieje na scenie i pod nią, że chociaż na chwilę zapomniała o kręceniu kiepskiej jakości nagrań telefonami i faktycznie skupiła się korzystaniu z każdej chwili rewelacyjnego występu. Ten z kolei, na pewno zostanie w pamięci fanów Mastodona na bardzo długo.

 

fot. Piotr Bardo


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce