Obraz artykułu Piąty żywioł odnaleziony. Koncert Hypnotic Brass Ensemble

Piąty żywioł odnaleziony. Koncert Hypnotic Brass Ensemble

O tym, jak weekend zaczął się już w czwartek.

I jak Hypnotic Brass Ensemble w zaledwie kilka sekund zmieniło deski Teatru Szekspirowskiego w taneczny parkiet.

O Hypnotic Brass Ensemble można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie to, że brak im poczucia rytmu. Zespół tworzą bracia z Chicago. Uzdolnieni? Tak. Energiczni? Z pewnością. Zabawni? Nie ma wątpliwości. Zresztą nie ma co się dziwić, w końcu geny odziedziczyli po ojcu Philu Cohranie, cenionym trębaczu jazzowym.

Z ulicy do teatru

Pierwsze kroki stawiali, grając na chicagowskich ulicach. W końcu gdzieś trzeba zacząć. Jednak, jeżeli ma się taką charyzmę i poczucie rytmu, to bardzo szybko ulice zmieniają się w sale koncertowe. I tak rodzinna formacja wydała debiutancki album w 2004 roku. Od tej pory o artystach jest coraz głośniej, a fanów wciąż im przybywa. Ich dokonania muzyczne nie umknęły także amerykańskim filmowcom, którzy włączyli Hypnotic Brass Ensemble w skład twórców ścieżki dźwiękowej do blockbustera „Igrzyska Śmierci”.

Starzy kumple

Mimo powagi, którą może wytworzyć sala teatralna i popularność zespołu, nie można było odczuć, że miało się do czynienia z gwiazdami. Na scenę wyszło kilku uśmiechniętych od ucha do ucha mężczyzn, którzy witali się „piątkami” ze wszystkimi. Zresztą nie tylko witali, taki kontakt z publicznością utrzymywali cały czas. Miało się wrażenie, że to koncert starych kumpli, a nie zagranicznej kapeli. Tak zmniejszony dystans sprzyjał coraz to bardziej rozkręcającej się imprezie.

Weekend zaczął się w czwartek

Jesteśmy przyzwyczajeni, że taniec i relaks to domena weekendu. Trzymając się tego dalej, trzeba stwierdzić, że ten zaczął się w Teatrze Szekspirowskim już w czwartek. Przy dźwiękach jazzu wymieszanego z afro beatem, funkiem i rapem nie dało się stać bezczynnie w miejscu. Odniosłam wrażenie, że gdyby muzycy zagrali na pogrzebie, mogłoby dojść do zmartwychwstania. Tym bardziej dziwi mnie to, że ludzie na balkonach z miejscami, faktycznie mogli usiedzieć (pozdrowienia dla dziewczyn z pierwszego piętra, które wyłamały się ze schematu „jak są siedzenia, to trzeba siedzieć”).

Panie pod wrażeniem panów

Hypnotic Brass Ensemble to samonakręcająca się spirala. „Jeżeli dacie nam swoją energię, to my oddamy ją podwojoną” - w takich słowach muzycy zachęcali do tańca. Pierwszym rzędom nie trzeba było dwa razy powtarzać. Atmosferę podkręcali sami artyści tańcząc i… pozbywając się koszulek, co spotkało się z upodobaniem wielu pań.

Jaki koniec?

Jak na każdej imprezie (uważam, że to słowo oddaje lepiej czwartkową atmosferę niż koncert), czas upływał ze zdwojoną siła. Nim się obejrzeliśmy, już przyszedł czas na pożegnanie. „Jest na tyle świetnie, że nie możemy was tak zostawić. Zagrać coś jeszcze?” - Też mi pytanie, publiczność od razu odpowiedziała entuzjastycznym krzykiem. Jednak mimo dodatkowego kawałka, polska publiczność nie pozwoliła tak szybko skończyć. Przywoływanie na bis nie skończyło się tylko na okrzykach i oklaskach. Fani zaczęli tupać w rytm, by tylko ponownie zobaczyć i usłyszeć Hypnotic Brass Ensemble. A ci nie dali się długo prosić.

„Macie ochotę na zabawę do szóstej rano? Może nie będziemy tyle grać, ale poimprezować razem możemy” - mówił jeden z muzyków. Szkoda, że koncert nie mógł trwać dłużej. Taki żal czułam nie tylko ja, ale publiczność w każdym wieku. Bo trzeba nadmienić, że ci zgrani muzycy przyciągnęli nie tylko młodych, ale cały wachlarz wiekowy. Ale nie ma co wprowadzać żalami smutnego nastroju, w końcu koncert był udany (o ile to nie za mało powiedziane). Teraz trzeba się szykować na następny występ muzycznego żywiołu, jakim z pewnością jest Hypnotic Brass Ensemble.

Piosenka na żywo, wiadomo lepsza, ale i digitalna wersja pobudza.


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce