R. Kelly i Michael Jackson to przypadki największe i najbardziej haniebne, najróżniejsi rapowi gangsterzy w zasadzie najmniejsze, bo raz, że wielu z nich zostawiło uliczne życie za sobą, a dwa, to dużo bardziej systemowe zagadnienia, niż pedofilia i przemoc domowa oraz seksualna. O gloryfikacji i normalizacji przestępczości, jaką rękami hip-hopu nieświadomie przeprowadziła branża muzyczna pogadamy przy innej okazji. Dzisiaj czeka nas rozmowa dużo trudniejsza, a na pewno dużo mniej przyjemna, niż wyszukiwanie ukłonów w stronę gangów w rapowych klipach.
Jak trafnie ujął to Koza: rap jest strasznym narzędziem w rękach patriarchalnej większości. I rzadko kiedy to narzędzie cięło tak bezlitośnie, jak przy ostatniej sprawie rapera Kartky'ego (Jakuba Jankowskiego). Artysta nawet nie tyle jest podejrzany o przemoc domową wobec swojej partnerki, Wiktorii Cwynar, co tę przemoc ma gruntownie udokumentowaną. Nagrania, screeny wiadomości, świadectwa innych pokrzywdzonych kobiet - wszystko jest wyłożone jak na talerzu, niczym barokowa ekspozycja paskudztwa ludzkiej natury. A jednak, wytwórnia QueQuality nie widzi podstaw do podjęcia jakichkolwiek działań wobec swojego podopiecznego.
Jesteśmy dalecy od wydawania osądów i skreślania ludzi na podstawie oskarżeń. W naszym odczuciu sprawa powinna zostać finalnie rozstrzygnięta przez odpowiednie instytucje, a nie internet i media. Tchórzostwo to drugie imię polskiego faceta, szczególnie tego na pozycji władzy. Kartky jest pewnie dalej intratnym źródłem dochodu dla wytwórni - w końcu kiedy wybuchła afera z R. Kellym, jego streamy znacząco podskoczyły. Ot, przewrotne skutki cywilizacji, która uwagę przyjęła za walutę - przepraszam, że wywołam ciarki obrzydzenia, ale niewykluczone, że Kartky ostatnio nawet zdobył trochę nowych fanów.
Za wytwórnią QueQuality stoi Quebonafide, jeden z najpopularniejszych raperów w Polsce. Oczywiście nie poczuł się zobowiązany do wydania jakiegokolwiek oświadczenia. Sam Kartky coś z siebie wypuścił, ale pozwolicie, że oprawca dostanie ograniczone prawo głosu. Tym bardziej, że głos ów był bezwartościowy, bo pozbawiony dowodów, które z kolei dostarczyły ofiary. W typowym dla takich spraw trybie sam siebie ustawił jako ofiarę i dobrą duszę, która po prostu trafiła na osobę z problemami. Moją wiarę w te zapewnienia nadszarpnęły nie tylko udokumentowane doświadczenia innych ofiar, ale i historie, które już od jakiegoś czasu krążyły w branży. No i zaprzeczenia samej ofiary - pozwólcie, że wbrew polskiemu zwyczajowi najpierw uwierzę jej, a dopiero później oprawcy, o ile sąd udowodni, że miał rację.
Czekałem z tym tekstem. Czekałem na otrzeźwienie wytwórni, czekałem na to, że rapowe media, których jest przecież dużo, do tego z wielkimi zasięgami, zareagują w inny sposób, niż przeklejanie kolejnych oświadczeń i rzucanie ich na pożarcie gimbusiarni i samozadowolonym samcom w komentarzach. Czeka pewnie sama wytwórnia i sam Kartky - aż sprawa wygaśnie, pojawią się kolejne afery i będzie można odetchnąć z ulgą. Niestety, po raz kolejny polski rap i branża wokół niego pokazują, że można działać, póki leci hajsik. Trudne tematy rozbijają się o ścianę milczenia, imposybilizmu i tchórzliwych oświadczeń, w których nie skreśla się ludzi na podstawie oskarżeń (serio, przeczytajcie to sobie na głos, mając na względzie to, że są to udokumentowane oskarżenia), ewentualnie symetrycznych i odrażających wygibasów w kierunku ofiary.
Powtórzę - nawet jeśli ofiara również stosowała przemoc, w żaden sposób nie usprawiedliwia to zachowania oprawcy. Mamy aż nadto dowodów, by stwierdzić, że działania Kartky'ego znacznie wykraczały poza granice obrony własnej. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i potrafimy odróżnić problemy toksycznego związku (owszem, pojawiają się w tej historii, ale w towarzystwie dużo bardziej niepokojących zjawisk) od ukierunkowanej przemocy, również psychicznej, o której absolutnie nie wolno zapominać. Nie od dzisiaj środowisko hip-hopowe ma problem z rozliczaniem swoich małych i dużych grzechów, nie pomaga wręcz patologiczne uzależnienie od publiczności, które dyktuje tchórzostwo i czasami obrzydliwy wręcz konformizm. Takich osobników jak Kartky jest w polskim rapie trochę, nie bójmy się o nich mówić głośno. Jako outsider wobec tego środowiska mogę sobie wołać na puszczy, ale apeluję do tych wewnątrz - pamiętajcie, że kasa przychodzi i odchodzi, ale szacunek do siebie jest na zawsze!