Obraz artykułu dEUS: Radość i melancholia

dEUS: Radość i melancholia

Niemal trzy dekady działalności, siedem różnorodnych brzmieniowo albumów studyjnych i grono wiernych fanów to imponujący dorobek. Takim może poszczycić się belgijski zespół dEUS, który właśnie świętuje dwudziestolecie wydania przełomowego albumu "The Ideal Crash".

Ta okrągła rocznica stała się okazją nie tylko do wznowienia dzieła w postaci dwupłytowej reedycji z niepublikowanymi dotąd dodatkami, lecz także odwiedzin w kilkunastu europejskich miastach, wśród których znalazł się - ku uciesze polskich fanów - także Gdańsk.

Niewiele zespołów może pochwalić się tak oddaną społecznością wielbicieli, jak belgijski kwartet. W B90 stawiła się wielopokoleniowa i międzynarodowa publiczność. Wśród fanów można było spotkać uczestników warszawskiego koncertu z 1999 roku, który odbył się w ramach trasy promującej wspomnianą płytę, entuzjastycznie wymieniających się wrażeniami z tych pamiętnych chwil; nieco młodszych poszukiwaczy ciekawych brzmień; a także osoby, które przybyły do Gdańska z dalekich zakątków Europy, chociażby Szwecji, a nawet Islandii.

Czarno-biały rysunek. Mężczyzna gra na gitarze.

Do dzielenia się wspomnieniami z minionych lat, nie tylko tych związanych z zespołem, zachęcali też sami muzycy, którzy z pomocą sympatycznej fotografki i operatorki kamery postanowili zrealizować film dokumentalny o swojej historii, życiu w trasie i relacji z fanami. Możliwość udzielenia wywiadu pojawiła się tuż po zakończeniu koncertu, w specjalnie przygotowanej przestrzeni w pobliżu małej klubowej sceny.

Po występie nadarzyła się także okazja, by zamienić kilka słów z artystami, którzy chętnie pozowali do wspólnych zdjęć, rozmawiali, żartowali i podpisywali płyty. Każdemu chętnemu poświęcili tyle czasu, ile potrzebował, dziękując w ten sposób za wieloletnie wsparcie oraz wspaniałą atmosferę podczas gdańskiego występu.

 

Już od momentu pojawienia się na scenie piątce muzyków towarzyszyła ogromna wrzawa i entuzjastyczny doping, co sprawiło, że był to wyjątkowy wieczór. Zgodnie z zapowiedzią artyści w podstawowej części występu zaprezentowali w całości materiał z "The Ideal Crash", zachowując albumową kolejność, zaś na bis cztery dodatkowe kompozycje na czele z psychodelicznym "Ouatre Mains" oraz wyczekanym przez wielu, hipnotyzującym "Roses".

 

dEUS: Uczymy się grać stare piosenki na nowo [wywiad]

 

Materiał z rocznicowej płyty zabrzmiał na terenie gdańskiej stoczni niezwykle świeżo i wyraziście. Mimo że ze składu dEUS sprzed dwudziestu lat pozostali już tylko charyzmatyczny wokalista, gitarzysta, kompozytor i autor tekstów - Tom Barman oraz fantastyczny klawiszowiec, grający także na skrzypcach - Klaas Janzoons, kompozycje nie straciły nic ze swojej autentyczności i naturalnej brzmieniowej lekkości. Nowi członkowie zagrali z pełnym zaangażowaniem i świetnie odnaleźli się w zespole, dając dowód na ponadczasowość prezentowanych przez siebie utworów.

Czarno-biały rysunek. Koncert zespołu.

 

Krótko pisząc, był to świetny występ, wymykający się gatunkowym klasyfikacjom, którego można było doświadczyć w pełni dzięki solidnemu nagłośnieniu. Muzycy uśmiechali się do siebie, czerpiąc radość i energię ze wspólnego grania oraz reakcji zgromadzonej publiczności. Magicznie zabrzmiały zarówno pełne przesterów, gitarowych eksperymentów i narastającej dynamiki "Put the Freaks Up Front", nagranie tytułowe czy "Everybody's Weird", jak i urzekające ballady - "Magdalena" (napisana dla Polki, która skradła serce wokalisty) czy eteryczne "Magic Hour"; wpadające w ucho, niezwykle melodyjne, zaśpiewane wspólnie z fanami "Instant Street"; bujający "Sister Dew" czy oparty na basowym pulsie i "kosmicznych" pogłosach "One Advice Space".

 

Tom Barman - jak dawniej - swoim charakterystycznym, pełnym emocji głosem snuł opowieści o miłosnych rozterkach i doskwierającej codzienności i - co bardzo ważne - wspierali go w tym wszyscy pozostali członkowie, dzięki chórkom dodając utworom głębi. Radość mieszała się z melancholią, przestrzenność z intensywnością, psychodelia z melodyjnością, mrok z lekkością. Co więcej, muzycznym doznaniom towarzyszyły nietypowe wrażenia wizualne w postaci występu grupy tanecznej, doskonale dopełniającego zespołowy przekaz.

Czarno-biały rysunek. Koncert zespołu.

Na koniec warto wspomnieć, że czwartkowy wieczór w B90 rozpoczęła rodaczka muzyków dEUS, Trixie Whitley - wokalistka, multiinstrumentalistka i córka gitarzysty Chrisa Whitley'a. Wraz z towarzyszącym perkusistą zaprezentowała kilka nagrań na pograniczu popu, bluesa i alternatywnego rocka z niewielką dozą elektronicznych beatów, porywając część publiczności do tańca. Był to solidny występ, który pozostawił w pamięci uczucie miło spędzonego czasu.

Rocznicowa trasa promująca reedycję "The Ideal Crash" jest punktem wyjścia dla nowych zespołowych nagrań. Po zakończeniu koncertowania muzycy planują wejść do studia, by rozpocząć pracę nad ósmym albumem studyjnym, zupełnie innym niż dotychczas wydany materiał. Czekam z niecierpliwością na efekty ich działań.

Rysunki: Edyta Krzyżanowska


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce