Obraz artykułu Good guy Bandcamp

Good guy Bandcamp

W dość ponurym krajobrazie, jakim dla branży muzycznej jest cyfrowa rewolucja, Bandcamp wciąż rośnie w siłę i jest bastionem artystycznej sprawiedliwości. Nie odrzuca streamingu, ale racjonalizuje jego zasady, ograniczając ilość darmowych odsłuchań utworów, zamiast dumpingowych cen, obniżających wartość doświadczenia obcowania z muzyką, oferuje uczciwy podział zysków z elastycznego systemu płatności.

Nawet jeśli w porównaniu z gargantuicznymi stworami w rodzaju Spotify jest niszowy, to wiele artystek i artystów ceni sobie Bandcamp z dość prostego powodu - czują, że ich twórczość nie jest kolejnym śmieciem wrzuconym do gigantycznego kubła, w którym każdy grzebie w poszukiwaniu szczęścia, a jest czymś godnym szacunku. Dodatkowo serwis oferuje znakomity system sprzedaży fizycznych nośników i merchu, ułatwiając życie tysiącom mniejszym i większym wytwórniom i projektom. Oczywiście Bandcamp ma swoje wady, główną jest strona techniczna - szczególnie mobilna odsłona apki nie zawsze działa tak, jak powinna. Brakuje również rozwiniętych aspektów społecznościowych, które pewnie wzmocniłyby jego konkurencyjność. Ale jako serwis, który jest przystanią zajawki, a nie masowej i bezsensownej konsumpcji muzyki, sprawdza się dość dobrze.

 

Kilka ciekawych danych od samego serwisu - w przeciągu ostatnich pięciu lat sprzedaż winyli na Bandcampie wzrosła o 600% (!), co miesiąc pojawia się na nim około trzech tysięcy pięciuset nowych pozycji na wosku. Mimo że sprzedaż fizycznych nośników to jedna z nielicznych - oprócz występów na żywo - sensowna możliwość zarabiania na muzyce, tylko 9% nowych wydawnictw oferuje winylowe wersje. Ale Bandcamp chce to zmienić. Każdy, kto choć raz próbował wydać muzykę na winylu, wie, jak wiele może pójść nie tak w trakcie produkcji płyty.

Strona sklepu Bandcamp, płyta Jima Guthrie.

Standardem są opóźnienia w tłoczniach, przytłoczonych (wybaczcie, musiałem) ilością zamówień. Koszty potrafią wymknąć się spod kontroli, mogą pojawić się problemy z oprawą graficzną czy jakością tłoczenia. A na koniec trzeba płytę rozesłać po ludziach, jeśli korzysta się z Bandcampa jako formy dystrybucji produktu. Dość niespodziewanie większość z tych problemów może zniknąć bądź zostać znacząco ograniczona albo przynajmniej przejść na inny podmiot. Bandcamp chce odpalić w tym roku serwis tłoczenia płyt, zajmie się wszystkim - od produkcji po dystrybucję do klienteli. Nie jest to nowość - choćby Juno oferowało preferencyjne partnerstwo przy produkcji płyt - ale Bandcamp przyjmuje jeszcze większą część procesu na siebie. Dodatkowo finansowanie płyt będzie się odbywać przez zbieranie pre-orderów, czyli będzie to forma bliska crowdfundingowi.

Wnętrze sklepu z płytami.

Co to może znaczyć? Na pewno wzrośnie ilość produkowanych płyt. Co do ich sprzedaży może być różnie - wolę być ostrożny w takich szacunkach. Ale sam fakt, że aż tyle aspektów produkcji zostaje przerzucone na Bandcamp pozwala wielu zestresowanym wydawcom odetchnąć z ulgą. Oczywiście pozostaje kwestia jakości wykonania, ale chyba można być umiarkowanym optymistą pod tym względem. Sam komunikat prasowy Bandcampa jest jak miód na uszy muzycznego świata i serwis wie, co robi. Pewnie jakaś część pomysłu takiej oferty zrodziła się z dobroci serca, ale nie zapominajmy, w jakim systemie żyjemy - Bandcamp kapitalizuje popularność winyli, która mimo tego że w szerszym kontekście jest niszowa, to wciąż rośnie. Serwis jest też w pełni świadomy, jak wyśmienity pod względem PR-u to ruch - w czasach, kiedy na przykład Spotify wprost wykonuje ruchy przeciwko wytwórniom, dążąc do ich wyeliminowania jako pośredników, sygnał od Bandcampa jest jasny i kojący - jesteśmy z wami, szanujemy waszą pracę. A napięcie między światem muzyki (szczególnie niezależnej) i serwisami streamingowymi rośnie.

 

Nie mam wątpliwości, że Bandcamp mimo ciągłego wzrostu zostanie na swojej pozycji specjalistycznego serwisu dla najbardziej oddanej części muzycznej publiczności, jednak płacenie za muzykę zawsze przegra z muzyką za darmo (a tym w istocie są serwisy streamingowe, bo ich ceny są kompletnie nieadekwatne do obfitej oferty). Należy kibicować takim inicjatywom, bo stawiają opór ciągłemu dumpingowi cen za muzykę i w miarę sprawiedliwie rozliczają z niej zyski. Winylowy serwis Bandcampa może okazać się strzałem w dziesiątkę i kolejnym wzmocnieniem pozycji firmy na rynku, przynajmniej do momentu uspokojenia się szału na winyle, który może nadejść w niespodziewanej chwili - o czym wolę nie myśleć w tym momencie.


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce