Obraz artykułu Molchat Doma - "Belaya Polosa"

Molchat Doma - "Belaya Polosa"

60%

Zaskakująca skala popularności, jaką pochodzące z Mińska Molchat Doma zdobyło niemal natychmiast po wznowieniu dwóch pierwszych albumów na Zachodzie, wydaje się przede wszystkim potwierdzeniem tezy, jakoby nostalgia stała się jednym z głównych motorów napędowych współczesnej popkultury. Z tęsknoty za przeszłością wyrasta również czwarty album grupy, który nieskutecznie próbuje nadać estetyce Białorusinów nowy kierunek.

U podstaw Molchat Doma leżało romantyczne wspomnienie opozycyjnego, harcerskiego rocka ze Związku Radzieckiego, reprezentowanego między innymi przez Zoopark czy oczywiście Kino, a także chałupniczych sowieckich syntezatorów produkowanych w piwnicach ówczesnych punkowców na wzór zachodniego sprzętu. Chłodna muzyka zespołu, wzmocniona wizualną fascynacją brutalistyczną architekturą okresu socjalizmu, szybko wytworzyła czytelny kod kulturowy i stała się soundtrackiem do krajobrazu surowych blokowisk typowych dla krajów dawnego bloku wschodniego.

 

Gdy zespołowi udało się wyłamać ze środowiska białoruskiego podziemia i podjąć w 2020 roku współpracę z amerykańskim wydawnictwem Sacred Bones, rynek zachodni w okresie pandemii zachwycił się tą ponurą wschodnioeuropejską egzotyką, a singiel "Sudno" z albumu "Etahzi" z 2018 roku stał się na TikToku nieoczekiwanym viralem, który położył fundament pod całą internetową koncepcję doomer wave - ogółu smutnej, okołosłowiańskiej muzyki z lat 80., będącego od tej pory przedmiotem nieustannej, mocno przesadzonej fetyszyzacji.

 

Molchat Doma: Odnajdywanie się w pozbawionym sumienia kraju (wywiad)

 

Można śmiać się z politowaniem, że oto niemądrzy Amerykanie nagrywali głupawe filmiki do muzycznej interpretacji samobójczego wiersza Borysa Ryżego, ale Molchat Doma ten przypadkowy, niekontrolowany marketing przysporzył gigantycznej popularności (niemal trzysta milionów odsłuchów na samym Spotify). Na wznoszącej fali wydany został jeszcze "Monument" z 2020 roku, ale zaraz po nim nastała prawie czteroletnia wydawnicza przerwa. Słuchając tegorocznego "Belaya Polosa", nietrudno odnieść wrażenie, że pierwszy tak długi okres milczenia wyniknął właśnie z przytłoczenia nagłym sukcesem i konieczności przepracowania całej tej sytuacji.

 

W międzyczasie - w obliczu wojny Rosji z Ukrainą i zaostrzonych represji w kraju - trio zdecydowało się na emigrację, za swoją nową bazę przyjmując Los Angeles. "Belaya Polosa", która powstawała już w tamtejszych warunkach, zdaje się podtrzymywać ideową tożsamość grupy (tytuł jako nawiązanie do płyty Zooparku z 1984, okładka z nigdy niezrealizowanym projektem Pałacu Wody i Światła mającego powstać w latach 40. specjalnie dla Benito Mussoliniego), ale muzycznie zapuszcza się w nowe rejony. Materiał jest rażąco zdominowany przez jaskrawe syntezatory i gęste, przenikające się pulsacje maszyn rytmicznych, które niemal zupełnie zastąpiły żywe instrumenty. Molchat Doma ostatecznie porzuca tu rodzimą szarzyznę i próbuje wkroczyć z przytupem do eleganckich klubów retro, w których didżeje zapodają przeboje Depeche Mode czy Soft Cell.

Efekt jest przeważnie mdły i przewidywalny. Poza grobowym instrumentalnym walczykiem "Beznadezhniy Waltz" przejawiającym ilustracyjne właściwości, całość wypada raczej jak żonglerka zestawem najbardziej powierzchownych skojarzeń z darkwavem, synthpopem i disco, których jedyną wyróżniającą się cechą jest wokal w języku rosyjskim. Egor Shkutko, kojarzony przede wszystkim z mroczną, monotonną ekspresją, tym razem uderza w tony niemalże lamentacyjne i rozmodlone. W strzelistym finale "Kolesom" czy transowym "Ne Vdvoem" przypomina wręcz natchnionego Rasputina, a wrażenie to potęguje zmiana jego wizerunku, która dokonała się w ostatnich latach - zapuszczone włosy i długa broda w istocie nadają mu aparycji prawosławnego kapłana. Ten niepotrzebny, okazjonalnie narzucający się patos staje się niezrozumiały tym bardziej z punktu widzenia tematyki utworów, które zadają odwieczne pytanie o sens życia, opisują monotonię egzystencji i stanowią wspomnienie dawnej miłości.

 

Dziwić może deklaracja zespołu, jakoby "Belaya Polosa" miał przede wszystkim eksplorować terytoria dyskotekowe, bowiem żwawą atmosferę eightiesowych parkietów przywołują jedynie industrialny depresant "Ty Zhe Ne Znaesh Kto Ya" i przekraczający granicę kiczu "III". Zdaje się, że muzycy nie do końca wiedzieli, co mają zrobić z całym tym elektronicznym sprzętem, do którego zyskali dostęp, bo często nie potrafią wyjść poza dobrze ograną konwencję, która na tym etapie jest już po prostu nudna. A to chyba ostatnie, co powinno się osiągnąć na tanecznym albumie. Singlowy "Son" mógłby być równie dobrze odrzutem z sesji do "Monument", natomiast "Zimnyaya" wydaje się upuszczona w połowie drogi z Mińska do Los Angeles. Zupełnie jakby panowie nie potrafili z tej syntetycznej materii ulepić czegoś autorskiego, a jednocześnie byli zakładnikami swojej artystycznej przeszłości. Ograniczają się raczej do roli niezbyt wyrafinowanych kopistów, operujących mocno anachronicznym, przeprodukowanym brzmieniem. Jeśli już decydują się na jakieś międzygatunkowe wybiegi, nie potrafią wyjść poza klisze, czego dowodzi choćby trip-hopowy "Chernye Cvety".

"Belaya Polosa" tworzy analogię do post-transformacyjnego zachłyśnięcia się Zachodem przez kraje wychodzące trzydzieści pięć lat temu ze strefy radzieckich wpływów. Muzycy Molchat Doma - tęskniący za kolorowym synth popem - dorwali się do syntezatorów i wyeksploatowali je do tego stopnia, że brzmienie grupy stało się przejaskrawione i bardziej jednorodne niż kiedykolwiek wcześniej. Jednocześnie nie poszła za tym większa, odważniejsza stylistyczna wolta ani aranżacyjna finezja. Apetyt na zmianę i eksperyment jest wprawdzie słyszalny, ale zespół sygnalizuje go bardzo nieśmiało. Trzeba przyznać, że jest konsekwentny w odwoływaniu się do przeszłości, ale to już nie jest tylko nostalgia. To toporne remiksowanie i tak już wielokrotnie zremiksowanej tradycji, którego chyba niewielu dziś potrzebuje i które miłośnikom tej estetyki raczej nie zastąpi oryginałów.


Sacred Bones/2024




Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce