Materiał zawarty na "Seeking Mother" to eksploatacja improwizacji, jakie multiperkusjonalista Aleksander Wnuk i gitarzysta Michał Lazar (obaj związani z krakowską Spółdzielnią Muzyczną) wykonali w 2019 roku do tanecznego spektaklu Dominiki Wiak i Danieli Komędery "Manhattan". To opowieść o figurze kobiety, matki, której ciało doznaje rozpadu na niezliczoną ilość fragmentów, dryfujących każdy w innym kierunku, a tuż za ścianą, za którą rozgrywa się ten osobisty dramat, czai się tłum zawodzących sierot, pragnących odnaleźć swoje domy oraz matki.
Słuchając propozycji dźwiękowej ilustracji Surreal Voyagers, łatwo o wrażenie, że defragmentacji ulega nie tylko ciało, lecz również umysł. Wszystko rozgrywa się niespiesznie, bez żadnej dramaturgii - z muzyki duetu bije niezmierzona, zawłaszczająca coraz większe terytorium pustka, która zdaje się pochłaniać główną bohaterkę tej historii i wymazywać resztki jej tożsamości. "Seeking Mother" naznacza ten proces bardzo wewnętrzną perspektywą, ukazuje go jako coś nieuniknionego. Uporczywie dudniące, basowe pejzaże przetykane misternie tkanymi sprzęgnięciami i żelaznymi szczęknięciami wydają się chwilami bardzo statyczne, jakby narracja zapadała się pod sobą i tonęła w odmętach spowitych ciemnością głębin wraz ze słuchaczem. Z tego powodu całość kojarzy się nieco z metodą komponowania zmarłego niedawno minimalisty Phila Niblocka, zwłaszcza z albumu "Touch Food" z 2003 roku.
Abstrakcyjne figury gitarowe Lazara, które wyłaniają się z kleistych, zimnych dronów tworzonych za pomocą elektroniki i wykraczającego dalece poza rytm skupienia Wnuka, mogą być w tej opowieści resztkami wspomnień, ostatnimi obiektami możliwymi do zidentyfikowania przez tytułową matkę. Każdy z nich w całej tej zawiesinie połyskuje stosunkowo krótko, jakby po raz ostatni przepływał przed jej oczami i staczał się bezpowrotnie ku zapomnieniu, podczas gdy ona pogrąża się w rozpaczy lub wynikającym z niej zobojętnieniu. Gitarzysta nie szaleje, jeśli chodzi o dobór technik, ma natomiast niezwykle precyzyjne wyczucie nastroju. W poprzednim materiale dokumentującym współpracę duetu, czyli końcowym fragmencie wydanej trzy lata temu płyty "Lupnik Wnuka, na którym Lazar wystąpił gościnnie, pokazał się od dużo bardziej brudnej, noise'owej, nieokiełznanej strony.
Zacięcie narracyjne duetu daje niesamowity efekt tonięcia w ciągnącej się wiązce dźwięków oraz wrażenie surowej dyscypliny, godnego podziwu podporządkowania pozamuzycznej koncepcji i przekucia jej w przestrzenną, a jednocześnie osaczającą słuchacza aurę. Siła oddziaływania tego materiału bliska jest krótkometrażowym ćwiczeniom wczesnych surrealistycznych reżyserów filmowych, którzy za pomocą serii obrazów chcieli wywołać określony emocjonalny stan w odbiorcy lub też skutecznie zbić go z tropu i poddać konsternacji. U Surreal Voyagers patent jest bardzo podobny. W kontekście Wnuka wybrzmiewa też jako konsekwencja doświadczeń zdobytych przy doskonałym albumie "Komentarz eufemistyczny" z 2021 roku, nagranym w duecie z Pauliną Owczarek. Także na "Seeking Mother" odrywa się od idiomatycznych brzmień perkusyjnych i zaciera ich pochodzenie, stawiając za cel uzyskanie mgielnej, ciężkiej atmosfery.
"Seeking Mother" od początku przyciąga uwagę mocnym uściskiem, trzymając słuchacza w napięciu przez cały, czterdziestopięciominutowy seans, niejednokrotnie powodując na jego plecach ciarki. Pozbawiony narracyjnego kontekstu album skłania do introspektywnych wejrzeń i bardzo osobistych odczytań tej przejmującej dźwiękowej historii - w kategorii "muzyka jako przeżycie" to pozycja najwyższej próby.
Antenna Non Grata/2024