Obraz artykułu An-hoer - "Sepr.online.works"

An-hoer - "Sepr.online.works"

84%

Szukanie miejsca dla muzycznej awangardy jest dziś zajęciem odważnym - niektórzy powiedzą, że eksperymentatorzy znaleźli już swoją niszę i termin "awangarda" należy traktować jako kategorię historyczną. Duet An-hoer proponuje jednak aktualizację dźwiękowego eksperymentu. Jego najnowszy album sprawia wrażenie żywej tkanki, która oddycha współczesnym podejściem.

Rozpoczyna się posępnie. Intro nosi tytuł "Zegar zagłady", a jego tykanie przypomina złamany, zabrudzony minimalizm. Sample zacinają się, zmieniają tempo, słychać sprzężenia. To doskonałe wprowadzenie do albumu, którego integralną, tworzywową częścią są zakłócenia. Pod drugim indeksem kryje się utwór "Profeto", z zapowiedzi zniszczenia przechodzimy więc do proroczej wizji. Już w tym momencie można mieć poczucie, że An-hoer wpisują swoją muzykę w nośną narrację - słuchacz otrzymuje apokaliptyczne słuchowisko, a kolejne utwory prezentują ogniwa katastroficznego scenariusza.

 

W ramach tej opowieści można usłyszeć przynajmniej dwa głosy przeprowadzające przez kolejne doświadczenia. Oprócz wspomnianego wieszcza, jest również Maria, która, zgodnie z tytułem utworu "czyta listy". Dotknęła mnie skuteczność tego zabiegu, głos nie oferuje linearnego opowiadania, proponuje kolejne odczucia, obrazy i perspektywy, co przywodzi na myśl przerywaną narrację z albumu "Emo Dub" Zaumne. An-hoer nie ucieka jednak w kojący ASMR. Głos Marii służy jako producent i dostarczyciel kolejnych obrazów, jego działanie ma charakter wizyjny. Gdy wybrzmiewa wers: To dziwne, że wspomnienia, które przychodzą są zawsze wypełnione ciszą, odsłania się też perspektywa oddzielenia od życia. Przez dźwięki być może prowadzi słuchacza podmiot (głos) schizofreniczny, obsesyjnie projektujący nowe zwidy.

 

Innym głosem jest ten z trzeciego utworu, który z utęsknieniem woła: Śmierci moja. Zaraz po tej inwokacji pojawia się pulsujący bit, w konsekwencji czego to specyficzne danse macabre rozwija się w najbardziej żywy i zachęcający do ruchu utwór na płycie. Być może twórcom grało w tle "Nie będzie już nic" z drugiej płyty gdańskich Nagrobków? Te piosenki z pewnością łączy lekkie i roztańczone potraktowanie spraw ostatecznych.

 

"Sepr.online.works" ma również drugą stronę, skrajnie inną - ostatnie trzy utwory posługują się dronami i ambientem. "Jego bizantyjskość" rozpoczynają trwające w zawieszeniu dźwięki pianina. Utwór rozwija się bardzo subtelnie, zdaje się być dalekim echem "Peace Piece" Billa Evansa. Po wyciszonym minimalizmie przychodzi pora na ponowne zanurzenie w wizyjny i niepokojący klimat. "Ofiara syna" sugeruje rytualne inspiracje - słuchamy dronów, które mogłyby huczeć w głowie Abrahamowi w drodze na stół ofiarny z Izaakiem. Następnie ponownie pojawia się głos, który mówi o bardo, stanie pośmiertnym według wierzeń tybetańskich. Nie ma w nim sądu ostatecznego, ale zderzenie z "towarami swojej wyobraźni". To doskonałe podsumowanie, z płyty wyłania się metakomentarz wobec narracji apokaliptycznych, An-hoer przedstawiają katastroficzne obrazy jako efekty eksplozji wyobraźni.

 

"Sepr.online.works" zaskakuje nie tylko repertuarem dźwiękowym, ale też konsekwentnie budowanym doświadczeniem. Mowa o rytualnym rysie nie jest w tym wypadku wyłącznie luźnym skojarzeniem - duet funkcjonalizuje motywy ofiarnicze i profetyczne, aby oddać rytmy "zegara zagłady". Ponadto proponuje opowieść o imaginarium, potrzebie tworzenia obrazów ostatecznych, a przy tym wszystkim pozostaje to muzyka żywa, spontaniczna, zrodzona z swobodnej improwizacji.


wydanie własne/2023



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce