Frontman Jack Bourke i basista Jeremy Sonnenberg poznali się w wieku nastoletnim - nie chodzili do tej samej szkoły, ale mieli wspólnych znajomych. Gdy do składu dołączył Sam Mullaly, inny znajomy Bourke'a, zapadła decyzja o stworzeniu nowego zespołu. Pierwszy perkusista City Calm Down, Michael Quirk, został ostatecznie zastąpiony przez Lee Armstronga. Niejako zgodnie ze swoją nazwą, muzycy City Calm Down nie wykazali się specjalnym pośpiechem w swojej karierze. Przez kilka lat spokojnie tworzyli kolejne utwory i od czasu do czasu grali koncerty. Dopiero po zakończeniu studiów podpisali kontrakt z wytwórnią płytową i rozpoczęli oficjalnie pracę nad albumem.eat unde aliquid vero magnam.
W sferze tekstowej najnowszy efekt działań City Calm Down koncentruje się na sytuacji młodego człowieka w zmieniającej się rzeczywistości współczesnego świata. Bourke przekonuje, że nie zależało mu na stworzeniu albumu o charakterze politycznym. Gdy teraz jej słucham, płyta ma znacznie mroczniejszy charakter, niż pierwotnie zakładałem - wyznał w jednym z wywiadów. - Jest z pewnością znakiem określonego czasu i miejsca w moim życiu . Ale myślę również, że jest to w pewnym sensie reprezentatywna dla współczesnego życia, często prowadzonego w sposób surowy, brutalny, gdzie ludzie pracują coraz ciężej i dłużej za mniejszą opłatą i jest to znormalizowane, często chwalone. Mam wielki szacunek dla ludzi, którzy ciężko pracują - moi rodzice starali się tak utrzymać mnie i czwórkę moich braci - ale nowoczesna praca ma zgubne aspekty. Ludzie są mniej bezpieczni w swoich miejscach pracy i bardziej narażeni na stres związany z tym, że muszą walczyć o swoje utrzymanie.
Nowy album nagrany został przy współpracy ze stałym producentem City Calm Down, Malcolmem Beasleyem. Praca nad "Echoes in Blue" rozpoczęła się wkrótce po wydaniu debiutu. Nigdy nie czuliśmy presji - nie uważaliśmy, że nasz debiut jest jakoś szczególnie znakomity, choć wielu ludziom się podobał - twierdzi Bourke. Według trzydziestoletniego frontmana, teksty zespołu są zbiorem idei wszystkich członków, ale na krążku bardzo silnie czuć pierwszoosobową perspektywę samego wokalisty - nie tylko muzyka w indie rockowej grupie, ale także prawnika, który niedawno wstąpił w związek małżeński. Praca w zawodzie w naturalny sposób ograniczyła czas na tworzenie muzyki, co Bourke przyjął bardzo ciężko. Napięcie w moim własnym życiu ukształtowało każdą piosenkę - przyznaje. Wyrazem tej frustracji wydaje się być utwór otwierający album, "Joan I’m Only Disappearing", o pracoholiku porzuconym przez żonę (I fenced our love into a rut and I have no defence for how we got there).
Jack jest jednak w pełni wspierany przez swoją partnerkę - utwór inspirowany jest historią opowiedzianą mu kiedyś przez wuja. Jest to też idealne wprowadzenie do brzmienia reprezentowanego przez City Calm Down, melancholijnego post-punku łączącego lodowate klawisze, dudniący bas i splecione gitary. Utwory są minimalistyczne, ale przemyślnie skonstruowane - nieskazitelne tekstury wtapiają się w siebie aż do momentu, w którym tworzą crescendo. Zespół nie zatracił bynajmniej energii, z którą kojarzony był debiut. Takie nagrania, jak singlowe "Blood" łączą dynamizm ze szczyptą melancholii niczym niektóre utwory The National.
Jak już wspomniałem, jest to krążek bogaty tekstowo. Nawet gdy Bourke pisze o tematach często poruszanych przez każdy młodociany zespół rockowy - chociażby o bólu związanym z rozstaniem z ukochaną osobą w "I Heard Nothing From You" (I lost my sense of place and time, I blamed it on the data man who dropped me as I copped my fine) czy odtrąceniu swoich najbliższych bez wyraźnego wyjaśnienia w "Pride" (You step a little bit closer and it suffocates my pride) - wyraża te emocje w unikalny sposób.
"Echoes In Blue" to krążek bezpośredni i bardzo osobisty. Dzięki szczerości i kreatywności Jacka Bourke'a powstał album o intrygującej zawartości tekstowej i wyrazistych melodiach. Jest z pewnością wart niejednego odsłuchu.
I Oh You/2018