Obraz artykułu Noon - "Algorytm"

Noon - "Algorytm"

90%

Mikołaj Bugajak jest perfekcjonistą - tak długo będzie dłubał przy materiale, aż uzna, że jest doskonały. Pierwsze szkice "Algorytmu" miał już około siedmiu-ośmiu lat temu, ale zachował je na później, by z każdej kompozycji wyciągnąć nieco więcej.

Oczekiwanie na wykorzystanie tych melodii w odpowiednim momencie na pewno nie było łatwym zadaniem, jednak dobrze się stało, że "Algorytm" wyszedł dopiero teraz. Dlaczego? Kilka lat temu potencjał tych dźwięków na pewno nie zostałby wykorzystany. Być może dostalibyśmy dwu-trzyminutowe utwory, jak miał to w zwyczaju robić Noon, być może nie byłoby tu gościnnie żadnego wokalisty, może producent wcale nie podjąłby współpracy z tyloma muzykami, a całość nie brzmiałaby tak spójnie. A może dostalibyśmy następcę "Dziwnych dźwięków i niepojętych czynów", tylko byłoby bardziej elektronicznie? A może byłoby to najgorsze wydawnictwo legendy polskiego hip-hopu, wtórne i niezrozumiałe?

 

Można bawić się w kreślenie różnych scenariuszy. Co jednak najważniejsze, Noon wie, kiedy coś wydać. Mimo że nie robi tego często, wie, jak wstrzelić się w lukę w polskiej muzyce instrumentalnej. Obecnie mamy cały szereg muzyków, którzy tworzą kontemplacyjną elektronikę stworzoną do grania w tle, do odczuwania każdego dźwięku. Jednak nikt nie wzbudza takich emocji po stronie odbiorcy chociażby strzępkiem informacji o nadchodzącym albumie, jak Mikołaj Bugajak.

 

"Algorytm" jest wypadkową wcześniejszych wydawnictw Noona. I nawet jeśli mówi on o domknięciu trylogii, nie rozpatruję tego w tym kontekście. Na nowej płycie znajdziemy bowiem melancholię "Bleak Output" i surowość "Gier studyjnych", a także solidność z "Pewnych sekwencji" oraz analogowy sznyt z "DDINC". "Algorytm" jest naturalną koleją rzeczy, nie mogło powstać teraz nic innego, jak tylko to. Po "DDINC" mogliśmy w zasadzie spodziewać się wszystkiego, jednak Bugajak nie postawił na szaleńcze odkrycia w muzyce. Dostaliśmy zatem kolejny stonowany materiał, który porusza i wzbudza szacunek.

 

Co najbardziej podobało mi się na tej płycie? Użycie instrumentów. Fortepian, gitara, perkusja, wiolonczela... a wszystko to spięte syntezatorowym brzmieniem i dopieszczone dźwiękami z samplera. Współpraca Bugajaka z wieloma muzykami zaowocowała wspaniale rozbudowanymi kompozycjami, które mogłyby trwać jeszcze dłużej. Zawsze brakowało mi wykończenia w utworach Noona, wykorzystania każdego sampla do cna, wydłużenia dźwięków do granic możliwości. Mimo że producent zarzeka się, że nigdy więcej nie będzie pracował przy tak długich utworach (miał sporo problemów z ich poskładaniem), to i tak mam nadzieję, że przy następnych płytach pójdzie właśnie w tę stronę.

 

"Algorytm" utrzymuje pewną dramaturgię dzięki swojej wielowarstwowości i niejednolitej strukturze, która tak nadbudowana sprawia wrażenie dzieła kompletnego. Album rozpoczyna utwór "Rian", gdzie na wstępie dostajemy gitarową solówkę Karola Czajkowskiego. Potem jest już tylko lepiej, bo wchodzą znajome elektroniczne dźwięki i sample, tak typowe dla Noona, a wszystkiemu towarzyszy perkusja. Brzmienia analogowe i żywych instrumentów przenikają się, by ostatecznie domknąć wszystko wcześniej wspomnianym gitarowym motywem. "Phantom Power" to najbardziej elektroniczny kawałek z płyty, mocno "noonowy", najkrótszy, ze znakomitymi samplami, zabarwiony grą na fortepianie Stefana Wesołowskiego, która w pewnym momencie rozmywa się. Jednak to dopiero "Grounded" wskazuje na bezwarunkowe dopieszczenie materiału. Kiedy wchodzą pierwsze dźwięki tego kawałka, coś buzuje we mnie w środku. Nie wiem, czy słyszę znajomą atmosferę z początków kariery producenta, czy może coś, co zawsze chciałam od niego usłyszeć - modelowanie jednego numeru tak długo, jak tylko się da. Jest w tym utworze mnóstwo energii, ale i melancholii.

 

Pracochłonne metody zgrywania poszczególnych dźwięków sprawiły, że brzmienie "Algorytmu" jest bezkonkurencyjne. Jednak jest w tym wszystkim jeden mały haczyk. Nie mogę powiedzieć, że jest to album znakomity ze względu na jeden mały szczegół - wokal w ostatnim utworze, który burzy wszystko, co Noon budował przez wcześniejsze dwadzieścia trzy minuty. Rozumiem chęć próbowania czegoś nowego i szukania dalszej drogi, ale nie potrafię odnaleźć w tym wokalu niczego, co w jakikolwiek sposób oddawałoby choćby w niewielkim stopniu atmosferę brzmienia Noona. Brzmi to, jak wyjęte z majowej mszy świętej, jak gdyby organista postanowił fristajlować na tematy piekła i nieba. Ani tekst nie urzeka, ani nie wiąże się to w całość z pełnym instrumentarium. Szkoda tych świetnych trzech minut wstępu do kawałka. Później jest już tylko wielkie rozczarowanie i myśl o tym, że trzeba czekać na wersję bez słów.

 

Słowa często są zbędne. Dotychczas Noon nie zapraszał nikogo, kto udzielałby się u niego wokalnie. Szkoda, że przerwał ten schemat. Wokal zaburza tu pewne proporcje, nagle znakomita perkusja została zasłonięta, podobnie jak inne elementy. Czy o to chodziło? Oczywiście nie mam nic przeciwko Adamowi Strugowi, który niewątpliwie jest utalentowanym śpiewakiem. Jego wokal zwyczajnie tu nie pasuje. Ale być może porywa mnie w tym momencie przywiązanie do twórczego wyrazu Bugajaka i wokal w "Drodze" jest tylko szokiem dla moich przyzwyczajeń.

 

"Algorytm" zasługuje na uznanie ze względu na kilka elementów - poszukiwanie nowych technicznych rozwiązań, kreatywność zaproszonych muzyków i konsekwencję w wyciąganiu z dźwięków niemożliwego. Na początku swojej drogi z tym krążkiem Noon miał zaledwie strzępki melodii, pomysły, które nieugięcie realizował przez wiele lat. Dzięki ciągłym przemianom, którym poddał swoje szkice, powstało coś nietypowego - muzyka wyróżniająca się wielością sekwencji, inspirująca, przesiąknięta duchowością, ale i technicznie niemal doskonała.


Nowe Nagrania/2018


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce