Napisałem o Neal Cassady w liczbie mnogiej, bo - rzecz jasna - nie mamy do czynienia z ulubieńcem bitników, który zasłynął po prostu byciem sobą, zanim jeszcze Paris Hilton zaczęła spieniężać podobną metodę na życie. Neal Cassady nie jest także pseudonimem Rafała Klimczaka, lidera zespołu, o czym świadczy wymienienie wszystkich muzyków pod informacją "Neal Cassady is:". No chyba że Cassady'ego potraktowano symbolicznie, na podobnej zasadzie, co Negana (kto wciąż śledzi "The Walking Dead", ten zna). Z nazwy zniknęło natomiast "& The Fabulous Ensemble", którym krążek "Night Howler" z 2015 roku był opatrzony i nie jest to zabieg wyłącznie kosmetyczny.
O tamtym materiale miałem już okazję rozpisać się, przyrównywać go do amerykańskiego folku ze szczególnym uwzględnieniem naleciałości z muzyki country i właśnie ten element na "Later Than You Think" jest nieobecny. Na żal nie ma jednak czasu, bo krakowski zespół ponownie przenosi słuchaczy na południe Stanów Zjednoczonych, z tym, że do późniejszych dekad, ku początkom jeszcze silnie korespondującego z bluesem rock'n'rolla, z okazjonalnymi wypadami do słonecznej Kalifornii i wczesnego garage rocka.
Hipnotyczne intro nie zapowiada takiego obrotu spraw, przypomina bardziej ponurą mantrę Drwala z trzeciego sezonu "Twin Peaks": This is the water and this is the well. Przełamanie tego tajemniczego wstępu skoczną, silnie pobudzającą melodią "Coffin" to jedyny moment na całym albumie, który może gryźć w ucho, ale gwarantuję, że zapomnicie o nim jeszcze przed końcem trumiennej opowieści, zdecydowanie bardziej radosnej, niż wskazywałby na to tytuł.
Najciekawsze, co na "Later Than You Think" usłyszycie następuje zaraz później. Gitarowa partia z "Hounds of Dusk" może kojarzyć się ze swoim odpowiednikiem w "I Gotsta Get Paid " ZZ Top, ale tam, gdzie brodacze z charakterystycznym dla siebie luzem mamroczą o kasie i zapalniczkach, tam Klimczak stara się upchnąć jak najwięcej emocji i stworzyć bardziej złożoną aurę, która z jednej strony pobudza, z drugiej nosi wyraźne znamiona melancholii.
Pozostałe utwory utrzymane są w podobnym tonie - sporo tu hałaśliwych, "brudnych" gitar, ale głos Klimczaka nie poddaje się im, generując zadziorne, przewidywalne okrzyki (poza kilkom a wyjątkami, na przykład w "Met At Mall"). Częściej buduje afektywny kontrast sprawiający, że słuchacz musi się zmierzyć nie tylko z czystą energią, ale również ze stojącą za nią treścią. Zdarza się także, że hamulec zostanie wciśnięty do oporu, zwłaszcza w zamykającym wydawnictwo "Turning Gray" - niemalże banhartowej balladzie.
Druga podróż w czasie i w przestrzeni pod zwierzchnictwem Neal Cassady zasługuje na poklask przede wszystkim dlatego, że jest udanym ciągiem dalszym, a nie powtórką z rozrywki, co wcale nie jest takie łatwe, kiedy tworzy się w konwencji o tak długiej historii i tak wyraźnie zaznaczonych granicach. Siłą rzeczy o nowatorskim podejściu nie może być tutaj mowy, ale przecież nie musi być - zręczne korzystanie z dorobku współczesnej muzyki jest równie wartościowe. "Later Than You Think" to album prosty i właśnie w tej prostocie tkwi jego siła.
Music is the Weapon/2018