Obraz artykułu Torn Shore - "Reduced"

Torn Shore - "Reduced"

90%

Zachodnie media od jakiegoś czasu usilnie lansują nader wirtualne określenie "chaotic hardcore", którym można by zbyć także i nowe wydawnictwo Torn Shore. Można by, gdyby nie fakt, że chaos jest tu tylko pozorny, wtłoczony w ramy dopracowanej niemal do perfekcji formy.

Wrocławski kwartet zdążył ująć mnie poprzednim albumem, wybuchowym "Lifeburner" sprzed ponad dwóch lat. Na solidnych fundamentach, sięgających Shellaka czy Drive Like Jehu, zespół budował rzeczy nowocześniejsze brzmieniowo, a zapewniające porównania z Converge, Botch czy (tak, to już pewien banał) The Dillinger Escape Plan. Na "Reduced" korzenie zostały nieco przykryte, a samo Torn Shore jawi się dzisiaj zawodnikiem mocno już zaprawionym w rzeźbieniu w mathcore'owej bryle.

 

Wiadomo, kłębowisko riffów, konwulsyjnych rytmów, wściekłego wokalu – tego można się spodziewać. Pośród eksplozji hałasu, zdarzają się też chwile pozornego wyciszenia (jak w "No Content", gdzie i tak następuje zaraz spust noise'owej kakofonii) czy inklinacje do sludge'owych ciężarów (aczkolwiek tych więcej było jednak na poprzednim albumie). Wrocławianom zdarza się zagrać wolno i sprzęgająco groźnie (wejście do "Queen") czy zabrzmieć bardziej minimalistycznie, czego przykładem "Snake Oil", rozegrane pogłosami i dronującymi "pół-riffami".

 

Bywa i prościej. "Dust Up" to całkiem udane podejście do bujającego groove'owo hardcore'a, z kolei wyjątkowo ciężkie, przestrojone "Lost Love" to ukłon raczej w stronę Touch and Go Records, niż Deathwish Inc. Z jednej strony trochę brakuje mi tych nawiązań do klasyki (niefortunne słowo w tym kontekście) post-hardcore'a, z drugiej jednak - "Reduced" to płyta roszcząca sobie zupełnie uzasadnione pretensje do ekstraklasy nowoczesnej ekstremy.

 

W porównaniu z poprzednimi nagraniami, nowy album jawi się bardziej zwartym. Zarówno stylistycznie, jak i z prozaicznego powodu - utwory w słusznej większości trwają po +/- dwie minuty. Nie uświadczycie tu żadnych wypełniaczy, interludiów czy rozciągania kompozycji w męczące pseudo-improwizacje. I całe szczęście!

 

Reasumując, zespół postawił na perfekcyjność i tytaniczny sound (za suwakami ponownie Haldor Grunberg), operując na sprawdzonej już formule. A że formuła to plastyczna i poddająca się kształtowaniu, "Reduced" trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej sekundy. Chaosu nie stwierdzono, emocje - w sporej dawce.


Instant Classic/2018


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce