Obraz artykułu Nils Frahm - "All Melody"

Nils Frahm - "All Melody"

90%

Nils Frahm w jednym z wywiadów powiedział, że tak długo pracuje nad poszczególnymi utworami, aż uzyska znajome brzmienie, a jednocześnie takie, którego nikt jeszcze nie słyszał.

Nie pozwala też sobie na używanie jakichkolwiek wtyczek czy presetów, bo - jak sam mówi - ktoś na przykład w Tasmanii mógłby tworzyć właśnie te same dźwięki. Wystrzeganie się produkcji, jaką oferuje laptop jest dla niego niemal filozofią. Takie nastawienie jest przyczyną autentycznego charakteru jego muzyki, czy to gry na pianinie, czy też syntezatorze. Jednak na "All Melody" mamy coś więcej.

 

Jest to płyta cicha, nienaprzykrzająca się i tylko momentami przypomina o swoim jestestwie. Tym samym w jakimś stopniu chce skonfrontować się ze słuchaczem i niekiedy rzuca mu wyzwanie w formie wokalu czy też nagłego wejścia trąbki. Tym samym Nils staje jakby naprzeciw temu, czego oczekuje słuchacz, chociaż to właśnie tą płytą jest z nim najbliżej. Dlaczego? Frahm gruntownie przeanalizował swoje występy na żywo i wie, co w jego muzyce powoduje, że ludziom szybciej biją serca. Zrozumienie tego pozwoliło na wydobycie z każdej melodii właśnie tej koncertowej dynamiki, ale i klubowego ciepła, które tak bardzo ważne są dla odbiorcy. "All Melody" jest albumem, w który należy się wgryźć, który chce się chłonąć i wreszcie, który nadaje chwili znaczenie.

 

Nils Frahm, jako świetny kompozytor i pianista, zawsze miał jakiś koncept na longplay. "The Bells" z 2009 roku to dwudniowe improwizacje nagrane w kościele. "Felt" było jakby jego przeciwieństwem, bowiem artysta nagrywał nocą, z mikrofonami w środku pianina, którego struny zostały wcześniej pokryte filcem, aby wyciszyć dźwięk. "Screws" zostało natomiast zagrane tylko dziewięcioma palcami, gdyż dziesiąty był złamany. Rok później Frahm stworzył "Spaces", które czerpało z dwóch lat koncertowania w różnych otoczeniach. Ostatnią jego płytą było "Solo" wydane w 2015 roku, które powstało podczas czterodniowego improwizowania na najwyższym pianinie na świecie (ponad trzy i pół metra, wykonane przez Davida Klavinsa). Po tym wszystkim Frahm zresetował swoje poczynania, oczekiwania i zobowiązania, tworząc "All Melody". Album nie ma w zasadzie żadnego motywu przewodniego. Żadna idea nie została mu przypisana. Jedyne, co go spaja to właściwie sposób, w jaki powstawał.

 

Całość została nagrana w Funkhouse, studiu transmisyjnym z lat 50., w Berlinie. I właśnie tam Frahm spędził ostatnie dwa lata, budując od podstaw wymarzony pokój nagrań, wliczając w to między innymi stół mikserski, niektóre instrumenty czy też przystosowanie pomieszczeń, w których naturalnie występował efekt pogłosu. Krążek swoją dynamikę i bogactwo dźwięku zawdzięcza bezpośrednio nieskazitelnej akustyce, którą charakteryzuje się budynek studia. Ale nie tylko to sprawiło, że jego brzmienie jest tak wielowymiarowe. Muzyk zadbał o każdą kwestię, właściwy moment i otoczenie dla konkretnych dźwięków. Dzięki jego perfekcjonizmowi możemy rozkoszować się na przykład utworem "Sunson", który brzmi jak najdelikatniejsze techno świata. Sama edycja materiału również nie należała do najłatwiejszych. Podobno z wyliczeń Frahma wynikało, że na każdy pozostawiony megabajt nagranej muzyki, dwa tysiące megabajtów lądowało w koszu. Takim sposobem powstał pewnego rodzaju mixtape i tak na płycie znalazł się utwór, który Nils grał już od kilku lat na koncertach, ale nigdy wcześniej nie znalazł odpowiedniego środowiska, w którym mógłby go nagrać. Tą piosenką jest zaskakujący swoją motoryką "All Melody".

 

Długości niektórych kawałków mogą niektórych przerazić. Najdłuższe z nich trwają ponad dziewięć minut, ale to właśnie one zwiastują najlepsze. Wtedy Frahm nakreśla wszystko od podstaw, nadbudowuje tekstury, rozciąga konstrukcje, formuje konkretny dźwięk, aby później wszystko rozproszyć. Tak jest chociażby w "#2". Oprócz takich ambientowych momentów, mamy też na przykład hipnotyczne "Kaleidoscope", gdzie co chwilę formowane są nowe organowe wzory. W opozycji do takich numerów stoi "A Place", w którym słyszymy londyński chór Shards i instrumenty smyczkowe. Motywów z chórem jest dużo więcej, między innymi w utworze otwierającym album, czy też w "Momentum". Muzyk nie zapomniał jednak o swoim pianinie i umieścił na płycie trzy kompozycje oparte na jego brzmieniu, z czego "My Friend the Forest" brzmi niebywale kojąco. Jedne z najciekawszych rzeczy dzieją się natomiast w "Human Range", gdzie na trąbce improwizuje Richard Koch, a wspiera go Sven Kacirek i jego... marimba.

 

W wielu kompozycjach przeplatają się ze sobą dubowa energia, drone'y, ekspresyjny chór, analogowe brzmienia i żywe instrumenty wykorzystane (zdawałoby się) sprzecznie z intuicją. Być może niektórych to wszystko przytłoczy - wszak Frahm użył mnóstwa instrumentów, współpracował z wieloma osobami, ale i chciał przemycić na album całą gromadę różnych motywów, rozepchać go do granic - i mimo całej swojej przestrzeni oraz nagromadzenia środków, całość wypada dość minimalistycznie. Ten ponad siedemdziesięciominutowy krążek jawi się jako elegancka hybryda podszyta ambientową narracją. Jedyną wadą "All Melody" jest zbyt zuchwałe wykorzystanie chóru w niektórych utworach. Niezrozumiała może być w tym wypadku stosunkowo mała ingerencja Nilsa w finalną formę śpiewu. Przypuszczalnie miało to na celu wprowadzenie nieco dysproporcji i wprawienie słuchacza w zakłopotanie. U pewnych osób zabieg ten sprawi, że będą one bardziej zaintrygowane, u innych efektem będzie zaniechanie dalszego odtwarzania.

 

Nils Frahm potrafi być powściągliwy, a jednocześnie frywolny. "All Melody", podobnie jak i inne jego wydawnictwa, jest kameralne, ale przełamuje pewną barierę w twórczości artysty. Jest ona deklaracją bezkompromisowości. Pokazuje, że reinwencja pewnych schematów może spowodować niemały zamęt w głowie słuchacza.


Erased Tapes/2018


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce