Obraz artykułu Kwiatki - "EP"

Kwiatki - "EP"

62%

Nie ma nic gorszego, niż płacić "pieniążkami", prosić o "siateczkę", a zwłaszcza chodzić na "browarka", ale nie wszystkie zdrobnienia są tak bardzo odrzucające. Kwiatki, dla przykładu, dobrze układają się na ustach i jeszcze lepiej w uchu.

Dla porządku - toruńskie Kwiatki nie są trójmiejskimi Kwiatami, które spodobały mi się tak bardzo, że postanowiłem pieszczotliwie o nich napisać. Istnieją wprawdzie punktu wspólne - kobiecy śpiew, melancholijny nastrój, wolne tempa - niemniej zbieżność florystycznego motywu w nazwie i bliskość geograficzną rodzimych miast należy traktować jako czysty przypadek.

 

Znowu damsko-męski duet ze smutnymi piosenkami - pomyślicie i faktycznie płcie biologiczne oraz nastrój siedmiu utworów z debiutanckiej EPki pasują do tego opisu. Zanim jednak wetkniecie Kwiatki między The Dumplings a Zimową, warto zwrócić uwagę na dwie cechy szczególne. Po pierwsze w sferze instrumentalnej nie dominują laptop i samplery, lecz oszczędne szarpnięcia za struny nieprzesterowanej gitary. Po drugie Ola Góralska ma na tyle charakterystyczny głos, że nie sposób pomylić go z narzędziem jakiejkolwiek innej wokalistki, aczkolwiek właśnie ten element może podzielić potencjalnych słuchaczy.

 

Z osobliwościami tak już jest, że ich odbiorcy zazwyczaj są albo zadeklarowanymi przeciwnikami, albo bezkrytycznymi zwolennikami, nie pozostawiając zbyt wiele miejsca dla umiarkowanych opinii. Jestem pewien, że niektórzy będą doszukiwać się manieryzmu w sposobie, w jaki Góralska akcentuje słowa, co robi z nienaturalną dla języka polskiego oksytonezą (czyli naciskiem na ostatnią sylabę). O ile jednak gramatyka tekstu jest istotna (nikt przecież nie chce "nienawidzieć" jak Beata Kozidrak), o tyle sam głos można potraktować jak jeden z instrumentów, za którym stoi nie tylko treść, ale także nietypowe rozwiązanie kompozytorskie. Tak odbieram Kwiatki i chociaż przyzwyczajenie się zajęło więcej niż jedno przesłuchanie, ostatecznie lepiej czuję się po stronie zwolenników.

 

Kiedy te wszystkie elementy łączą się w całość, z głośników zaczyna dobiegać nieoczywisty mariaż. Kwiatki to zespół z tak zwanej "alternatywy", bo w takich mediach się pojawia i z takim podejściem prowadzi swoją krótką karierę, ale jeżeli wsłuchać się, to szybko można dostrzec, że i teksty, i muzyka przesiąknęły polskim pop-rockiem z lat 80. Rozpadało się na całego, już nie jesteś tylko moim kolegą. I ja się cała rozpadłam, gdy mi dałeś serce z lukru, zamarłam - nie, to nie jest fragment zapomnianego przeboju Urszuli, lecz pierwsze wersy "W miłości", które zwodzi nie tylko doborem słów, ale także podkładem przypominającym "Diamentową kulę" Lombardu na zwolnionych obrotach. Jeszcze dziwniejszym utworem jest "Matka", gdzie w tle zdaje się wybrzmiewać zaprogramowana w keyboardzie melodia demonstracyjna.

 

Lata 80. są w cenie, ale wątpię, by toruński duet sięgnął do nich intencjonalnie. Za dużo w tym szczerości, by w grę wchodziła chłodna kalkulacja. Kiedy Góralska śpiewa: Kochałeś mnie o rok za krótko ("Gosling"), wkłada w to tak dużo emocji, że o kopiowaniu dawnych idoli nie może być mowy. Pierwszy materiał Kwiatków jest intrygujący, ale to zdecydowanie bardziej manifest skrywanego potencjału niż w pełni rozwinięte przedsięwzięcie. Mam nadzieję, że ciąg dalszy zawiesi poprzeczkę jeszcze wyżej.


wydanie własne/2017


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce