Obraz artykułu MIN t - "Assemblage"

MIN t - "Assemblage"

82%

5 września 2015 roku - dokładnie tego dnia Martyna Kubicz wystąpiła w klubie B90 podczas festiwalu Soundrive. Minęło dużo czasu od tamtego wieczoru, a brzmienie artystki występującej pod pseudonimem MIN t wyraźnie zmieniło oblicze, jednak to wciąż wyjątkowo świeża porcja trudnej do zaszufladkowania muzyki.

Laptop i syntetyczne dźwięki niezmiennie stanowią immanentne składniki twórczości MIN t, lecz ich zastosowanie jest wyraźnie różne od dawnego, klubowego repertuaru. Złośliwi twierdzili, że Kubicz to "druga Zamilska" i chociaż na tej samej zasadzie należałoby uznać, że The Rolling Stones to "drugie The Beatles", faktycznie dwa lata temu można było bez zgrzytu ustawić występ obydwu pań jeden po drugim, teraz różnica jest kolosalna.

 

Przede wszystkim Kubicz postawiła na śpiew i od samego początku ("Icarus") udowadnia, że ma ku temu znakomite predyspozycje. Świetnych głosów w elektronicznej muzyce w Polsce wprawdzie nie brakuje - niektóre z nich mają zdecydowanie bardziej charakterystyczne barwy - niemniej jako element składowy kompozycji wokal pełni na "Assemblage" ciekawą rolę instrumentalną. Jego obecność jako nowego elementu natychmiast rzuca się w uszy, ale tak naprawdę MIN t oczarowuje właśnie jako sprawna kompozytorka, a stosowane przez nią zmiany nastrojów i stylistyk uchodzą na sucho dzięki wytwarzaniu spójnej atmosfery.

 

W spokojnym "Icarus" oszczędnie użyte bity wyraźnie pełnią funkcję tła dla dramaturgii zbudowanej wokół śpiewu, ale już w kolejnym utworze ("Down/On") bit elektroniczny zostaje zastąpiony perkusyjnym, towarzyszą mu dźwięki syntezatora nawiązujące do synthpopowego brzmienia lat 80., a Kubicz zaczyna brzmieć jak wokalistka neo soulowa. "Assemblage" zmienia oblicze jeszcze wielokrotnie - "Her Story" (mój osobisty numer jeden na albumie) to ponury hip-hop; fortepianowe solo w "Part of Me" nieoczekiwanie przenosi słuchaczy w rewiry jazzu; a w "Missing the Air" na front wysuwają się hałaśliwe dźwięki przesterowanych gitar.

 

Sięgnięcie po tak wiele inspiracji na jednym krążku mogło zakończyć się klęską i bolączką typową dla wielu debiutanckich wydawnictw, na które zawsze składa się najdłuższy okres twórczy, bo od początku aktywności muzycznej po ostatnie szlify przed publikacją, czyli zazwyczaj wiele, wiele lat. MIN t na szczęście zdołała zapanować nad rozległymi zainteresowaniami gatunkowymi, dzięki czemu "Assemblage" nie brzmi jak składanka dokumentująca artystyczne przeobrażenia, lecz jak spójny, od początku do końca zaplanowany, choć z perspektywy słuchacza zaskakujący materiał.


Regime Brigade/2017


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce