Debiutancka EPka londyńskiej wokalistki trwa zaledwie dwanaście minut, w których zmieściły się cztery utwory, ale to wystarcza, żeby przykuć uwagę słuchacza i wyróżnić dziewiętnastolatkę na tle dziesiątek nowych projektów muzycznych powstających każdego dnia. Materiał otwierają słowa wyliczanki: Ashes to ashes, dust to dust, the guys are fuckboys,girls are sluts i momentalnie staje się jasne, że Wu nie będzie brała jeńców. Podkład reszty tytułowego utworu to niemal wyłącznie perkusyjne bity, syntetyczne oraz akustyczne, a z nimi w tle rozlewają się kolejne, często nałożone na siebie i leniwie cedzone wersy. Wu brzmi tutaj jakby niekoniecznie interesowało ją zmienienie porządku świata, bardziej jakby szczerze nim gardziła i pragnęła zdecydowanego odcięcia się. Gatunek? Nie przypasujecie tu żadnego, pozostaje ratować się marnym "muzyka alternatywna".
"Taken Care Of", kawałek numer dwa, dorównuje poprzednikowi poziomem zblazowania, wyprzedza go natomiast w zakresie chwytliwości - refren od pierwszego przesłuchania wpada w ucho, ale wywołuje także uczucie dyskomfortu, bo z jednej strony ewidentnie mamy do czynienia z przebojem, a z drugiej trudno wskazać na komercyjne media, które byłyby gotowe do wygospodarowania dla niego trzech minut. W "Jockey Full of Bourbon" Wu niemalże rapuje, a towarzyszący jej podkład oddala się w eksperymentalne, choć niezmiennie melodyjne rewiry. "Speed" na zakończenie to jeszcze jeden zwrot, tym razem w kierunku "ładnej" piosenki z gitarowym akompaniamentem, nad czym unosi się duch ironii i zdystansowania spod znaku Amandy Palmer.
W zrozumieniu twórczości Suzi Wu może pomóc główna inspiracja stojąca za EPką "Teenage Witch" - komiksy Simona Hanselmanna, który sam siebie opisuje jako psychicznie chorego dziwaka rysującego obrazki z wiedźmami i kotami, żeby przeżyć. Hanselmann ma prawie czterdzieści lat, jest transwestytą, aczkolwiek nie jest tego do końca pewien. Świat podbił dzięki historiom z cyklu "Megg, Mogg and Owl", które częściowo opublikowano w Polsce pod szyldem "Czary Zjary". Komiks na ogół traktuje o zażywaniu wszelkiego rodzaju narkotyków, robieniu sobie obrzydliwych kawałów, przekraczaniu granic w zakresie przeklinania i radości nihilizmu. Dokładnie to samo można by napisać o muzyce Suzi Wu, co dla niektórych będzie doskonałą rekomendacją, innych z miejsca odrzuci. Ja oczywiście - na co wskazują i dotychczasowe komplementy, i liczba "gwiazdek" - zaliczam się do pierwszej grupy i jestem bezkrytycznie zachwycony debiutem "nastoletniej wiedźmy". Po dwunastu minutach trudno ocenić jej potencjał, ale chcę wierzyć, że drzemie w niej znacznie więcej sił i wkrótce zachwyci długogrającym albumem.
Lucky Numbers Music/2017