Janusz Reichel zapisał się w historii jako ów "niespokojny duch", który w akustycznej, acz dosadnej tekstowo formie nieustannie budował barykady, walcząc z systemem, rasizmem i wszelką nietolerancją. Można potraktować jego dawne nagrania jako wyrazy idealistycznych postaw, jednakże po latach ich przesłanie jest nad wyraz aktualne.
Początki aktywności Janusza Reichela datują się na pierwszą połowę lat 80. Uderzające są skrajnie różnorodne formy muzyczne, za pomocą których się wypowiadał. Formacja Ego 4,5 obracała się w kręgach nowofalowych, później miał za sobą staż w awangardowym No Pasaran, a w 1986 roku objawił się w składzie punkowej Zimy. Gdy nastały lata 90., Janusz Reichel złagodził muzyczną formę wypowiedzi, która paradoksalnie kłóciła się z jego poetyckim, acz dosadnym i bezkompromisowym językiem. W tym czasie Reichel nawiązał współpracę z formacją Atman, która okazała się być z czasem jedną z najważniejszych grup poruszających się po etniczno-psychodelicznych rubieżach. Ich wizja muzyki znakomicie wypełniła dalszą przestrzeń, jaką pozostawiała za sobą akustyczna gitara Reichela. Jego skrajnie buntownicze teksty - w których piętnował zniewalający jednostki system, rasistowskie zachowania, zatracanie się wrażliwych jednostek w świecie niepohamowanej konsumpcji - doczekały się cudownej oprawy muzycznej.
Połączenie konwencji poezji śpiewanej oraz wspomnianej etniczno-psychodelicznej przestrzeni kreślonej przez muzyków z Atmana przyniosło prawdziwie piorunujący efekt. Skrajnie daleki od pretensjonalności i nadęcia - jaka cechuje piosenkę poetycką, która kojarzona była z nabzdyczonymi studenckimi środowiskami - Reichel trafia ze swoimi przemyśleniami wprost do samych trzewi, próbując zaszczepić swoją wizję świata. Idealistyczną, ale przecież i piękną, w której jest też miejsce dla obrony praw zwierząt, wegetarianizmu i miłości do przyrody niszczonej przez industrialną cywilizację.
W dobie odradzania się demonów nacjonalizmu jego muzyka i teksty są ością w gardle dla obecnej sytuacji geopolitycznej. Wsparte wspomnianym poetycko-folkowym dryfem i podszyte iluzoryczną, z lekka psychodeliczną przestrzenią, przynoszą skrajnie inną wizję świata. Jednocześnie niosą oskarżycielski ton i akty niezgody na przykrą codzienność. Mimo że owa kaseta została zarejestrowana w 1993 roku, jej przesłanie nadal pasuje do czasów obecnych. Pasażer postarał się też pod względem edytorskim - dołączona wkładka z tekstami pozwala na ich dogłębną analizę. Poza tym kolekcjonerzy mogą upolować limitowaną edycję tego albumu wydaną na szarym winylu (reszta nakładu ukazała się standardowo, na czarnej płycie). Jak mówił sam Reichel "nie ma kompromisu w obronie Matki Ziemi". No i wszystko jasne.
Pasażer/2017