Obraz artykułu Knocked Loose - "You Won't Go Before You're Supposed To"

Knocked Loose - "You Won't Go Before You're Supposed To"

90%

"You Won't Go Before You're Supposed To" zaskoczył niemal wszystkich. Nowy album Knocked Loose momentalnie zdobył ogromny rozgłos w podziemiu, a częstotliwość udostępnień grafiki z rozjarzonym krzyżem zakrawa wręcz na wiralowe zjawisko. Oczekiwania były z tego powodu bardzo wysokie, a wraz z nimi pojawiły się obawy, czy muzyka będzie w stanie im sprostać.

Ostatecznie kwintet z Kentucky nagrał materiał pełen fenomenalnych zagrywek i błyskotliwych pomysłów, których największą siłą jest zwięzłość - najlepsze momenty zazwyczaj trwają ułamek sekundy. Knocked Loose zdaje sobie sprawę z tego, kiedy wypada najlepiej i bezczelnie sprawia, że słuchacz chce jeszcze więcej. To doskonałe rozwiązaniem w epoce, w której muzycy po rozpoznaniu swoich atutów często mają skłonność do wałkowania ich aż do przesady.

 

Przemyślane kompozycje stanowią trzon "You Won't Go Before You're Supposed To". Nie ma w tej muzyce miejsca ani na nudę, ani na przewidywalność, mimo że większość utworów podążą relatywnie prostym schematem opierającym się na żonglowaniu przyspieszeniami, zwolnieniami oraz typowymi dla gatunku breakdownami. Do każdego z tych elementów co rusz dodawane jest jednak coś nieoczywistego, przełamującego rutynę. Wielkim wyczynem jest w dodatku utrzymanie tej tendencji przez cały album. Przed premierą trudno było uciec od obaw, że poza mocnymi utworami wybranymi na single, reszta będzie miała charakter zapychaczy, ale tak się nie stało - materiał trzyma poziom od początku do końca i nieustannie zaskakuje, wprowadza nowe elementy do i tak wrzącego od wściekłości tygla.  

 

Wyróżnia się również poziom agresji tego wydawnictwa - przepełnia go gniew, a nieliczne momenty obniżenia poziomu złości służą tworzeniu dusznej atmosfery, przy czym kilkusekundowe złagodnienie zawsze okazuje się pozorne. Knocked Loose atakuje furią rodem z kultowych hardcore'owych wydawnictw, a jednocześnie tłamsi słuchacza tak, jak robił to Godflesh na swoich najmocniejszych albumach. "You Won't Go Before You're Supposed To" to istny huragan, który uderza szerokim wachlarzem zagrywek i nie daje chwili ani na odpoczynek, ani na adaptację do dźwiękowej kanonady.

 

Można mieć zastrzeżenia co do wokalu Bryana Garrisa albo brzmienia werbla osadzonego pomiędzy industrialem a "St. Anger" Metalliki, a z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, jak by ten album zabrzmiał bez tych elementów. Zupełnie jakby Knocked Loose osiągnął całkowitą spójność - taką, w której nawet pozorne mankamenty stają się integralną i nieodłączną cechą całości. Wisienką na torcie jest okładka - niepokojąca, zapadająca w pamięci, doskonale odpowiadająca warstwie muzycznej, co wzmacnia argument za tym, że każdy element jest tutaj przemyślany i stanowi element czegoś większego.

 

Ten niespełna półgodzinny album nosi wszelkie znamiona wielkości. Amerykanie podążają swoim torem, za nic mając sobie wygodę odbiorcy. Stworzyli dzieło kompletne na każdej możliwej płaszczyźnie, nieprzewidywalne i epatujące nieposkromioną wściekłością. Na "You Won't Go Before You're Supposed To" nie ma słabszych momentów i zapychaczy, nie ma też sztampowych, wtórnych zagrywek. Jest za to precyzyjne uchwycenie czystego i niesamowicie agresywnego żywiołu twórczego.


Pure Noise Records/2024



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce