Obraz artykułu Ortsul - "Nasze piekło a wasz raj"

Ortsul - "Nasze piekło a wasz raj"

70%

Black od lat pozostaje dominującym trendem na rodzimej scenie metalowej. Zespoły wywodzące się z tej niszy pojawiają się niczym grzyby po deszczu, podejmując próby albo kopiowania prekursorów gatunku, albo znalezienia własnej tożsamości. Mimo ośmiu lat stażu, stołeczny Ortsul dotąd nie zdołał wypłynąć na szerokie wody, ale "Nasze piekło a wasz raj" pokazuje drzemiący w nim potencjał. Niepozbawiony wad, ale zauważalny.

Uwagę zwraca przede wszystkim dekadencki i nihilistyczny nastrój. Nie jest to w tym gatunku absolutnie niczym nowym, zwłaszcza w jego bardziej współczesnej formie, niemniej Ortsul zdaje się to robić bez cienia wymuszenia czy niepotrzebnego napięcia. Dwa numery składające się na to wydawnictwo płyną niespiesznie i bardzo naturalnie, chciałoby się wręcz powiedzieć, że leniwie. Pomimo bardzo wyraźnych inspiracji, warszawiacy ewidentnie staraj się zrobić coś własnego, mają na siebie pomysł, co przy przeładowanej scenie rodzimego black metalu jest kluczowe, by wyróżnić się na tle szeregu innych zespołów.

 

Ortsul nie rozpędza się do zawrotnych temp, zamiast tego na "Nasze piekło a wasz raj" dominują wolne lub średnie partie, wykorzystane tak, by zawrzeć maksymalnie dużo przestrzeni i wisielczego nastroju. Trudno oprzeć się wrażeniu, że nie dopracowywano tych utworów i nie poświęcano wielu godzina na aranżacje, wydają się raczej próbą uchwycenia obecnego nastroju i momentu. Nie ma tutaj ani sztucznie zintensyfikowanej agresji, ani przesadnej pompatyczności, są rozwiązania znacznie bardziej przyziemne, dzięki czemu wydają się autentyczne i szczere, a nie wykalkulowane na wcelowanie w dominujące od lat trendy.

 

Słowa uznania należą się za warstwę graficzną - estetyczną w swojej prozaiczności, pasującą nastrojem do klimatu muzyki. Prostym i skutecznym szczegółem okazało się dodatkowo zapisanie drugiej części tytułu ("A wasz raj") w lustrzanym odbiciu w taki sposób, że zdaje się przypominać nazwę miasta, z którego pochodzi zespół. Schludna i współgrająca z twórczością grupy strona wizualna jest podwójnie istotna, jeżeli wziąć pod uwagę to, że album "Nasza Pani" z 2022 roku okraszono jedną z gorszych grafik ostatnich lat.  

 

Wiele do życzenia pozostawia produkcja EP-ki - za bardzo skupiono się na brzmieniu kolejnej współczesnej polskiej płyty blackmetalowej, mniej na podkreśleniu charakteru Ortsul, przez co nawet chociaż udaje się uchwycić przestrzeń i nihilizm, trudno pozbyć się wrażenia, że dałoby się z tego wycisnąć jeszcze więcej. Zgrzyta szczególnie osadzenie wokalu - o ile wszystkie growle zostały nagrane i zaaranżowane dobrze, o tyle w miksie odstają od warstwy instrumentalnej i za bardzo wysuwają się na przód.

 

Trudno na podstawie składającego się z dwóch utworów wydawnictwa prorokować, jaka przyszłość czeka warszawski zespół, ale tyle wystarczy, by zauważyć niemały potencjał. Naturalność i lekkość, z jakimi płynie muzyka Ortsul są na swój sposób urzekające, z jednej strony mocno związane z ramami gatunkowymi, z drugiej da się w nich znaleźć ekspresję czegoś bardziej osobistego, co w przyszłości być może rozwinie skrzydła. Wytworzenie własnej tożsamości to trudne zadanie, z którego Ortsul wyszedł obronną ręką, pytanie tylko, czy ten tak naturalny charakter muzyki uda się utrzymać.


wydanie własne/2024



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce