Tematycznie dziesięć nowych utworów odnosi się do ciągłej gonitwy na nowym i modnym, do materialistycznego szaleństwa i spieniężania go przez wielkie korporacje, ale pomaga zarazem na chwilę uciec od kapitalistycznego piekiełka do znacznie przyjemniejszego miejsca.
Rozmowa z Soundrive (Krystal Maynard - wokal, syntezator)
Nie zajmowałabym się muzyką, gdyby nie mój tata Richard, który był wielkim kolekcjonerem płyt. Miał ich tysiące z przeróżnych gatunków. Przeglądałam te zbiory od najmłodszych lat i to właśnie dzięki nim odkryłam miłość do punka i autsajderskiego rock'n'rolla, poznawałam je poprzez nagrania The Clash, Buzzcocks, The Velvet Underground, Davida Bowiego, Nico czy X-Ray Spex. Tata miał świetny gust i przez całe życie wciąż odkrywał nowe zespoły. Gust muzyczny, wiedzę i drogę, którą podążam w muzyce zawdzięczam właśnie jemu.
Zanim zajmowałam się muzyką... Nie ma u mnie czegoś takiego jak przed i po zajmowaniu się muzyką. Podobnie jak w przypadku wielu innych muzyków, gra w zespole nie jest dla mnie pełnoetatową pracą. O ile komuś nie zdarzy się ten "wielki moment" - czymkolwiek w świecie indie rocka dzisiaj jest - najprawdopodobniej będzie miał inną pracę zapewniającą stałe dochody. Nawet osoby, które grają w zespołach odbywających wiele międzynarodowych tras koncertowych w ciągu roku mają zazwyczaj inny sposób zarabiania pieniędzy. Chwała tym, którzy są w stanie z grania dowolnej muzyki zarobić tyle, żeby wiązać koniec z końcem.
Gram odkąd byłam nastolatką, więc można chyba uznać, że byłam dzieckiem, zanim zaczęłam zajmować się muzyką. Obecnie zajmuję się także komunikacją w sektorze kultury i sztuki, robię to od dłuższego czasu. Praca w dziedzinie sztuki jest zgodna z moimi wartościami, więc dobrze to do mnie pasuje - granie muzyki i odgrywaniu jakiejś roli w promowaniu innych dziedzin sztuki.
Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to Creedence Clearwater Revival - to był jedyny zespół, co do którego rodzice potrafili zgodzić się ze mną. Wciąż lubię ich muzykę, napisali tak wiele przebojów... "Proud Mary", "Bad Moon Rising", "Midnight Special", "Fortunate Son" - mogłaby jeszcze długo wymieniać.
Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to Molly Nilsson, Sneaks, Baxter Dury i Nahbihah Iqbal - bardzo mi się podobają. Co miesiąc staram się tworzyć playlistę z nowymi artystami, których jeszcze nie znam, żeby poszerzyć zakres zainteresowań. Bardzo łatwo można wpaść w rutynę słuchania w kółko tego samego, ale tak samo jak nie chcę codziennie jeść dokładnie takiej samej kolacji, nie chcę też słuchać wciąż tych samych płyt.
Moi ulubieni artyści niezwiązani z muzyką to Team Lab, międzynarodowy kolektyw łączący sztukę, naukę i technologię, a także Meow Wolf, firma zajmująca się produkcją artystyczną, która tworzy kompletnie pochłaniające doświadczenia przenoszące do fantastycznych, abstrakcyjnych światów. Uwielbiam w tych dwóch grupach wszechstronność ich działalności, pracują na dużą skalę, tworząc przestrzenie umożliwiające ucieczkę ze świata rzeczywistego do czegoś magicznego. To eskapizm w czystej formie; coś, czego wszyscy w dzisiejszych czasach szukamy; doświadczenie, które naprawdę potrafi przykuć uwagę, pozawala zapomnieć o rzeczywistości i przenieść się do tak skonstruowanego środowiska, by przywoływało pełne niespodzianek cuda i czary.
We współczesnej muzyce najbardziej lubię hooki, element ludzki i głębię tekstów.
We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię przeprodukowania, wokalnych akrobacji, płytkich i prostych tekstów.
Najbardziej w koncertach lubię zmienność - wszystko może się wydarzyć!
Nasza muzyka jest porównywana do... Da się usłyszeć rockową tęsknotę za Sleater-Kinney u szczytu formy, dosadne uderzenie disco punka z początku lat 80., syntezatorowy mrok coldwave'u (albo współczesną wersję Belgrado), a także rozrzutny gotycki rock spod znaku Banshees. Trudno jest usłyszeć we własnej muzyce to, co słyszą inni, ale myślę, że ta opinia z Maximum Rocknroll dość dobrze opisuje elementy naszego brzmienia. Sama nigdy nie słyszałam podobieństw do Sleater-Kinney, ale odbieram je jako komplement.
Gdybym mogła sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłby to... To naprawdę trudne pytanie... Wybrałabym pewnie coś Davida Bowiego, bo jego dorobek jet niesamowity, siedemdziesiąt pięć procent to czyste złoto.
W wolnym czasie lubię... Niewiele jest w moim życiu wolnego czasu, ale kiedy się nadarzy, lubię go spędzać na łonie natury z moją druga połówką, obserwować dziką przyrodę i podejmować próby zmniejszenia obrotów, na jakich pracuje mój mózg.
Mój ulubiony cytat... Musiałabym zbyt mocno wytężyć umysł, żeby znaleźć jakiś ulubiony cytat, co pewnie oznacza, że takiego nie ma.
Gdybym w dorosłym życiu wciąż mogła robić coś, co robiłam w dzieciństwie, rzadziej myślałabym o tym, co myślą inne osoby. Jest taki moment w trakcie dzieciństwa, kiedy nie rozumie się tego, co inni nazywają "społeczeństwem", a w związku z tym nie dostosowujemy swojego zachowania tak, by do tego konceptu pasowało. Zabierzcie mnie z powrotem!
W dzisiejszym świecie najgorsze są kapitalizm, opresyjne traktowanie skolonizowanych ludzi i okrucieństwo człowieka.
Polska kojarzy mi się z moją kuzynką. Mieszka w Warszawie z mężem i dwojgiem dzieci. Trzymam kciuki za to, żeby doszło do sierpniowego koncertu Screensaver w Polsce, będą mogła ją wtedy odwiedzić.
fot. Brendan Frost