Obraz artykułu Żurawie - "Nowa stocznia"

Żurawie - "Nowa stocznia"

85%

Informacja o premierze nowego materiału pomorskiej grupy Żurawie nie była newsem, który sprawił, że szybciej zabiło mi serce, co przełożyło się na brak oczekiwań względem "Nowej stoczni". Przy kolejnym materiale trójmiejskiego trio nie popełnię już tego błędu - będę oczekiwał naprawdę wiele.

Najnowszy album Żurawi jest fenomenalny, doskonale zgrywa ze sobą przemyślane kompozycje, dobrą produkcję i naturalną skłonność do lawirowania pomiędzy gatunkami muzycznymi. O sile "Nowej stoczni" stanowią jednak przede wszystkim dwa czynniki - świeżość i chwytliwość.

 

W nieśpiesznie płynących kompozycjach dzieje się naprawdę wiele, a jednocześnie sprawia to wrażenie, jakby trzon muzyki budowały liczne smaczki ukryte we wpadających w ucho piosenkach. W każdym z utworów roi się od momentów, które później mimowolnie nuci się w głowie, a zarazem nie jest to męczące i uciążliwe. Sprawne lawirowanie między post-punkiem, alternatywą i zimną falą tworzy angażującą mieszankę, przy czym Żurawie nie brzmią jak pokraczny zlepek elementów składowych. Subtelnie wybierają z każdego gatunku określone części pozwalające im stworzyć spójną całość. Dzięki temu "Nowa Stocznia" to album z duszą i charakterem, który nie nosi znamion wtórności i zmęczenia materiału coraz częściej spotkanego na alternatywnej scenie.

 

Żurawie: Pozwalamy sobie zaskoczyć samych siebie (wywiad)

 

Na "Nowej stoczni" nie brakuje emocji - trio w jasny sposób porusza w tekstach tematykę różnych patologicznych zachowań i zdaje się roztaczać nad całością uczucie niepewności. Udaje się to także oddać w muzyce, której nastrój przypomina jesienny smutek. Nie jest to jednak album pełen zwolnień i wyciskających łzy ballad. Zamiast tego mamy rockowe kompozycje zmieszane z odpowiednią dawką melancholii.

 

Dodatkowym atutem jest produkcja - Żurawie znalazły idealne dla siebie brzmienie, które pozwala jednocześnie podkreślić najważniejsze części składowe muzyki, jak i zauważyć wszystkie ukryte smaczki. Nasila to też uczucie kompletności materiału - zarówno realizacja, jak i teksty oraz kompozycje tworzą spójną całość. Obcując z "Nową stocznią", ani przez moment nie można odczuć nieprzyjemnego zgrzytu, nie pojawiają się myśli sugerujące, że coś można było wykonać lepiej.

 

Jedynym mankamentem może być to, że "Nowa stocznia" jest trochę zbyt długa, ale nie ma tutaj utworu, który w negatywny sposób odstawałby od reszty. Z perspektywy melancholijnego ładunku, nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że materiał zyskałby na obcięciu kilku minut. Z tyłu głowy nieustannie też kołacze mi się myśl, że okładka mogłaby być lepsza, ale ponownie - nie jest to zarzut, który rzutuje na odbiór całości.

 

Chciałbym, żeby wszystkie młode zespoły alternatywne cechowało podejście podobne do tego wyróżniającego Żurawie. Niczym nieskrępowana, płynąca swoim tempem muzyka, która nie boi się zahaczać o inne rejony, ale wciąż trzymająca się swojego stylu i własnej tożsamości. Ta mieszanka naturalności oraz świeżości porywa, hipnotyzuje i jednocześnie sprawia, że "Nowa stocznia" to jedna z najciekawszych polskich premier w tym roku. Trójmiejskie trio można byłoby stawiać jako wzór i przeciwwagę dla scenicznej wtórności - Żurawie na każdej płaszczyźnie wypadają lepiej niż lwia część zespołów z podobnego poletka. Dopracowanie muzyki, przemyślane kompozycje i odpowiednia realizacja to jedno, ale największym atutem tego materiału jest po prostu naturalność każdego dźwięku. Poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko i mam nadzieję, że ten materiał spotkał się z szerokim odzewem, bo po prostu na to zasługuje.


Koty Records/2023



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce