Obraz artykułu Andreas Lutz - "Abstract Language Model"

Andreas Lutz - "Abstract Language Model"

89%

Niepozorna czarno-biała okładka przedstawia szesnaście okręgopodobnych, rozlanych kształtów, umieszczonych w jednakowych odległościach od siebie. Zarówno tajemnicze kształty, jak i sam album Andreasa Lutza to efekt ciężkiej, tytanicznej pracy i śmiałego konceptu. Aby stworzyć "Abstract Language Model", Lutz wytrenował sztuczne sieci neuronowe, "karmiąc" je wszystkimi zestawami znaków reprezentowanymi w standardzie Unicode.

Efekt? Wygenerowanie sztucznych systemów semiotycznych, potencjalnego języka, którym człowiek może porozumiewać się z maszyną. Genialne w prostocie, diablo trudne do osiągnięcia i pracochłonne w wykorzystaniu. Można się obawiać, że przełożenie tak zawiłego technologicznego konceptu na język muzyki zaowocuje kakofonią niezrozumiałych, nieprzystępnych dźwięków, ale nic bardziej mylnego. "Abstract Language Model" jest albumem porażająco pięknym i subtelnym, a pomysł, który za nim stoi, czyni z niego dzieło ponadczasowe.

 

Znalazło się tutaj siedem utworów, a tytuł każdego z nich koresponduje z nazwami etapów pracy w procesie przetwarzania języka naturalnego. Rozpoczynamy od "Extraction", które niespiesznie rozwija się dronowymi szumami, nienachalnie wirującymi wokół elektrodźwięków przetykanych głębokimi, basowymi uderzeniami. Zestaw szybko ewoluuje w ambientowy krajobraz, a rozciągnięte szeroko średnie tony wysuwają się na pierwszy plan, przypominając muzyczny kalejdoskop mieniący się soczystymi barwami (synestezja albo wciąż mam w pamięci hipnotyzujące wizualizacje, które towarzyszą projektowi muzycznemu i przybliżają wytworzony przez Lutza trans-język).

 

Drugi utwór, "Analysis", zdaje się nieco bardziej surowy i mroczny, ale ten mrok odbieram głównie podskórnie, intuicyjnie, za sprawą zintensyfikowanych dronów i niewyczyszczonych szumów. Dynamiczne falowanie dźwięków, ich przypływy i odpływy po niecałych siedmiu minutach przechodzą w "Rearrange", gdzie świdrujący, wysoki dźwięk wibruje w otoczeniu klasycznie harmonijnych muzycznych pejzaży i gdzie, dokładając stopniowo coraz więcej elementów, Lutz bawi się kliszą "głosu z maszyny" - metalicznych dźwięków, które zwykle przychodzą nam na myśl jako odgłosy wydawane przez komputery czy roboty.

 

W "Process" dzieje się wiele, choć to najkrótszy utwór na albumie - trwa zaledwie półtora minuty. Jak w soczewce kondensują się tu wszystkie pomysły i wizje Lutza, przygotowując słuchaczy na kolejny dziesięciominutowy pejzaż. "Transformation" urzekł mnie chyba najbardziej ze wszystkich pozycji na albumie. Jest tu tajemnica, pobrzmiewają echa rozkładu wzięte niemal żywcem z "Disintegration Loops" Basinskiego, a jednak te powolne, mozolnie budowane warstwy dźwięków kumulują się w sposób jednoznacznie wskazujący na lutzową proweniencję. Wieńczące wydawnictwo "Learning" oraz "Language" to prezentacja siły - élan vital płynie tu nieskrępowanie do samego końca, podlegając muzycznej mitozie, ewoluując w potencjalne artystyczne byty, nad którymi - mam nadzieję - niemiecki artysta wciąż zamierza pracować, być może w innym wydaniu i innej odsłonie.

 

Łatwo ulec pozorom, zwłaszcza podczas pierwszego słuchania tego albumu. Ot, elektroniczne wydawnictwo czerpiące pełnymi garściami z ambientu, muzyki dronowej i oscylujący głównie wokół zapętlonych muzycznych motywów. "Abstract Language Model" najbardziej zaskakuje przestrzennością i pięknem. Przestrzennością, bo albumy elektroniczne często przytłaczają mnogością środków i technik, a tutaj muzyczne motywy rozciągają są niemal do granic możliwości, wybrzmiewają w pełni, mutując się i swobodnie dopasowując do zmieniających się dźwiękowych okoliczności. Piękno "Abstract Language Model" objawia się z kolei dokładnie pomiędzy tym, co znane i tym, co nieoswojone.

 

Nie wiem, czy odważyłabym się sięgnąć po ten album, gdybym wcześniej poznała jego historię. Przytłoczyłoby mnie pozorne przeintelektualizowanie, wystraszyłabym się, że jako lingwistce musi mi się spodobać. Ale... na "Abstract Language Model" nie ma żadnego przymusu. Możemy złożyć dźwięki z towarzyszącymi im animacjami w naszej głowie; możemy słuchać ich w oderwaniu od całej historii; możemy je poprzestawiać wedle uznania i przearanżować w dowolnej kolejności. Lutz daje nam narzędzia i pokazuje możliwości, nie narzucając jedynego słusznego rozwiązania. Z lubością zanurzam się w tej swobodzie i was również do tego zachęcam.


Kasuga Records/2023



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce