W porównaniu z debiutem z 2021 roku, muzyka Flooding nabrała charakteru i dynamiki, amplituda emocjonalna znacznie się zwiększyła. Wokalistka Rose Brown już nie tylko buduje atmosfery i delikatne melodie, ale także wykrzykuje urywane, naładowane energią frazy. Bywa, że to właśnie przesterowany wrzask staje się fundamentem całego utworu. Doskonale słychać to w "Monolith Girl", utworze opartym na naprzemiennie występujących, skrajnych pod względem natężenia, interwałach dźwięków. Po budujących napięcie pauzach następuje seria repetytywnych, hałaśliwych uderzeń - taka pętla powtarza się kilkukrotnie i intensyfikuje z każdym kolejnym razem.
Ta struktura wydaje się matrycą kompozycyjną dla większości utworów na "Silhouette Machine", a przeskoki z nastrojowych pasaży do gwałtownych uderzeń okazują się bronią o dużej sile rażenia. Szczególnym przypadkiem jest indeks czwarty czyli "Slit". Do brzmieniowej eksplozji dochodzi tu dokładnie w połowie, po niej następuje trzeci akt z nową, senną melodią, która powoli rozpływa się w pogłosach. Zespół ma więc w swoim arsenale nie tylko radykalne skoki dynamiki, ale także ciekawe, uciekające od przewidywalności konstrukcje.
Warto naświetlić kontekst, w który zespół wpisuje tę metodę grania. Interludium "The Dying Swan" to miniatura, która zdaje się odsłaniać muzyczny rodowód Flooding. Błądzącej, leniwej partii gitarowej towarzyszy przetworzony monolog o wizyjnym charakterze. Brzmi to jak odniesienie do zespołów z lat 90., które utożsamia się z silnym wpływem na post-rockową estetykę. Podobne fragmenty można znaleźć na "F♯A♯∞" Godspeed You! Black Emperor czy "Spiderland" Slint. Powolne zagrywki otwierające utwory "Muzzle" i "Transept Exit" mogą z kolei kojarzyć się z debiutem Red House Painters. Ponadto Jeff Terich z portalu Treble trafnie zasugerował, że mamy tu do czynienia z muzyką skrojoną pod fanów Unwound. Wyłania się z tego grupa inspiracji obecnie żywych i silnie pracujących na niezależnej scenie, nie może jednak umknąć gest autorskiego przetworzenia, który jest wyraźnie słyszalny na "Silhouette Machine".
Wokal Rose Brown wprowadza świeże podejście w obszar tej stylistyki. Słuchając singlowego "Muzzle", można odnieść wrażenie, że wstąpiły w nią dwa zupełnie odmienne duchy. Śpiewa eterycznym, lekko zapowietrzonym głosem, który kojarzy się chociażby z zespołem Alvvays, z zaraz potem wydobywa z siebie ryk, w którym słychać wpływy The Body. Bardzo ciekawym zabiegiem jest również wprowadzenie alt-rockowej motoryki do ciężkiego "Silver Gilt". To moment, w którym zespół pokazuje się z zaskakująco przebojowej strony. Finał płyty stanowi z kolei jej celne podsumowanie. Wybrzmiewające w nim, niczym motto, zdanie: All I have is negative space nabiera walorów autotematycznych. Flooding proponuje mroczny, zawiesisty, a zarazem rozchwiany negatyw popularnej ostatnimi czasu alternatywy spod znaku rozmarzonego dream popu.
Drugi album amerykańskiego tria można postrzegać jako przecięcie dwóch sił, widmowej sylwetki i ciężkiej maszynerii. Lekki, wrażliwy duch ujawnia się w potężnym muzycznym ciele. Na "Silhouette Machine" sylwetki te rysują się subtelnie, przenikają się. Zespół imponuje rozpiętością środków wyrazu i coraz lepiej opanowuje budowanie dramaturgii utworów. Efektem jest dzieło bardzo ekspresyjne, które z pewnością doskonale sprawdzi się na żywo. Pozostaje liczyć na to, że w niedalekiej przyszłości zespół zawita do Europy.
wydanie własne/2023