Obraz artykułu Cannibal Corpse - "Chaos Horrific"

Cannibal Corpse - "Chaos Horrific"

85%

Trudno nie odnieść wrażenia, że Cannibal Corpse od lat kultywuje sprawdzoną formułę, która choć zapewnia wysoką jakość, nie nosi znamion rozwoju. Nic nie zapowiadało, by najnowszy album miał odmienić tę perspektywę, co i tak zadowoliłoby fanów na całym globie, a jednak na "Chaos Horrific" formuła została odświeżona, środki ciężkości inaczej poustawiane i wyraźnie powiało świeżością.

Przede wszystkim daje się odczuć rękę Erika Rutana, który na stałe zadomowił się na stanowisku gitarzysty. Oprócz mnogości charakterystycznych smaczków, riffy stały się bardziej wulgarne, uderzają intensywnością. Pod kompozycjami, sprawiającymi wrażenie nacechowanych nonszalanckim luzem, kryją się w dodatku doskonale przemyślane i intencjonalne struktury. Każda nuta to wybuch czystej agresji, ale nic nie jest tutaj dziełem przypadku - sposób, w jaki poszczególne partie współgrają ze sobą i w jaki każdy kolejny motyw wychodzi z poprzedniego przy zachowaniu (lub intensyfikacji) utworu, nie pozwala posądzać muzyków z Florydy o spontaniczne pisanie riffów na kolanie. Nie powinno to dziwić w przypadku zespołu, który ma na koncie trzy i pół dekady stażu, ale najnowsze dzieło Kanibali przewyższa poziomem kompozycyjnym kilka ostatnich albumów.

 

"Chaos Horrific" odchodzi też od nieustannej kanonady - tu i ówdzie Amerykanie zwalniają tempo, czasami nawet pojawi się jakiś chwytliwy, poparty groovem riff i właśnie to okazało się największym zaskoczeniem albumu. Mimo że Cannibal Corpse niekiedy zmniejsza obroty, nie oznacza to, że chowa zęby, a dzięki takim zabiegom nowy materiał jest znacznie ciekawszy. Wyjście z wieloletniej rutyny zdaje się zupełnie naturalne, a momenty, w których zaczyna się dziać coś spoza cannibalowego standardu nie brzmią jak wzbudzający zgrzytanie zębów kontrast, tylko naturalny krok w ewolucji. Kuriozalnie byłoby wskazywanie na większą dojrzałość w przypadku weteranów sceny, ale dołączenie Rutana pozwoliło na przełamanie pewnego rodzaju kajdan, które zespół nieświadomie sam na siebie nałożył.

 

Erik Rutan okazuje się kluczową postacią przy tworzeniu nowego materiału, bo oprócz wkładu w kompozycje, ponownie wziął na barki ciężar produkcji albumu. Zarzut, że większość wydawnictw, przy których kręcił gałkami brzmi podobnie nie jest bezpodstawny, ale jest to sposób miksu i masteringu, który do Cannibal Corpse doskonale pasuje. Z jednej strony udało się oddać wulgarną brutalność kompozycji, z drugiej produkcja zachowuje wiele przejrzystości, które pozwalają wyłapać i docenić każdy detal (a jak wiadomo, to właśnie do szczegółów amerykański zespół przywiązuje największą wagę).


"Chaos Horrific" szturmem wchodzi na listę najlepszych metalowych wydawnictw roku nie tylko dlatego, bo jest najlepszym albumem Cannibal Corpse od przynajmniej dekady. Prawdziwy sukces to rozbudzenie na nowo ciekawości muzyką zespołu i zachęta do wyczekiwania na jego przyszłe działania. Nagranie udanego materiału po trzydziestu pięciu latach bez obniżenia formy nie zaskakuje, ale przełamanie rutyny stylistycznej przy tak długim stażu jest naprawdę imponujące.


Metal Blade/2023



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce