Obraz artykułu Carbon Based Lifeforms - "Seeker"

Carbon Based Lifeforms - "Seeker"

75%

W kosmosie panuje martwa cisza. Wiele może się z nim kojarzyć (od "Also sprach Zarathustra" Straussa przez czołówkę programu "Kwant", czyli "Equinoxe 5" Jeana-Michela Jarre'a, po soundtrack do "Interstellar" Zimmera), ale gdybyśmy zdołali przetrwać w próżni, nie dobiegłby nas nawet dźwięk krążenia własnej krwi, który lata temu uświadomił Johnowi Cage'owi, że cisza (na Ziemi) nie jest możliwa do osiągnięcia. Istnieje natomiast muzyka, która od pierwszych dźwięków wydaje się kosmiczna - taką tworzy Carbon Based Lifeforms.

Niedawno minęło dwadzieścia lat od premiery debiutanckiego albumu duetu, "Hydroponic Garden", który od otwierającego, znakomitego "Central Plains" opiera się grawitacji i stałym kursem wznosi w nieznane. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy o takich skojarzeniach decydują łagodne, ambientowe akordy malujące pozaziemskie pejzaże czy odgrywana na niższych dźwiękach melodia przypominająca ścieżki dźwiękowe do filmów science-fiction z końca poprzedniego stulecia, ale nie ma najmniejszych wątpliwości co do tego, że udało się uchwycić w tej muzyce coś nieziemskiego.

 

Zdarzało się Szwedom nieznacznie zbaczać z pierwotnie obranego kierunku (na przykład podczas pracy przy filmie "Refuge", znanym również jako "The Mansion", Andrew Robertsona, gdzie zahaczyli o wykazujący wiele podobieństw nastrojowych post-rock), ale w psybiencie to oni wytyczają kurs, a jak stoi się na czele międzygwiezdnej wyprawy, nie wypada porzucać towarzyszy. Co jednak najważniejsze, mimo powtarzania podobnych pomysłów i operowania tymi samymi tonami, Carbon Based Lifeforms nie dało się wziąć w niewolę własnemu stylowi. Trudno byłoby odeprzeć zarzut o nagrywanie wciąż tego samego albumu, przy czym jeden materiał wynika z drugiego, stanowi kontynuacją podróży, a nie ponowne pokonywanie tego samego odcinka, którego krajobraz doskonale znamy.

 

Pozostawanie w ciągłym ruchu jest zresztą kluczowym motywem wspólnej twórczości Johannesa Hedberga i Daniela Vadestrida - utwór tytułowy to wprowadzenie utrzymane w niespiesznym tempie i w optymistycznej aurze; pierwsza część "Bloom" zabiera nas w bardziej tajemnicze rewiry, gdzie przytłumiony rytm wydaje się walczyć z ciszą i przegrywa z nią w drugiej, całkowicie ambientowej części; kilka kolejnych utworów stopniowo podnosi poziom intensywności, wyraźnie dąży do kulminacji, choć nie na stałym, crescendowym schemacie, tylko poprzez manipulowanie stopniami dynamiki i wreszcie w "Departed" następuje uwolnienie pełnej mocy - beat uderza z siłą, która mogłaby obudzić hibernującą załogę. Nie tylko dałoby się do tego spoglądać w kosmiczną otchłań z głową pełną refleksji, ale nawet zatańczyć.

 

Po kulminacji nie pozostaje jedynie długie, wyciszające outro. Podniosła atmosfera i monumentalne akordy w "Gone" zatrzymują jeszcze na chwilę "głośniejsze" oblicze duetu, który ponownie skłania raczej do wbicia wzroku w odległy punkt w przestrzeni niż do wyjścia na parkiet. Patos utrzymuje się w "Rymden3000", ale w "Sync2n" zostaje zdławiony przez długo wybrzmiewające pojedyncze dźwięki, tym razem ułożone w crescendo i dopiero wtedy docieramy do mety, a raczej do kolejnej stacji - "...and On", gdzie psybient miesza się z najbardziej przystępną z możliwych wersją drum'n'bassu, a cały wszechświat wydaje się nadawać pozytywną wiadomość o przetrwaniu kolejnej wyprawy, co tym bardziej może pokrywać się z intencjami Szwedów, że nagrywali "Seeker" tuż po zakończeniu lockdownów, kiedy życie po pandemii zaczęło wracać do dawnego porządku.

 

W zakresie zastosowanych środków ekspresji Carbon Based Lifeforms daje się rozpoznać już po kilku zestawionych ze sobą dźwiękach, ale zaskoczeniem - w porównaniu z sześcioma wcześniejszymi albumami - jest rozpiętość stylistyczna. Z jednej strony "Departed" eksploruje doskonale znane rewiry półmroku, z drugiej rzadko można dzisiaj natrafić na tak bardzo pogodne instrumentalne utwory jak "...and On", który wydaje się udźwiękowiać hasełko z motywującego plakatu głoszącego, że wystarczy chcieć, by energia całego uniwersum skierowała się na nas i pozwoliła pokonać przeciwności losu. Być może nie każdemu będzie w smak takie oblicze Szwedów, ale niewątpliwie zdołali pozostać sobą, mimo nieznacznej, chwilowej zmiany trajektorii lotu.


Leftfield Records/2023



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce