Obraz artykułu Anohni and the Johnsons - "My Back Was a Bridge for You to Cross"

Anohni and the Johnsons - "My Back Was a Bridge for You to Cross"

85%

Ktoś brzdąka na minimalnie zamplifikowanej gitarze, ktoś inny wystukuje prosty rytm na pojedynczym bębnie albo na tamburynie, siedzą na salce w leniwy, letni wieczór, kiedy nic się nie chce, a muzyka sama przepływa przez palce i wtedy dołącza do nich soulowy wokal, któremu takie określenie pasuje nawet bardziej ze względu na uduchowioną naturę niż przynależność gatunkową - spontaniczna próba urasta do rangi wyjątkowego wydarzenia. Na szczęście ktoś je zarejestrował i wydał jako nowy album Anohni and the Johnsons.

"My Back Was a Bridge for You to Cross" wcale tak nie powstał, ale takie można odnieść wrażenie - zwłaszcza z początku wydaje się zagrany z luzem, jaki da się osiągnąć tylko wtedy, gdy artyści mogą pozwolić sobie na wszystko, bo są przekonani, że i tak nikt nie pozna rezultatów zorganizowanej wyłącznie dla samego wymieniania się pomysłami sesji.

 

Przesadą byłoby uznanie, że otwierające "It Must Change" nosi choćby niewielkie znamiona improwizacji, ale dałoby się uwierzyć, że jest swobodnym odtworzeniem wcześniej powstałych pojedynczych modułów czekających na zespolenie w usystematyzowanej kompozycji. Nie jest to zresztą system zaskakujący, bazuje na soulu - prosty rytm perkusyjny, nieskomplikowane harmonie, chwytliwa melodia wokalna i instrumentalno-wokalny call and response, gdzie głosowi odpowiada stały gitarowy riff.

Taka otoczka wymazuje z pamięci wszelkie inne tła akustyczne, w jakich wybrzmiewał dotąd głos Anohni i nie pozwala wyobrazić sobie, że mógłby związać się z innymi w przyszłości. Luzacki soul pasuje do niej doskonale, ale nie jest jedynym nastrojem - choć jest dominującym - na "My Back Was a Bridge for You to Cross". W bardziej hałaśliwe, tym razem możliwe do przyjęcia za improwizowane rewiry, wchodzimy już w kolejnym, zaledwie półtoraminutowym, wyłącznie gitarowo-wokalnym "Go Ahead". Najwięcej zmiany przynosi jednak druga połowa albumu.

 

W "Rest" zespół wychodzi z cienia, w którym wcześniej ustawił się dobrowolnie - celowo pozostawiał miejsce na wypełnienie ciszy technicznymi talentami Anohni, na przykład wibracjami w "Sliver of Ice" albo drżeniem w "Scapegoat". W tym momencie dramaturgia albumu osiąga jednak punkt kulminacyjny - gitarowe partie Jimmy'ego Hogartha pomiędzy czwartą a piątą zwrotką i siódmą a ósmą po raz pierwszy absorbują w równym stopniu, co wokal; on sam nie jest już opcjonalnie angażujący - biją od niego tak bardzo intensywne emocje, że muszą dosięgnąć każdego; a pozbawiona refrenu konstrukcja utworu potęguje wrażenie snucia bardzo osobistej historii.

Co do tego, że każdy z dziesięciu tekstów albumu jest wglądem w duszę ich autorki nie może być zresztą wątpliwości - Anohni śpiewa tylko wtedy, kiedy na tyle przetworzy sytuacje wzięte z życia osobistego, by otwarcie o nich opowiadać. Istotna inspiracja pochodziła również z zewnątrz - z biografii transpłciowej aktywistki Marshy P. Johnson (nie pierwszy raz - to właśnie od niej wziął się drugi człon nazwy zespołu). Niezależnie jednak od tego, czy punktem wyjściowym są rozpacz, cielesność, rozpad związków, czy nawet niszczenie środowiska naturalnego przez człowieka, zawsze pomiędzy wersami jest wystarczająco dużo miejsca, by wstawić kilka własnych i znaleźć na "My Back Was a Bridge for You to Cross" coś o nas samych.

 

Gdyby "Rest" nie stanowił wyjątku, a regułę na piątym albumie Anohni and the Johnsons, prawdopodobnie byłby to materiał znacznie bardziej przystępny, a dzięki monumentalności, łatwy do przeistoczenia w sceniczny spektakl headlinerski skrojony pod letnie festiwale. Jego siła wybrzmiewa jednak w pełni właśnie za sprawą kontrastów, a od przesłuchiwania pojedynczych utworów na playliście, intensywniejsze doznania przynosi zgłębianie "My Back Was a Bridge for You to Cross" jako czterdziestominutowego doświadczenia. Dzisiaj stawianie takich warunków może się wydawać wygórowane - tym bardziej, że nie ma tutaj przeboju za przebojem, niekiedy jest prostota ubrana w powtarzalną formie - ale jeżeli im sprostać, znacznie trudniejsze od wejścia w ten świat może się okazać opuszczenie go.


Secretly Canadian/2023



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce