Obraz artykułu Zero Again - "A Deep Appreciation of Suffering"

Zero Again - "A Deep Appreciation of Suffering"

75%

Debiutancka EP-ka brytyjskiego Zero Again przemknęła niemal niezauważona. Zdobyła wprawdzie spore uznanie w ściśle punkowym podziemiu, ale nie przegryzła się ani trochę dalej, co wzbudza obawy, że w przypadku pierwszego pełnego albumu zespołu z południowego-zachodu Anglii może być podobnie.

Oby do tego nie doszło, bo Zero Again bez problemu mogłoby zawojować kawał świata i stać się kolejnym pomostem pomiędzy sceną punkową a metalową. Nie mam bynajmniej na myśli nazwisk i doświadczenia muzyków tworzących tę kapelę (na pokładzie są osoby związane chociażby z Warwound czy Grand Collapse), to raczej kwestia tego, że Wyspiarze bardzo sprawnie mieszają ze sobą punkową surowość i wściekłość z nieco metalowym zacięciem kompozytorskim.

 

"A Deep Appreciation of Suffering" do bólu przypomina czasy, kiedy irokezy i ćwiekowane kurtki szokowały na londyńskich ulicach - ta forma ekspresji jest tutaj zdecydowanie dominująca. Całość ma dalekie od współczesności brzmienie, pojawia się sporo d-beatu i wrzeszczanych wokali, ale nie jest to kolejna płyta sprawiająca wrażenie produktu stworzonego na punkowym taśmociągu. Te utwory potrafią zaskakiwać szerszymi inspiracjami i nieoczywistymi aranżami. Zero Again nie ucieka od naleciałości thrash metalu (z naciskiem na Voivod), a w nielicznych miejscach potrafi niemalże zagrać kartą z nowofalowej talii. Wyraźnych inspiracji jest tutaj zresztą znacznie więcej - da się wychwycić silne wpływy pierwszego albumu Neurosis, Killing Joke czy Rudimentary Peni. Ani przez sekundę nie sprawia to jednak wrażenia nieskładnej papki wynikającej ze zblendowania zbyt wielu rzeczy na raz. Zero Again z dużym urokiem tańczy pomiędzy wpływami innych, mniej lub bardziej oczywistych muzycznych prekursorów.

 

Anglicy potrafią do wściekłej muzyki rodem z zatęchłego squatu wpleść smutny klimat. Cały album jest zresztą zaskakująco obszernie wypełniona emocjami, nawet jeżeli na pierwszy rzut ucha nie będzie to oczywiste. Z łatwością da się zauważyć dużą samoświadomość zespołu, który wie, z jakiej sceny się wywodzi, ale nie ma problemu w przekraczaniu pewnego rodzaju granic stylistycznych i skupia się po prostu na własnej ekspresji twórczej.

 

Zero Again celnie uderza także pod względem tekstów przyjmujących formę prostych haseł, co jest rozwiązaniem idealnie pasującym do tego, co prezentują Anglicy od strony muzycznej. Nie pokusiłbym się o stwierdzenie, że warstwa liryczna jest tutaj wybitną (choć faktycznie podejmowane są ważne tematy) czy chociażby wyraźnie wybijającą się poza scenowe standardy, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że ten element w jakikolwiek sposób kuleje.

 

Od strony produkcyjnej na pewno można w dzisiejszych czasach bez problemu ukręcić coś lepszego i ciągle mam z tyłu głowy, że Zero Again trochę podcięło sobie skrzydła, ale może to celowe pokazanie środkowego palca tym, którzy na ślepo podążają z duchem czasu? Wypchnięcie na przód surowego wokalu, puszkowaty werbel czy trochę przytłumione gitary stanowią mimo wszystko kombinację o sporym uroku. Dodatkowo na przód wyraźnie wysunięto partie gitary basowej, co sprawdza się doskonale, zwłaszcza w przypadku bardziej połamanych, voivodowych partii. Zresztą Kanadyjczycy stosowali zbliżony manewr przy produkcji basu i dawał dokładnie taki sam skutek.

 

"A Deep Appreciation of Suffering" to materiał, który może zainteresować znacznie więcej osób niż tylko ortodoksyjnych punków. Brytyjczycy choć mocno trzymają się gatunkowych korzeni, pozostają sobą i potrafią odbić w takim kierunku, który uznają za stosowny. Z łatwością wykraczają poza punk rock, nawet jeżeli szybko wracają do tego, w czym czują się najlepiej, a w rezultacie można odnieść wrażenie, że otrzymaliśmy wydawnictwo, które jest jednocześnie bardzo "stare", jak i pełne świeżości. Zero Again ma w sobie tę nonszalancką szczerość i chęć zabawy własną muzyką, które mogłyby otworzyć drzwi do większej rozpoznawalności, ale zespół dobrze czuje się w swoim podziemiu, więc może rozgłos wcale nie byłby mu na rękę?


Sanctus Propaganda/2023



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce