Na pierwszy rzut ucha to muzyka kompletnie "nie moja", trafiłem na nią przypadkiem, ale szybko okazało się, że jest w niej coś oczarowującego i ciepłego. Pierwszym, co mnie kupiło była warstwa instrumentalna - to piosenki w konwencji alt-popu, ale w bardzo barokowych aranżacjach. W gąszczu instrumentów wyłapywałem motywy, które w dziwny sposób kojarzyły się z tym, co równie dobrze mogliby zaserwować Rei Harakami czy Towa Tei. "Światła" i singlowe "2/10" to pod tym względem prawdziwe perełki, pięknie utkane na fortepian melodie sprawiają, że z każdym odtworzeniem mam ochotę wcisnąć replay i zostać z tymi utworami na dłużej.
Radziszewska śpiewa o sprawach prostych i prostymi słowami, ale w sposób, który zdecydowanie prosty nie jest. "Spadam" odznacza się ogromem ciekawych patentów wokalnych, z każdą kolejną ósemką zaskakuje nową melodią, dodatkową harmonią czy chórkiem. Tekstowo jest równie dobrze, mimo wszechobecnych rymów częstochowskich, które przy pierwszym odsłuchu kojarzą się z twórczością Sanah. Ta częstochowizna jest tutaj jednak wykonywana w wyraźnie mniej infantylny sposób, dzięki czemu poszczególne dwuwersy mimowolnie wryły się w moją głowę i niejednokrotnie łapałem się na nuceniu ich pod nosem.
"Spadam" to również typ materiału, na którym trudno wytypować faworytów. Mamy tutaj sześć utworów - z czego jeden to akustyczne powtórzenie, co daje niewiele ponad dwadzieścia minut muzyki - ale każdy z nich błyszczy i żaden nie domaga się skipu. Gdyby jednak zaszła konieczność wskazania najsłabszego ogniwa, byłby to utwór "Gdy minie czas", który - w opozycji do całej reszty - jest wolniejszy i balladowy, a w konsekwencji zapada się pod ciężarem pozostałych, ciekawszych numerów.
Natrafiłem na Agatę Radziszewską niespodziewanie i równie niespodziewanie od wielu tygodni okupuje czołowe miejsca wśród najczęściej słuchanych przeze mnie artystów i artystek. Mimo że to piosenki w gruncie rzeczy emocjonalne czy może nawet smutne, jest w nich sporo pozytywności i czaru.
Fonobo/2023