Każdego roku w tym samym okresie nowojorski artysta publikował post w mediach społecznościowych zachęcający do przesyłania imienia swojej walentynki i opisania powodów, dla których jest tą najważniejsza osobą w życiu, a następnie pisał na tej podstawie autorskie kompozycje. Z ponad trzystu zgłoszeń Francis wybrał kilka ulubionych, nadał im nieco bardziej osobistego sznytu i tak powstał nowy, dwunastoutworowy materiał.
Pierwszą EP-kę JW Francis opublikował już w 2018 roku, a przez minione pięć lat zdołał zgromadzić oddane grono wielbicieli i wielbicielek łagodnego brzmienia, które sam opisuje jako lofi jangle dream slacker bedroom pop. W rodzimym Nowym Jorku jest charakterystyczną postacią, na jaką nieraz można natrafić grającą na ulicach, ale w 2023 roku postanowił wyjść ze strefy komfortu i wyruszyć w trasę, żyć jako koczownik i grać wszędzie, gdzie tylko się da.
Rozmowa z Soundrive
Nie zajmowałbym się muzyką, gdyby tata nie nagrywał mi składanek na płytach CD, kiedy byłem dzieciakiem.
Zanim zajmowałem się muzyką, byłem pieszym przewodnikiem po Nowym Jorku.
Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to Pavement.
Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to Dina Ögon.
Moi ulubieni artyści niezwiązani z muzyką to Werner Herzog and Diane Arbus.
We współczesnej muzyce najbardziej lubię bezgatunkowość.
We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię bezgatunkowości.
Najbardziej w koncertach lubię to uczucie, kiedy wiem, że naprawdę żyję.
Moja muzyka jest porównywana do brei.
Gdybym mógł sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłoby to "Águas de Março" [Antonio Carlosa Jobima].
W wolnym czasie lubię prowadzić dziennik.
Mój ulubiony cytat to: Wyluzuj, pożyjesz wtedy dłużej [z filmu "Pamięć Absolutna" z 1990 roku].
Gdybym w dorosłym życiu wciąż mógł robić coś, co robiłem w dzieciństwie, pozwoliłbym sobie naprawdę się nudzić.
W dzisiejszym świecie najgorszy jest brak empatii.
Polska kojarzy mi się z pierogami [śmiech].