O ile dziś zarówno post-punk, jak i rock gotycki mają się dobrze, o tyle drugi z tych nurtów jest znacznie rzadziej eksplorowany. Istnieje przynajmniej kilka powodów stojących za takim stanem rzeczy, ale najważniejszy z nich to plastyczność. Post-punk można modulować na dowolne sposoby - wtłoczyć go w ramy metalu, muzyki elektronicznej czy nawet rapu (choćby "Polska Floryda" Szczyla); ale rock gotycki rządzi się zupełnie innymi prawami, a ze względu na towarzyszącą mu charakterystyczną modę jest znacznie bardziej hermetyczny.
Można by to uznać za wadę, ale Nihil Nihil Nihil jest tak bardzo przekonujące w epatowaniu teatralnym dramatyzmem, że trudno nie zwrócić na niemiecki zespół uwagi. To materiał, który albo się kocha, albo nienawidzi, a jeżeli serce bije wam mocniej przy maksymalnie podkreślonej za pomocą dźwięków emocjonalności, bliżej wam będzie do miłości. Nawet wzorce duetu udowadniają, że ten bal przebierańców jest robiony w stu procentach na poważnie, bez puszczania oczka tu czy tam. Z jednej strony od "Things Fall Apart as They Shall" bije nieokiełznana energia i igranie ze śmiercią, której nie powstydziłby się wczesny Bauhaus, z drugiej niemal hardrockowy żar The Cult, a z trzeciej hitowy potencjał na miarę Siouxsie and the Banshees. Wszystkie te inspiracje panowie przekuli w coś autorskiego i wyszło im to lepiej niż dobrze.
Trwając w pogoni za kostuchą, Nihil Nihil Nihil robi wszystko, co tylko może, by stać się zespołem totalnym w swojej estetyce. Nie sposób odnieść wrażenia, że grupa wchodzi w za duże buty, że pożerają ją wygórowane ambicje. Połączenie artystycznej bezczelności ze smykałką do nagrywania przebojów przynosi świetne efekty. W ten sposób zespół próbuje niejako przeskoczyć własnych idoli, ale nie zapomina przy tym o pisaniu dobrych piosenek. Jeśli ma być o śmierci, to wręcz do przesady. Jeśli ma być mrocznie, to tak, jakby nad światem wisiały chmury apokalipsy.
Łatwo w tej konwencji o nieświadomą pretensjonalność i przesadę, ale jakimś cudem DS wraz z drugim DS stronią od niej i podchodzą do swojej działalności niezwykle gustownie. W "Dance the End" kroczą prawie jak sludgemetalowcy, mieszając przy tym patos gotyku z noise rockiem, a w otwierającym "Further Inwards" wyskakują z riffami o poziomie hałasu godnym "In the Flat Field". Świetne wrażenie robi również wrzucony na koniec cover "Don't Fall" z repertuaru The Chameleons, który odznacza się jeszcze większą dawką deathrockowego ciężaru niż oryginał, przy czym brzmi jak autorski kawałek, a nie zmaganie się z cudzą legendą.
Nihil Nihil Nihil to pewien siebie duet, dla którego gotycki rock jest w pełni naturalną formą ekspresji. Osiągnięcie równie charakternego brzmienia zajmuje niektórym kapelom całe lata, im wystarczyła zaledwie EP-ka. Świetny prognostyk na przyszłość.
Caligari Records/2022