Obraz artykułu Mark Eitzel - "Hey Mr Ferryman"

Mark Eitzel - "Hey Mr Ferryman"

85%

Atysty w tak zaawansowanym wieku chyba jeszcze w tym miejscu nie recenzowaliśmy. Wydanie "Hey Mr Ferryman" prawie zbiegło się z pięćdziesiątymi ósmymi urodzinami Marka Eitzela.

Eitzel to twórca kultowy, jeden z ojców założycieli slowcore'a. Nigdy nie zdobył masowej popularności, choć sława była blisko (w połowie lat 90.), zawsze za to był ceniony przez innych muzyków i przez recenzentów. Kultowa pozycja w środowisku pozwoliła mu na powrót w wielkim stylu - choć sześć lat wcześniej ledwo odratowano go po zawale serca i choć miał problemy z nagraniem materiału na "Hey Mr Ferryman" (kompozycje z tej płyty zostały nagrane z dwoma towarzyszącymi zespołami - jednym w USA, drugim w Anglii i z braku funduszy miały być wydane w wersji akustycznej), na szczęście nagraniami zainteresował się Bernard Butler, jeden z licznych fanów Eitzela wśród słynnych muzyków. Były gitarzysta Suede i producent między innymi The Libertines, The Cribs, Duffy i Palomy Fath zachwycił się tymi piosenkami, dograł własne partie gitarowe, chórki, smyczki i wypieścił całość studyjnie. Tak starannie wyszlifowanych nagrań Eitzel nie miał chyba nawet ćwierć wieku temu w szczytowych latach rozgłosu z American Music Club.

 

Dzięki udziałowi Butlera muzyka Marka zyskała bardzo wiele, a nie zagubiła się najważniejsza emocja obecna w tekstach Eitzela, mianowicie rozpacz. Była obecna w jego twórczości od początku, ale z biegiem kolejnych alkoholowych lat stawała się coraz bardziej widoczna i konkretna. Eitzel znalazł się w pewnym momencie nie tylko na marginesie sceny muzycznej, ale także na marginesie życia, a dawanie świadectwa kolejnym etapom osobistego staczania się zmieniło się w główną artystyczną misję. Zawsze był człowiekiem świadomym, że życie musi skończyć się śmiercią, ale w ostatnich kilkunastu latach ten ostateczny moment zaczął zbliżać się do niego coraz bardziej. O tym są najlepsze piosenki na tym w całości znakomitym krążku, między innymi "The Last Ten Years", "In My Role as Professional Singer and Ham", tytułowy "Hey Mr Ferryman", czy "An Answer". Osobista degradacja, bycie na krawędzi życia szczególnie dobrze sprzedaje się w wysmakowanych aranżacjach, zwłaszcza w "An Answer" efekt jest piorunujący. Ale Eitzel i Butler nie są gorsi w historiach mniej osobistych - wstrząsającą kompozycją jest “An Angel’s Wings Brushed the Penny Slots”, opowiadający o owdowiałym drobnym hazardziście, świetna jest "La Llorna", o kobiecie niszczącej samą siebie przez własną skłonność do poświęceń.

 

Tym, co ratuje słuchacza przed myślami samobójczymi jest w tych piosenkach wyrafinowana forma i niesamowite poczucie humoru. W jednym w ostatnich dwuwierszy tekstu "In My Role as Professional Singer and Ham" Eitzel śpiewa: "The soundtrack for everything I see/ Is played by those hacks from the Titanic". I jak go nie podziwiać?


Merge Records/2017


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce