Obraz artykułu Antonina Car - "Immersed Sensibilities"

Antonina Car - "Immersed Sensibilities"

75%

Im mniej dźwięków, tym uwaga publiczności bardziej jest skupiona na każdym z nich, a relacja z artystą/artystką staje się intymniejsza. Antonina Car na debiutanckim albumie wykorzystała tę zależność, by ograniczyć bodźce z otoczenia, zabrać nas w podróż z perspektywy współczesnego człowieka równie odległą, co wyprawa na obcą planetę - do świata niezmąconej hałasem i ludzką aktywnością natury.

Gdyńska artystka podjęła się zadania niełatwego, bo w ostatniej dekadzie solowych projektów o wyrazistym ładunku emocjonalnym, bazujących na brzmieniu akustycznego instrumentu sparowanego z subtelną elektroniką i głosem lub nagraniami terenowymi, przybyło tak wiele, że coraz częściej zamiast autentycznością, jaką potrafili poruszać Nils Frahm, Poppy Ackroyd albo Lambert, trącają wyuczoną formułką. Muzyka post-klasyczna stała się z tego powodu wręcz nowym smooth jazzem - bezpiecznym tworem dającym poczucie obcowania z "kulturą wysoką".

 

Car nie wpadła w pułapkę banału, zajęła pozycję zlokalizowaną w bezpiecznej odległości od niej i raz po raz szturcha sidła kijem, by sprawdzić, czy zadziałają. Zazwyczaj objawia się to ładnymi, krótkimi melodiami, jak na przykład w "Glistening Dewdrops", które znalazłoby zastosowanie zarówno w melancholijnej scenie filmowej, wyzwalaniu odpowiedniej aury do wchodzenia w stan relaksacyjnego upojenia, jak i w tle dla wystawy prac wizualnych w galerii sztuki współczesnej. Określenie ładne mogłoby okazać się pocałunkiem śmierci - symbolizuje ten rodzaj uniwersalności, który graniczy z obojętnością - ale Car tylko częściowo tworzy "ładną muzykę". Nie boi się jej sabotować po to, by uzyskać mniej regularne formy podszyte szumami, trzaśnięciami i innymi ambientowymi akcentami stawianymi w tle przez komputer.

 

"Sea Anemone" można uznać za utwór najbliższy wykorzystania głęboko ukrytego potencjału komercyjnego umożliwiającego trafienie do szerszego grona odbiorców/odbiorczyń. Z jednej strony uderzający od niego islandzki chłód, partie instrumentalne zaaranżowane na wzór cyklu oddechowego i dominacja łagodnego, w swojej specyfice wydawać by się mogło wycofanego głosu, oscylującego pomiędzy mową a śpiewem wzbudzają skojarzenia z "Fossorą", tegorocznym albumem Björk; z drugiej oszczędne korzystanie ze strun zarówno instrumentu, jak i głosowych, aranżowanie nie tyle dźwięków, co ciszy przypomina pełne zadumy spotkania z naturą, jakie w okresie częstszego korzystania z wokalu (na przykład na albumie "Saman") inicjowała Hildur Guðnadóttir. Gdyńska artystka nie trzyma się jednak kurczowo jednego trybu - w "Effluence" obrała kurs na elektroakustyczny ambient; w "Great Collapse" recytuje tekst o hipotetycznym upadku nieba z powracającym, niemal ilustrującym to wydarzenie wiolonczelowym glissando na odległym planie i niepokojącym "rykoszetem" na skrzypcach w finale; a w "Limen" pochodząca z Malezji Zurfahani Batrisya (grająca na flecie poprzecznym i klarnecie) wzbogaciła recytację o elementy orientalne.

 

Przystępność "Immersed Sensibilities" przykuje uwagę tej części publiczności, która odnajduje spokój i komfort we współczesnym wydaniu tonalnej muzyki poważnej wykonywanej solo, ale zarazem nie odrzuci tych osób, którym zbrzydły lukrowane melodie wolne od podejmowania choćby minimalnego ryzyka. Antonina Car nie tylko potrafi zainteresować kameralnym światem dźwięków i ciszy, ale także zatrzymać w nim na dłużej, podsuwać niuanse i smaczki, które z każdym kolejnym odsłuchaniem wydają się coraz bardziej wzbogacać jej bardzo udany debiut.


Time Released Sound/2022



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce