Dokładnie w tę konwencję wpisuje się trzeci album brytyjskiego Human Cull - dwadzieścia utworów w tyle samo minut, bezczelnie brudne brzmienie, z którego wybija się wysunięty na front, puszkowaty werbel i odhaczanie wszystkich możliwych okienek definiujących przynależność do gatunku - niskie, gardłowe wokale, oparcie partii perkusyjnych na blastach, teksty podejmujące społeczny komentarz czy wydanie winylowego materiału poprzez kooperację ogromnej liczby mniejszych wydawców. Na papierze wszystko wskazuje na to, że trio z Exeter to najbardziej oklepany i wtórny grindcore, jaki tylko można sobie wyobrazić, ale wcale tak nie jest.
Human Cull niekiedy odbija w death metal, czasami pojawi się jakieś bardziej blackowe pociągniecie strun, tu i ówdzie pojawia się smoliste zwolnienie. Inspiracji jest wiele, ale przenikanie się gatunków nie jest niczym nowym w dzisiejszych czasach. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że jest znacznie częstsze od kurczowo trzymających się jednego stylu zespołów. Imponujące na tym materiale jest natomiast skondensowanie wszystkich tych elementów i umieszczenie tak dużej ilości smaczków oraz naleciałości z innych rejonów sceny metalowej przy jednoczesnym zachowaniu maksymalnie szkatułkoweł formy kompozycji. Żaden z utworów na "To Weep for Unconquered Worlds" nie przekracza dwóch minut (większość nie dobija nawet do jednej), a jednocześnie dzieje się w nich mnóstwo. Mimo pozorów kompletnego chaosu, są przemyślane i nie ma w nich miejsca na przypadkowość.
Tym samym "To Weep for Unconquered Worlds" zyskuje tylko i wyłącznie wtedy, gdy poświęca się mu pełną uwagę. Human Cull zdecydowanie nie jest zespołem do puszczenia w tle czy z samochodowego odtwarzacza podczas pędzenia na autostradzie, ale tak intensywny i wymagający album może czasami zmęczyć i zdecydowanie nie jest to materiał dla każdego. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że te dwadzieścia dwie minuty są trochę zbyt długim czasem. Nie jest to kwestią poczucie jednostajności - mimo maksymalnej intensyfikacji, takie wrażenie nie pojawia się ani na chwilę - a raczej pewnego rodzaju zmęczenia wywołanego koniecznością podtrzymania uwagi.
Za perełkę album można uznać także z technicznego punktu widzenia - całość została nagrana pieczołowicie, a muzycy ewidentnie nie boją się grana bardziej wymagających partii (przykładem są choćby gitary w "Sworn to Chaos"). Od strony kompozycyjnej jest tutaj sporo momentów, w których trio zbliża się do tego, co robił Dying Fetus. W pewien sposób imponuje jest także dobre wyważenie produkcji, materiał jest wręcz bezczelny w poziomie brudu, ale nie na tyle, żeby jakiekolwiek zagrywki tonęły w morzu lejącej się z przesterów gitarowych siarki. Przy tym wszystkim kontrastują ze sobą krystalicznie czyste solówki gitarowe, nieco gryzące się z resztą produkcji, jakbym były wklejone z innego materiału.
Najnowszy album Human Cull zdecydowanie nie jest materiałem dla każdego, nawet nie dla wszystkich fanów grindcore'u, bo zmaksymalizowana intensywność wraz z wysokimi ambicjami kompozycyjnymi potrafi zmęczyć. Te osoby, które przebiją się jednak przez "To Weep for Unconquered Worlds" będą nim zachwycone. To nie będzie materiał, który zdobędzie status legendy i wywróci świat do góry nogami, ale w wąskich kręgach na pewno narobi sporo zamieszania.
7 Degrees Records/783 Punx/2022