Obraz artykułu Lesser Care - "Underneath, Beside Me"

Lesser Care - "Underneath, Beside Me"

80%

Ociekające krwią ręce i łańcuchy na okładce "Underneath, Beside Me" to prawdopodobnie najbardziej bezpośredni trop dotyczący zawartości płyty. Debiutujący Lesser Care już na wstępie komunikuje, że nie zamierza nikomu się przymilać, wpuszcza słuchaczy w świat własnych lęków, bolączek oraz niepowodzeń i trudno z takiego zaproszenia nie skorzystać.

Weltschmerz odmieniany przez wszystkie przypadki to żadna nowość w post-punku, nurcie w dużej mierze zbudowanym na cierpieniu, ale Lesser Care potrafi wyjść z pudełka i bawić się różnymi zestawami inspiracji. Teksty zespołu są wybitnie gatunkowe, dobrze wpisują się w narrację płyty, więc opuszczanie konwencji zachodzi przede wszystkim na poziomie muzycznym. Teksański kwartet nie jest do bólu wierny obecnie najczęściej eksplorowanej formie post-punka i zimnej fali z mocno zaakcentowanymi wpływami Joy Division czy New Order oraz cykającym w tle automatem perkusyjnym. Panowie spoglądają na gatunek ze znacznie szerszej perspektywy, a w konsekwencji ożywiają go.

 

"Underneath, Beside Me" to album maksymalnie oddalony od robotycznego feelingu i ogrywania kilku standardów z maksymalnie jedną piosenką inną niż pozostałe. Wyróżnia go zarówno ciepłe brzmienie, jak i konstrukcja numerów. Wyraźnie słychać eksplorowanie alt-rocka (głównie za sprawą chwytliwości, bo mimo stale pompowanego smutku, to bardzo przebojowe piosenki), a do tego większą część materiału prowadzi rozmyta melodyka shoegaze'u dodająca całości jeszcze bardziej eterycznej aury (zwłaszcza "Meadow", czyli najlepszy numer Ride, którego nie stworzyło Ride). Nie brak też okazjonalnego zadęcia i koturnowego teatralizmu w wydaniu rocka gotyckiego, bo Lesser Care udowadnia, że nie zależy mu na graniu od linijki czy sztucznie wyznaczonej jednolitości.

 

Tematem przewodnim "Underneath, Beside Me" są negatywne emocje, a jak wiadomo, paleta uczuć w kryzysowych momentach ma bardzo szeroki zakres. Możemy być niesieni furią, smutkiem czy niepewnością i to tutaj jest. Muzycy Lesser Care rozumieją, że człowiek mieni się wieloma barwami, dlatego ukazanie jego słabych stron musi być złożone - czerń i biel to stanowczo za mało. W najbardziej hałaśliwym na krążku "Placement", Andres Chavez śpiewa o tym, że tęskni za poczuciem ulgi, a wzmacniany na długości całego kawałka gniew nie pozostawia przestrzeni do pytań - jeśli opowiadasz o takich przeżyciach łamiącym się od krzyku głosem, coś musi być na rzeczy. To być może najbardziej bezpośredni moment całego albumu, charakter reszty numerów odznacza się mniejszym poziomem żółci, a raczej starannie pielęgnowanym introwertyzmem. "Crawling Back to the Sun" z pastelową chmurą eterycznych klawiszy brzmi jak Drab Majesty po przedawkowaniu kofeiny, a "Daylight" wychodzi z post-punkowego korzenia i zahacza po drodze o muśnięty gotykiem doom metal z podręcznika Type O Negative. Dla tej kapeli nie ma rzeczy niemożliwych.

 

Lesser Care dobitnie pokazuje, że receptą na odświeżanie post-punka może być łączenie go z pokrewnymi nurtami. Może brzmi to aż zbyt prosto, ale przy tak dobrze opanowanym songwritingu i talencie do tworzenia ponurych melodii, ręce same składają się do oklasków. Liczbą pomysłów z "Underneath, Beside Me" można by obdarzyć jeszcze kilka kapel.


À La Carte Records/2022



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce