Po znakomitym, przełomowym dla kariery YouTubera nawróconego na rapera "DXXM" z 2018 roku, młodsze o niespełna dwanaście miesięcy "Infinity" okazało się dużym rozczarowaniem, ale dwa lata później "DXXM II" dokonało pełnej rehabilitacji, a później była jeszcze między innymi świetna EP-ka z Ghostemanem. Nowy materiał jest kolejnym sygnowanym przez dwóch współautorów i ponownie doszło do pełnej symbiozy przynoszącej jakościowe korzyści dla obydwu stron. Dzięki Kordhellowi Scar brzmi bardziej przebojowo niż kiedykolwiek dotąd, a w drugą stronę w kawałkach producenta z Birmingham zagościła znacznie więcej emocji.
Kordhell, czyli Mick Kenney, wydaje się idealnym partnerem dla kogoś, kto spopularyzował określenie trap metal (nawet jeżeli nie miał takich zamiarów). Z jeden strony jest producentem wyspecjalizowanym w phonku, czyli trapowym brzmieniu zainspirowanym rapową sceną Memphis z lat 90.; z drugiej gra na gitarze w osobliwym Anaal Nathrakh, które od ponad dwudziestu lat w przedziwne sposoby łączy wpływy black metalu, grindcore'u i industrialu. Dwóch zdecydowanych przeciwników opowiadania się po stronie konkretnego gatunku, a w dodatku obydwaj ze słabością i do wpadających w ucho melodii, i do osadzania swojej muzyki w ponurej atmosferze - to połączenie wydaje się tak bardzo naturalne, że aż dziw bierze, jak późno do niego doszło.
Otwierające album "Miss Me?" to idealne wprowadzenie do świata najbardziej tanecznego z dotychczasowych oblicz Scarlxrda. Nawet te osoby, które co do zasady nie wykonują ruchów skoordynowanych z muzyką, będą miały trudność z powstrzymaniem przytupywania czy kiwania głową. Gdyby sporządzić ranking najbardziej chwytliwych kawałków rapera, ten z łatwością trafiłby na pierwsze miejsce, ale Kordhell zmieścił w nim nie tylko swoje firmowe, phonkowe zagrania, zahaczył również o futurepop czy EBM spod znaku na przykład Faderheada, czyli producenta, który lubuje się w spowijaniu parkietu mrokiem.
"Miss Me?" narzuca ton całego "Psychx", które chociaż trwa zaledwie dwadzieścia trzy minuty, jest do tego stopnia energiczne, że przed dotarciem do ostatniej minuty można dostać zadyszki. Agresywne "I'm the Devil" i łagodne "Like Yxu Wxuld Knxw (Autumn Trees)" to natychmiastowe, skrajnie odmienne klasyki i najciekawsze przykłady "phonk metalu", ale po drodze nie brakuje niespodzianek - "Killing the Surface" ociera się o synthwave, w tle pobrzmiewa żeński, samplowany wokal, a w refrenie Scarlxrd zamienia rap na śpiew, ale wciąż krzyczy i zdziera gardło jakby podczas sesji karaoke próbował wykonać własną wersję któregoś z przebojów Tears For Fears; "This is My Life" stoi na breakbeatowym fundamencie; a "Find Yxurself" zaskakuje nie tylko śpiewającym-krzyczącym wokalem, ale nawet bardziej radosnym podkładem, który brzmi tak, jak mógłby brzmieć eurodance, gdyby nie dokonał żywota i doczekał się kilku kolejnych stadiów ewolucji.
Radość nie jest atrybutem, który kojarzyłby się z muzyką Scarlxrda, ale na "Psychx" Brytyjczyk kilkukrotnie daje się jej ponieść i zawsze ostrzega o tym już w tytule. W "I Feel Alive" oddaje się błogiej afirmacji życia, rapując: All my life, I've wanted this / Now I've got it, I feel sick na pompującym energię podkładzie; w "This is My Life" dorzuca w podobnym tonie: My life is changing, I'm so blinded by these lights; a w "Find Yxurself" doprecyzowuje, że gwałtowny przypływ optymizmu wiąże się z ponownym poczuciem, że objął kontrolę nad własnym życiem: I'll feel like myself again.
Nikomu nie można odmówić prawa do pisania tekstów o zadowoleniu z własnych poczynań, ale kiedy ktoś ma na koncie kilka materiałów utrzymanych w cięższym nastroju, naświetlających najpaskudniejsze strony człowieczeństwa, może się to odbić niezadowoleniem części publiczności, o czym przekonał się niedawno Bladee, dokonując bardzo podobnej przemiany na albumie "Spiderr". Jeżeli szukacie u Scarlxrda wyłącznie gniewu i rozpaczy, jego współpraca z Kordhellem może się okazać rozczarowująca; ale jeżeli jesteście gotowi na przepuszczenie tej samej intensywności przez odmienną paletę emocji i bitów, w formie ciągu dziesięciu zniewalających przebojów, "Psychx" może się okazać takim samym powiewem świeżości, jakim cztery lata temu było "DXXM".
wydanie własne/2022