Obraz artykułu Wolfbrigade - "Anti-Tank Dogs"

Wolfbrigade - "Anti-Tank Dogs"

75%

Istnieją takie kapele, które nie zawodzą, a szwedzki Wolfbrigade zalicza się do tego grona. Mimo kilku dekad na scenie, noga nigdy się im nie powinęła. To także ten typ zespołu, dla którego premiera nowego albumu jest poniekąd formalnością - jeszcze przed zapoznaniem się z "Anti-Tank Dogs" wiadomo, jaki materiał dostaniemy i wiadomo, że będzie to materiał bardzo dobry.

Wolfbrigade nigdy nie wstydziło się pokazywania wyraźnych metalowych inspiracji w swoim podejściu do punk rocka i ten element pozostał stały. W dalszym też ciągu - mimo pędzącej nieustannie na złamanie karku motoryki i surowego brzmienia - Szwedzi potrafią złapać chwytliwość i przebojowość, co rusz przykuwając uwagę kolejnym, nieoczywistym gitarowym aranżem czy dobrze napisanym refrenem (najbardziej zapada w pamięci utwór tytułowy, którego refren jest prosty jak konstrukcja cepa, ale momentalnie wpada w ucho). Najbardziej wyłamuje się z kolei wieńczący całość "Necronomicon" - utwór znacznie wolniejszy, bardziej "bujający", ale nie na tyle inny od reszty materiału, by stanowić szokujący kontrast.

 

Muzyka Wolfbrigade w dalszym ciągu jest podszyta odpowiednią ilością luzu i swobody. Wszystkie elementy zgrywają się ze sobą naturalnie - nic nie jest wymuszone albo wciśnięte na siłę. "Anti-Tank Dogs" brzmi bardzo szczerze, a w tego rodzaju muzyce nie ma ważniejszego elementu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Wolfbrigade po prostu nie chce zmieniać swojego stylu czy eksplorować nowych możliwości - to zespół, który znalazł na siebie sposób i w swojej niszy czuje się bardzo dobrze, a jednocześnie ani na chwilę nie pojawia się wrażenie, że Szwedzi zjadają własny ogon i padli ofiarami pułapki zbyt pieczołowitego trzymania się własnej stylistyki.

 

Produkcja EP-ki jest znacznie surowsza od wydawanych w ostatnich latach materiałów Wolfbrigade. Wyjątkowo chropowate gitary dodają odpowiedniego brudu, tu i ówdzie pokuszono się także o nieznaczne eksperymenty z nałożeniem efektów na wokal. Ze względu na wydanie tych trzech utworów na siedmiocalowym winylu, efekt szorstkości brzmienia jest dodatkowo spotęgowany, na czym każdy z nich zyskuje, potęgując tym samym wrażenie wsłuchiwania się w sesję sprzed kilkunastu lat, a nie nagrania, które ujrzały światło dzienne w trzeciej dekadzie XXI wieku. Przy tak dynamicznej muzyce, która nieustannie przeskakuje pomiędzy prostymi riffami i melodyjnymi aranżami, jest to kluczowe, pozwala nieustannie podtrzymać poziom agresji. No i mówiąc ogólniej - tego typu produkcja najzwyczajniej w świecie pasuje do muzyki, jaką grają Szwedzi.

 

Dziesięć minut nowego materiału można podsumować krótko - zespół, który nigdy nie zawodzi, nie zrobił tego i tym razem. "Anti-Tank Dogs" nie wyznacza nowej jakości w muzyce i nie jest zwiastunem zmian, które mają przewartościować karierę zespołu, ale nie można tego traktować w kategorii wady. Nie są to także trzy utwory napisane na kolanie tylko po to, żeby rzucić coś wygłodniałym fanom. To przemyślane, wpadające w ucho kompozycje i kontynuacja drogi, jaką Wolfbrigade obrało na początku kariery. Doskonały dowód na to, że mimo mijających lat, Szwedzi wciąż epatują młodzieńczą energią i są jedną z najlepszych grup, jakie można znaleźć w punk rocku. Udowadniają słuchaczom (i pewnie sobie samym), że materiał wcale nie musi być odkrywczy i przełomowy, żeby był po prostu dobry.


Armageddon Label/2022



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce