Wolfbrigade nigdy nie wstydziło się pokazywania wyraźnych metalowych inspiracji w swoim podejściu do punk rocka i ten element pozostał stały. W dalszym też ciągu - mimo pędzącej nieustannie na złamanie karku motoryki i surowego brzmienia - Szwedzi potrafią złapać chwytliwość i przebojowość, co rusz przykuwając uwagę kolejnym, nieoczywistym gitarowym aranżem czy dobrze napisanym refrenem (najbardziej zapada w pamięci utwór tytułowy, którego refren jest prosty jak konstrukcja cepa, ale momentalnie wpada w ucho). Najbardziej wyłamuje się z kolei wieńczący całość "Necronomicon" - utwór znacznie wolniejszy, bardziej "bujający", ale nie na tyle inny od reszty materiału, by stanowić szokujący kontrast.
Muzyka Wolfbrigade w dalszym ciągu jest podszyta odpowiednią ilością luzu i swobody. Wszystkie elementy zgrywają się ze sobą naturalnie - nic nie jest wymuszone albo wciśnięte na siłę. "Anti-Tank Dogs" brzmi bardzo szczerze, a w tego rodzaju muzyce nie ma ważniejszego elementu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Wolfbrigade po prostu nie chce zmieniać swojego stylu czy eksplorować nowych możliwości - to zespół, który znalazł na siebie sposób i w swojej niszy czuje się bardzo dobrze, a jednocześnie ani na chwilę nie pojawia się wrażenie, że Szwedzi zjadają własny ogon i padli ofiarami pułapki zbyt pieczołowitego trzymania się własnej stylistyki.
Produkcja EP-ki jest znacznie surowsza od wydawanych w ostatnich latach materiałów Wolfbrigade. Wyjątkowo chropowate gitary dodają odpowiedniego brudu, tu i ówdzie pokuszono się także o nieznaczne eksperymenty z nałożeniem efektów na wokal. Ze względu na wydanie tych trzech utworów na siedmiocalowym winylu, efekt szorstkości brzmienia jest dodatkowo spotęgowany, na czym każdy z nich zyskuje, potęgując tym samym wrażenie wsłuchiwania się w sesję sprzed kilkunastu lat, a nie nagrania, które ujrzały światło dzienne w trzeciej dekadzie XXI wieku. Przy tak dynamicznej muzyce, która nieustannie przeskakuje pomiędzy prostymi riffami i melodyjnymi aranżami, jest to kluczowe, pozwala nieustannie podtrzymać poziom agresji. No i mówiąc ogólniej - tego typu produkcja najzwyczajniej w świecie pasuje do muzyki, jaką grają Szwedzi.
Dziesięć minut nowego materiału można podsumować krótko - zespół, który nigdy nie zawodzi, nie zrobił tego i tym razem. "Anti-Tank Dogs" nie wyznacza nowej jakości w muzyce i nie jest zwiastunem zmian, które mają przewartościować karierę zespołu, ale nie można tego traktować w kategorii wady. Nie są to także trzy utwory napisane na kolanie tylko po to, żeby rzucić coś wygłodniałym fanom. To przemyślane, wpadające w ucho kompozycje i kontynuacja drogi, jaką Wolfbrigade obrało na początku kariery. Doskonały dowód na to, że mimo mijających lat, Szwedzi wciąż epatują młodzieńczą energią i są jedną z najlepszych grup, jakie można znaleźć w punk rocku. Udowadniają słuchaczom (i pewnie sobie samym), że materiał wcale nie musi być odkrywczy i przełomowy, żeby był po prostu dobry.
Armageddon Label/2022