Obraz artykułu Shishi. Garażowy surf rock z Litwy

Shishi. Garażowy surf rock z Litwy

Benadetta, Victoria i Maria Rosa śpiewają o tym, jak to jest żyć w czasach, kiedy nic nie ma już sensu. Brzmienie litewskiego tria oscyluje pomiędzy rockiem garażowym, surf rockiem a post-punkiem, a na tegorocznym, trzecim albumie ("Nearly Happily Ever After") forma ta została dopracowana do perfekcji.

Rozmowa z Soundrive (Victoria - gitara basowa, wokal)

Nie zajmowałabym się muzyką, gdyby nie moja mama, która nalegała, żebym doprowadzała do końca wszystko, czego się podejmowałam, w tym szkołę muzyczną. I gdybym nie poznała w szkole przyjaciół, z którymi zaczęłam tworzyć piosenki...

 

Zanim zajmowałam się muzyką, byłam szczęśliwym dzieckiem [śmiech].

Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to... Byłam zaangażowana w wiele folkowych festiwali, więc najbardziej lubiłam folk i world music, a także śpiewających litewskich aktorów. Były też kioski, gdzie można było dostać pirackie płyty - babcia dawała mi co jakiś czas dziesięć litów, za co kupiłam między innymi Celine Dion, Britney Spears, Craiga Davida, Whitney Houston czy TLC.

 

Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to Cabbages, są tak dobrzy, że to aż niedorzeczne.

 

Moja ulubiona artystka niezwiązana z muzyką to Miranda July [reżyserka, scenarzystka i aktorka].

 

We współczesnej muzyce najbardziej lubię, kiedy jest szczera albo przynajmniej kiedy artysta jest szczery. Jeżeli artysta jest do bani jako człowiek, prawdopodobnie nie docenię muzyki, jaką tworzy, bo nie daję wiary frajerom.

 

We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię chciwych dupków [śmiech]. I tego, że oczekuje się od ciebie mówienia do publiczności w trakcie koncertów: Jak się czujecie? Podnieście ręce w górę. Jeżeli trzymasz ręce uniesione przez byt długi czas, krew ci odpływa i zaczynasz czuć mrowienie. Dlaczego miałbyś kogoś o to prosić? Poza tym kiedy pytasz kogoś o to, jak się czuje, powinieneś później wysłuchać każdej z tych osób, a nie wydaje mi się, żeby muzycy mieli na to wystarczająco dużo energii. Rozumiem to, ale nie lubię tego.

Najbardziej w koncertach lubię wymianę energii. Dajemy coś, dostajemy coś, wszystko krąży, wszyscy się dzielą. To niesamowite. A poza tym patrzenie na tańczących ludzi. Taniec to mocne doznanie, lubię być tego częścią, sprawia, że czuję się mniej bezużyteczna na tym świecie [śmiech].

 

Nasza muzyka jest porównywana do The Shaggs, Delta 5, ESG, Britney Spears, Julii Roberts, Shakiry i Kleenex.

Gdybym mogła sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłoby to "Vocab" Fugees.

 

W wolnym czasie lubię nie wychodzić z łóżka i oczywiście do przesady rozmyślać nad wszystkim. A poza tym przytulać mojego psa.

 

Mój ulubiony cytat to: Szczerze ogłosili, że nie mają pojęcia Sevdy Khatamian. To zdanie jest tak piękne, bardzo mi tego brakuje we współczesnej komunikacji pomiędzy ludźmi. Teraz wszyscy wiedzą wszystko i wiem, że kłamią [śmiech].

 

Gdybym w dorosłym życiu wciąż mogła robić coś, co robiłam w dzieciństwie, częściej bym się bawiła.

W dzisiejszym świecie najgorsze są wojna (podkreślę, że chodzi o wojnę w Ukrainie, bo potrzebują wiele pomocy, by walczyć z szalonym gangiem Putina) i zmiany klimatyczne, przez które w niektórych krajach życie staje się jeszcze trudniejsze albo niemal niemożliwe. A do tego brak miłości.
 

Polska kojarzy mi się z przyjaciółmi, wegańskimi hot-dogami i Fertile Hump.

Rozmowa z Soundrive (Maria Rosa - gitara elektryczna, wokal)

Nie zajmowałabym się muzyką, gdyby nie pasja do niej, którą odczuwałam od dzieciństwa. Może jest zapisana w moich genach? A także gdyby nie moje dziwne pragnienie przezwyciężenia lęków za wszelką cenę, w tym przypadku lęku przed występowaniem przed ludźmi [śmiech].
 

Zanim zajmowałam się muzyką, myślałem, że zostanę fotografką. Mocno w tym siedziałam, ale później przestawiłam się na muzykę.

 

Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to... Miałam tylko kilka płyt, które mama przywiozła mi ze Stanów, kiedy byłam mała - słuchałam ich na okrągło. Był wśród nich album "Pavaroti and Friends", kolekcja gospel Mahalii Jackson, płyta 10,000 Maniacs i koncertowe wydawnictwo Erykhi Badu. Kiedy spędzałam czas u dziadków, pamiętam, że słuchałam i tańczyłam do winyli Toto Cutugno. Patrząc na to z perspektywy czasu, myślę, że to był całkiem niezły zestaw do edukowania dziecka z muzyki [śmiech].

 

Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to wszystko Nu Genea - natychmiastowy letni trip.

 

Moi ulubieni artyści niezwiązani z muzyką to... Nowa miłość - malarz i rzeźbiarz Joan Miró; stara miłość - fotograf Martin Parr.

 

We współczesnej muzyce najbardziej lubię różnorodność dźwięków, kształtów i możliwości.

 

We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię tego, że niektórzy artyści tworzą tak bardzo nudne rzeczy, choć mają nieskończone możliwości w doborze brzmień oraz kształtów i tak wiele przykładów z historii muzyki, z których mogą czerpać.

Najbardziej w koncertach lubię wychodzić na scenę i czuć, że żyję. Poza tym to świetny sposób na ćwiczenie znajdowania się "tutaj i teraz". Bo tak naprawdę nic innego się nie liczy. Nie trzeba nawet dodawać, że podczas występów na żywo lepiej możesz poznać siebie.

 

Nasza muzyka jest porównywana do Warpaint, Devo, The Slits i Bikini Kill (naprawdę?).

 

Gdybym mogła sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłoby to "4'3''" Johna Cage'a.

 

W wolnym czasie lubię wędrować godzinami po lesie, przepłynąć dwa kilometry i zapominać o wszystkim na całym świecie. Surfować, choć tak naprawdę nie potrafię surfować [śmiech].

 

Mój ulubiony cytat to: Boję się, ale i tak pójdę. To powinno być napisane na moim nagrobku: "Bała się, ale i tak poszła". To z autobiografii Viv Albertine, gitarzystki The Slits. Tak bardzo ją rozumiem!

 

Gdybym w dorosłym życiu wciąż mogła robić coś, co robiłam w dzieciństwie, z miejsca improwizowałabym wiersze i piosenki, a później od razu wykonywała je przed wszystkimi dookoła.

 

W dzisiejszym świecie najgorsze są egoizm, obojętność i apatia wynikające częściowo z wygody, z której ludzie nie chcą zrezygnować dla lepszej przyszłości świata. Obecnie najbardziej martwi mnie jednak krwawa wojna w Ukrainie. Wojna sama w sobie jest czymś szalonym, ale obojętność, jaką okazuje Zachód jeszcze bardziej mnie zasmuca.

 

Polska kojarzy mi się z Czesławem Niemenem i wieloma stacjami benzynowymi, na których stawałyśmy w trakcie tras koncertowych.

Rozmowa z Soundrive (Benadetta - perkusja, wokal)

Nie zajmowałabym się muzyką, gdyby nie mój brat, który uczył się gry na pianinie w szkole muzycznej. Byłam wtedy w pierwszej klasie i też chciałam tam chodzić. Bratu nie spodobało się, skończył z graniem po roku czy dwóch, ale ja zostałam. Uczę się po dziś dzień.

 

Zanim zajmowałam się muzyką, byłam... Od zawsze chciałam zajmować się muzyką i wygląda na to, że się udało [śmiech]. Miałam rok przerwy od muzyki w czasie, kiedy byłam w wojsku, ale to tylko uświadomiło mi, jak bardzo chcę skupić się na graniu.

 

Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to... Najbardziej zapamiętałam zespół The Pussycat Dolls. Razem z sąsiadem nagrywaliśmy je i inne popularne piosenki na płyty CD i tworzyliśmy tańce.

 

Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to "Opuntia", nowy album Aniki Nilles - jest moją ulubioną perkusistką. Odkryłam też Panzerballet i ich album "Planet Z" oraz utwór "Splendor of Life" Sary Juers i Antoine'a Bradforda, który słucham na okrągło, kiedy jestem w pociągu, autobusie albo w samolocie.

 

Moi ulubieni artyści niezwiązani z muzyką to... Pierwsi na myśl przychodzą mi Jennifer Lawrence i Christopher Nolan.

We współczesnej muzyce najbardziej lubię to, że możesz robić wszystko, na co masz ochotę. Możliwości są nieograniczone. Podoba mi się też to, że powstaje dzisiaj mnóstwo muzyki, w której można się bardziej popisywać na perkusji [śmiech].

 

We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię tego, że muzyka czasami przestaje brzmieć jak muzyka, ale nadal próbuję ją zrozumieć. Poza tym współczesny pop czasami jest do niczego.

 

Najbardziej w koncertach lubię adrenalinę i ekscytację. Podczas koncertów naprawdę możesz się przekonać, do czego jesteś zdolna, a do czego nie. Uczysz się na własnych błędach. Uwielbiam też przemykać wzrokiem po tłumie i odnajdywać zabawne czy radosne osoby, sprawiają, że się uśmiecham, podobnie jak Victoria i Maria Rosa.

Nasza muzyka jest porównywana do Los Bitchos. Wiele osób mówi, że czują w naszej muzyce dużą siłę dziewczęcego rocka.

 

Gdybym mogła sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłoby to "Kars 1" Tigrana Hamasyana.

 

W wolnym czasie lubię leżeć w łóżku i oglądać programy telewizyjne albo filmy. Do tego czytać książki i wychodzić z przyjaciółmi, jeżeli mam na to wystarczająco dużo energii [śmiech].

 

Mój ulubiony cytat to: Nasza wiedza jest kroplą, to czego nie wiemy oceanem - z serialu "Dark".

 

Gdybym w dorosłym życiu wciąż mogła robić coś, co robiłam w dzieciństwie, po prostu byłaby odważniejsza.

 

W dzisiejszym świecie najgorsza jest wojna! Nie mogę w to uwierzyć, jak ogromnymi ignorantami niektórzy ludzie potrafią być. Ktoś mógłby nawet powiedzieć, że w dzisiejszym świecie najgorsi są ludzie.

 

Polska kojarzy mi się ze stacjami benzynowymi, wąskimi drogami i sympatycznymi osobami, które podchodziły do nas po koncertach.

 

fot. Visvaldas Morkevicius


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce