Nie będę powtarzał historii "Turn Into", ale płyta ta jest reedycją materiału, który ukazał się pod koniec 2015 roku na Bandcampie i w ciągu paru miesięcy przyniosła Jay Som spory rozgłos i kontrakt z renomowaną wytwórnią Polivinyl. "Everybody Works" jest więc drugim wydanym przez Polivinyl krążkiem tej artystki i zarazem odficjalnym, w pełni profesjonalnym debiutem.
Melina Duterte (tak brzmią jej prawdziwe imię i nazwisko) ma dopiero 22 lata, a "Everybody Works" wydaje się punktem startowym dużej kariery, która czeka ją w przyszłości. Płyta zdobyła w anglojęzycznych mediach właściwie jednobrzmiące, bardzo pochlebne recenzje i potwierdziła wszystkie nadzieje, które budziły jej demówki. Co więcej, pozostała wierna technologii domowego nagrywania i produkcji, w jakiej powstawały jej wcześniejsze nagrania. Wszystkie ścieżki wokalne i instrumentalne na "Everybody Works" są wykonane przez nią, jej autorstwa jest także nagranie i mastering, więc udało jej się utrzymać pełną kontrolę nad całym procesem twórczym od koncepcji aż do materiału gotowego do rozpowszechniania. Tę muzykę można nadal określać z pełną odpowiedzialnością jako bedroom pop, przecież dosłownie powstała w sypialni przerobionej na salę prób i domowe studio nagraniowe, ale trudno w niej znaleźć znamiona amatorszczyzny, którą często są skażone tego typu produkcje. Na pewno jest to bedroom pop w sensie intymności, prywatności przepajającej "Everybody Works" od początku do końca.
"Everybody Works" przypomina "Turn Into" także z racji zwięzłości. Nowy album składa się z dziesięciu kompozycji w większości nie przekraczających czterech minut, każdy z utworów ma perfekcyjnie wyszlifowaną formę, bez względu na to, czy trwa niespełna dwie minuty jak otwierające płytę erotyczne marzenie "Lipstick Stains" czy prawie siedem i pół w przypadku zamykającego zbiór "For Light". Z pozostałych nagrań najdłuższe ma 3,42 minuty, więc "For Light" ma na tle reszty wymiar niemal symfoniczny. Są tu kawałki z przebojowych potencjałem, szczególnie dotyczy to singlowego "1 Billion Dogs", szelmowskiego "Baybee" i nieco jazzującego "One More Time Please", ale jest to przebojowość nieprzynosząca ujmy kompozytorce, zupełnie nie wysilona i naturalna. Chwila oddechu, czyli trzy przebojowe piosenki, następuje w środku albumu, okalające piosenki są poważniejsze w tonie i wibrujące melancholią i niepokojem, charakterystycznymi dla "Turn Into". Najlepszy jest utwór tytułowy, który w tekście zawiera sugestię ciężkich klimatów rodzinnych związanych z wyborem kariery artystycznej przez Melinę i "(Bed Head)" odnoszący się do jej codziennych lęków. i ten utwór, i wszystkie pozostałe, jest żywym, namacalnie istniejącym dowodem na pożytek z przezwyciężania psychicznych barier.
Ten rok będzie dla Jay Som bardzo ważny, ale jestem dziwnie spokojny o przyszłość tej dwudziestodwuletniej artystki. I tylko żałuję, ze na następną płytę trzeba będzie poczekać dłużej niż na "Everybody Works".
Polivinyl Recording Company/2017