Obraz artykułu No Pressure - "No Pressure"

No Pressure - "No Pressure"

80%

W wywiadzie sprzed kilku lat Parker Canon uznał, że nie chce wspominać mrocznej przeszłości, tylko iść przed siebie z uśmiechem na ustach. To godna podziwu i naładowana nadzieją deklaracja, zważywszy na rozterki psychiczne, z którymi się zmagał. Skoro jemu się udało, inni również mogą spróbować, a tegoroczny album No Pressure to moc pozytywów, które pomogą sprostać temu wyzwaniu.

No Pressure to nie amatorzy, bo jeżeli w skład kapeli wchodzi frontman The Story So Far czy ludzie z Light Years bądź Regulate, już na starcie wiadomo, że mamy do czynienia z zawodowcami, którzy na punku zjedli zęby. Ogrom doświadczenia plus kilka "dużych" nazwisk zbitych w jedną ekipę często przynosi jednak skutek odwrotny od zamierzonego. Niektóre supergrupy ze świata rocka nie spełniają oczekiwań, sprzedają piosenki odbiegające od oczekiwań i sugerują, że muzycy są ważniejsi od samej muzyki, ale tutaj o podobnych odczuciach nie może być mowy.

 

Debiutancki longplay zespołu brzmi tak, jakby jutra miało nie być, uchwycono w nim pierwotną energię i emocjonalne sinusoidy stanowiące esencję pop-punka. Trzyosobowa załoga z Stanów Zjednoczonych robi, co może, by z całych sił przekazać, że wszystko będzie dobrze, a nawet negatywne doświadczenia da się przekuć w pozytywną wizję przyszłości. Z pozoru zalatuje to znaną i powszechną kilka lat temu szkołą coachingu, ale muzycy No Pressure nie przemawiają do słuchaczy w kaznodziejskim tonie.

 

Filozofia stojąca za debiutem Canona i spółki jest jednowymiarowa, a jednocześnie skuteczna - jesteśmy tacy sami, przeżywamy te same trudności i wyjdziemy z tego razem. Świetnie uchwycona esencja pop-punka objawia się przede wszystkim w warstwie emocjonalnej albumu. No Pressure sprawia wrażenie grupy osób, których uczucia są wciąż tak samo intensywne, jak w wieku nastoletnim, ale teraz każdy impuls potrafią poddać analizie, zastanowić się nad nim i wykazać więcej zrozumienia.

 

Złapanie szerszej perspektywy to wyjątkowo pomocna rzecz zarówno w życiu, jak i w próbach wczucia się w "No Pressure", bo to materiał obdarty z frustracji czy bicia pięściami w ścianę. Zamiast nich emanuje próbą objęcia umysłem danej sytuacji. Takie nastawienie - przy odpowiednim poziomie cierpliwości - może przyjąć przecież każdy z nas, a będzie o to tym łatwiej, jeśli zakochacie się w hitach z tej płyty.

Gatunkowe standardy w typie power-chordów z popowymi melodiami, rzewnego wokalu czy d-beatu oczywiście tutaj są, ale nawet one w niczym by nie pomogły, gdyby nie zmysł przebojowości, którym dysponują twórcy. Trudno nie wzruszyć się przy "One Way Trip" z melodią gitary ulokowaną blisko Blink-182 czy "Lock It Up", gdzie stadionowy refren stanowi świetną przeciwwagę do zwrotki o niemal hardcore'owym wydźwięku. Pop-punk stoi przebojami, a na tym wydawnictwie znajdziecie ich mnóstwo, a gdy dotrzecie do "Both Sides" i powtarzanego: I can't see you anymore w refrenie, od razu przepadniecie.

 

Debiut No Pressure to przeboje i komunikat - kłopoty były, są i będą, nie uciekniemy od nich, ale jesteśmy w stanie z nimi wygrać. Niby naiwne, ale podane we właściwy sposób zawsze przekonuje.


wydanie własne/2022



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce