Obraz artykułu Nic więcej do powiedzenia: Tribute to Homomilitia

Nic więcej do powiedzenia: Tribute to Homomilitia

Ubiegłoroczna, przedwczesna śmierć Wojtka Krawczyka chyba ostatecznie przekreśliła nadzieje na to, że kultowa Homomilitia kiedykolwiek powróci, ale wpływ, jaki zespół z Łodzi wywarł na rodzimą scenę punkrockową (zarówno muzyczny, jak i tekstowy) na długo pozwoli mu pozostać żywym.

Wydanie "Nic więcej do powiedzenia" potwierdza te słowa, bo w sporych rozmiarów kartonowym boksie zamknięto tribute album w najpełniejszym znaczeniu tego określenia. To coś więcej niż tylko kolejna płyta z coverami ulubionego zespołu, raczej mobilne muzeum poświęcone Homomilitii.

 

Oprócz płyty z muzyką, w środku znajdują się również pokaźnych rozmiarów plakat, książeczka z informacjami dotyczącymi każdego z wykonawców biorących udział w nagraniach (od większości z nich także krótka notka o tym, co Homomilitia dla nich znaczy), obszerna gazeta zawierająca setki archiwalnych zdjęć, wspomnień, artykułów oraz innych dodatków oraz... bilet na koncert sprzed dwóch dekad. Całość jest przy tym aż do bólu wykonana metodą DIY i właśnie forma robi największe wrażenie - widać pieczołowitość w doborze i przygotowaniu materiałów, chęć oddania ducha zespołu w jak najwyższym stopniu. "Nic więcej do powiedzenia" należy traktować bardziej w kategorii archiwum niż albumu muzycznego, a takie podejście wydawcy pokazuje ogromny szacunek do ważnego zespołu sprzed lat.

 

Zawartość muzyczna świetnie koresponduje ze sposobem wydania materiału - dobór zespołów nie był przypadkowy, w mniejszym lub większym stopniu starają się podejść do materiału źródłowego po swojemu. Z jednej strony mamy folkowo-ludową Hańbę!, z drugiej bezczelną grindcore'ową młóckę Nonsanto. Zatrata prezentuje metalowe aranże, a chwilę później Procesor Plus wybrzmiewa zimnym, elektronicznym brzmieniem. Przeważają wprawdzie zespoły stricte punkowe, ale przemieszanie gatunków i bardzo otwarte aranże pokazują, jak szeroka grupa odbiorców była pod wpływem zespołu z Łodzi. W mój gust najbardziej trafił aranż Nonsanto, ale na pewno żaden z utworów nie został zrobiony na pół gwizdka.

 

Rozpisywanie się na temat każdego z aranży nie jest istotne, największe wrażenie robi podejście całościowe. W każdym z utworów czuć ducha Homomilitii - każdy z utworów jest bezpośredni, buńczuczny i bezczelny w swoim przekazie. Każdy z artystów uczestniczących w tym wydawnictwie brzmi bardzo naturalnie, ani przez sekundę nie pojawia się uczucie obcowania z rzemieślniczo wykonaną robotą. Czuć pełne zrozumienie materiału źródłowego, wykraczające poza proste odegranie i wkucie tekstów na blachę.

 

Z jednej strony mamy pieczołowite, wręcz muzealne wydanie, z drugiej muzykę zespołów z różnych parafii wykonujących utwory Homomilitia na własny sposób. Spina się to w kompletną całość, pokazuje, czym zespół z Łodzi był, zbliża nas do lat 90. i daje świadectwo tego, jak bardzo ta muzyka wciąż jest żywotna i jak w mniej lub bardziej oczywisty sposób nadal inspiruje wielu artystów. Pokazuje to zespół ważny, ale jednocześnie zawsze działający w podziemiu.

Trzymając ten materiał w rękach, uśmiecham się pod nosem na myśl o tym, jak bardzo tytuł "Nic więcej do powiedzenia" okazał się celny. Tribute spina przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, pełni rolę domknięcia pewnej epoki w historii rodzimej muzyki. Dostajemy wydawnictwo tak kompletne, że faktycznie nic więcej nie można już dodać.


Hasiok Records/DIY Koło/2022



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce