Obraz artykułu Sambor - "Umbra"

Sambor - "Umbra"

68%

To już trzecia płyta w dyskografii śląskiego zespołu Sambor, ale ciągle trudno ją nazwać albumem w pełni tego słowa znaczeniu. To tylko siedem utworów, w tym instrumentalny. Z wokalnych próbek też trudno wyciągnąć jednoznaczny wniosek, gdyż trzy z nich są śpiewane w języku polskim, a trzy w angielskim, co nie poprawia spójności zbioru.

"Umbra" to album, do którego określenia trzeba brać ze strefy stanów średnich i średnich temperatur. Jest niezły, obiecujący, względnie udany, poprawny (do wyboru, możliwy wybór wielokrotny). Kostrzewa na tym etapie powinien zrezygnować z wydawania piosenek śpiewanych po angielsku, choć ma poprawną wymowę i intonację. Sambor przyznaje się, że jego fascynacjami są James Blake i King Krule, ale słuchając piosenek z "Umbry", trudno się tego w ogóle domyślić. Pomijając już fakt, że obaj ci wokaliści są od siebie bardzo różni, to konwencjonalny tenor Sambora w niczym nie przypomina ani falsetu Jamesa ani barytonu Archy'ego, Technicznie ten śpiew jest poprawny, ale głos przypomina wodę, jest całkowicie pozbawiony cech charakterystycznych. Oczywiście, lepsza czysta woda od powiedzmy, octu, ale brak smaku doskwiera.  

 

W angielskojęzycznych piosenkach - "The Great Escape", "Lost In Time" i "Tender Comander" - ciekawszy głos mógłby zrobić różnicę, tym bardziej, że teksty są sprawnie napisane i nie rażą sztucznością. Głos przeciętny sprawia, że te kompozycje wypadają przeciętnie, są bliźniaczo podobne do setek synth-popowych utworów z lat 80. lub dzisiejszych. Dużo lepiej jest w polskojęzycznych numerach - "Solaris", "Pożar", "Galapagos" - każda ma sensowny i niebanalny przekaz, teksty są dobrze napisane. To właśnie one, moim zdaniem, są najmocniejszą stroną "Umbry". W "Pożarze", najbardziej indie-rockowym kawałku płyty, songwriting niebezpiecznie zbliża się do Much, ale przecież nie jest to uwłaczająca referencja. Najbardziej podoba mi się piosenka ostatnia, w "Galapagos" jest o tym, że śmierć i apokalipsa są całkiem miłe pod warunkiem, że przeżywane w towarzystwie ukochanej osoby. Ujmujące.

 

Dużo w Samborze średniości, ale też dużo dobrego. O tekstach już wspominałem, myślę, że współpracą z Kostrzewą mogli by się zainteresować wokaliści lub zespoły poszukujące porządnego materiału, on mógłby przynajmniej spróbować go dostarczyć. Czekam na kolejną płytę tego zespołu, z kilkunastoma kompozycjami wyłącznie po polsku. Angielskojęzyczny materiał może ubarwiać koncerty lub znajdować się na stronach B ewentualnych singli, ale przyszłością Sambora, podobnie jak polskiego węgla, jest krajowy rynek.  


Sambor Music/2017


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce